Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 24, 2006 11:44

Jana, mam skierowanie na dwa kocurki.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro maja 24, 2006 12:14

Dziękuję.

Ja cały czas chcę ciachać kotki na Białobrzeskiej, tylko liczyłam na gminę, bo w końcu fundusze mamy ograniczone, są jeszcze kociaki, na które też potrzeba pieniędzy. Po cichutku liczyłam na to, że za gminne pieniądze ciachne sporo kotek i bedzie można forumowe fundusze przeznaczyć na jakieś inne potrzebujące koty.

Na razie nic z tego...

Ariel - super, skontaktuję sie z Tobą w wolnej chwili (teraz nie mogę).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 24, 2006 14:00

Jana, rozumiem, że sprawa złapania rudego kota nie jest łatwa i sama sobie nie poradzisz. Liczę na to, że ktoś z Warszawy pomoże Ci w tym (myślę, że wskazane by były grube rękawice aby uniknąć ugryzienia lub podrapania). Sterylki są bardzo ważne ale TEN kot cierpi, rana na pewno powoduje straszny ból i dlatego myślę przede wszystkim o nim. Dla tamtych kotek czekanie nie spowoduje cierpienia a dla niego każdy dzień jest męką.
Nie mam z daleka wpływu na to co się dzieje ale doceniając opiekę nad małymi kotkami i sterylki nie mogę spokojnie myśleć o pozostawionym bez pomocy zwierzaku z koszmarną raną. Ta sytuacja spowoduje, że kot nie przeżyje i wreszcie znajdziecie go padłego na ulicy albo rozszarpie go pies bo kot nie znajdzie sił na ucieczkę.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Śro maja 24, 2006 14:41

Goldi - Jana prosiła o pomoc pana ze straży dla zwierząt - pan powiedział, że ona sobie na pewno poradzi :?
Samodzielne łapanie go jest nie tylko trudne, ale może być też niebezpieczne - już raz prawie rozorał karmicielce twarz, jak jej uciekał, gdy go złapała po sedalinie.
Ze względu na jego szybkość - rękawice to za mało, w moim odczuciu ryzyko zostania podrapanym jest zbyt duże. No a poza tym trzeba do niego jeszcze podejść.
Złapanie dużego, doświadczonego i sprytnego kocura nie jest łatwe...

A kotkom czekanie nie spowoduje cierpienia, ale spowoduje kolejne małe kociaki niestety.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 24, 2006 15:10

galla pisze: A kotkom czekanie nie spowoduje cierpienia, ale spowoduje kolejne małe kociaki niestety.


No właśnie. A juz kilka miotów się pojawiło, trudno optymistycznie zakładac, że wszystkie kociaki znajdą domy. Te, które nie znajdą, będą narażone na to i owo; a jak "dobrze" pójdzie, to część z nich zdąży się jeszcze w tym roku rozmnożyć :?

Nie uważam, żeby Szyjasty został pozostawiony sam sobie. Może okazać się, że w tej chwili po prostu nic więcej nie będzie można dla niego zrobić :(

Dodam jeszcze, że pobyt tych kotów na posesji jest do pewnego stopnia zagrożony - sterylizacje i adopcje kociąt to warunek pozostawienia tego stada w spokoju.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 24, 2006 15:25

Jana pisała, że szyjasty dostaje antybiotyk w jedzeniu, więc absolutnie sam sobie zostawiony nie jest. No i na pewno jest kombinowane jak tego rudzielca złapać.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 24, 2006 15:29

Gwoli uściślenia - próby złapania Szyjastego są podejmowane przy każdej łapance. Po prostu nie daję mu codziennie sedalinu, choćby dlatego, ze to nie jest środek obojętny dla zdrowia.

Ten kocur, kiedy mnie widzi, ucieka. Jest bardzo mądry i kojarzy mnie z różnymi "atrakcjami". Jest agresywny, oczywiście przy każdej łapance była i rękawica, i koc do nakrycia.

Ja wiem, że tylko czytając o Szyjastym może się wydawać, że jesteśmy mega-pierdołami albo nie zależy nam na jego złapaniu.

Bo to trzeba stanąć z tym kotem twarzą w pysk.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 24, 2006 15:44

Jana pisze:Ja wiem, że tylko czytając o Szyjastym może się wydawać, że jesteśmy mega-pierdołami albo nie zależy nam na jego złapaniu.


Nieee, no daruj, naprawdę... Ja tam cały czas podziwiam Twoją determinację :)
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 24, 2006 16:01

Jana pisze:Ja wiem, że tylko czytając o Szyjastym może się wydawać, że jesteśmy mega-pierdołami albo nie zależy nam na jego złapaniu.


Jana, no przecież wiadomo, że to tylko w teorii wygląda tak prosto, że się wychodzi i łapie kotka, a jak kotek nie bardzo chce, to wystarczy wyjść raz więcej, albo kilka minut więcej poczekać... Teoria zawsze jest prosta.

I wiesz, że wszyscy, którzy czynnie kotami się zajmują, o tym wiedzą.

Trzymam kciuki za Twoją cierpliwość i wytrwałość oraz Szyjastego uległość...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Śro maja 24, 2006 18:50

Galla, nie pisz o kolejnych kociakach i o tym, że kilka dni robi wielka różnicę bo jak ida na sterylkę to z kociakami czy bez - ta sama sprawa, przecież robione sa sterylki aborcyjne również.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw maja 25, 2006 0:16

Dziś została złapana szylkretka - mama Bieżnika, Wentyla, Szprychy i Ośki. Wiem, że oblegały ją kocury, pewnie zdążyły zapłodnić.

Szyjasty jak zwykle tylko obserwował mnie bacznie zza płotu, karmicielka musiała mu tam wsunąć tackę żeby w ogóle coś zjadł.

Martwię się o Bieżnika. Nie poprawia mu się mimo antybiotyku i kropli do oczu (jutro chyba je zmienię). Poza tym jest chudziutki i dziś widziałam jak saneczkował, więc dostał jeszcze jedną porcję vetminthu. No i śmierdzi mocno, puszcza głośne bąki... Trochę mu uprałam tyłek i ogon, odbyt wysmarowałam sudocremem bo mi się nie podobał. Pośmiarduje nadal, chyba przydałoby się wyprać całego koteczka.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 25, 2006 8:05

Biedny Bieżniczek :(
Kciuki za zdrówko maleńtasa :ok:
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 25, 2006 10:05

Przywala mnie jakaś lawina kociego dramatu.

Pięć dzikich kociąt

Majóweczki

Gluś i Ośka

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 25, 2006 10:37

kurde :(
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw maja 25, 2006 10:46

Jana, jesteś bardzo dzielna. Czytam na bieżąco Twoje wątki, podziwiam determinację.


goldi pisze:nie mogę spokojnie myśleć o pozostawionym bez pomocy zwierzaku z koszmarną raną.

Kot NIE JEST pozostawiony bez pomocy.
Może przyjedziesz do Warszawy i pomożesz Janie go złapać, skoro znasz sposób na podejście dzikiego, nieufnego kocura? To może uratowac jego życie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia i 245 gości