W moim podpisie jest jednooki Pingwin.
Oko wydłubali mu zwyrodnialcy, a kiedy uratowała go eve69 oczodół został oczyszczony i zaszyty przez jej weta z Tczewa.
Nie zrósł się do końca, ale na razie to nie przeszkadza
Natomiast, kot był w zasadzie dorosły kiedy stracił oko, więc adaptacja zajęła mu trochę czasu.
Na początku zdarzało mu się np. podczas gonitw nie zauważyć przeszkody jeśli znajdowała się po jego lewej stronie - i uderzyć w nią np. głową.
Musiał się nauczyć skakać, obliczać odległość itp.
I był też aspekt psychiczny, na początku miałam wrażenie że kalectwo mu przeszkadzało, że denerwowało go ograniczone pole widzenia.
Przyzwyczaił się, teraz praktycznie nie widzę że jeden z kotów jest wybrakowany.
Wszyscy trzej tak samo się ganiają, skaczą, łobuzują
