mirka_t pisze:Beliowen pisze:mirka_t pisze:Beliowen pisze:mirka_t pisze:Dziwi mnie, że większość piszących o „rodowodzie” ma na myśli świstek papieru i nic więcej. Metryka też jest świstkiem papieru i zawiera niezbędne dane. Oba dokumenty są w jakiś sposób poświadczone. Tylko wpis w księdze związku zawiera całe pokolenie przodków z nr wpisu do księgi.
A rodowód jest w pewnym sensie odpisem tego wpisu w księgę związku.
Coś jak odpis skrócony aktu urodzenia.
I umożliwający rozmnożenie kotów, które nie powinny być rozmnożone i otrzymanie potomstwa rodowdowego.
Metryka jest dokumentem, który nie daje takich mozliwości.
Mirka, nie żartuj.
Jak ktoś zamierza rozmnożyć kota który nie powinien być rozmnożony to jest mu wszystko jedno czy potomstwo będzie miało jakiekolwiek papiery.
Gwarancję daje tylko kastracja, to już Ci ktoś tu napisał
Swoją drogą - Ty akurat bardzo rygorystycznie prowadzisz adopcje.
Jakoś się obywasz bez metryk, wystarcza Ci umowa adopcyjna.
I jako gwarancja, i jako dokument.
Beliowen w moim przpadku nie idzie o pieniądze.
O, kochana, niektóre adoptusie są tak urodziwe że spokojnie można sprzedawać kociaki po nich za 100 zł na Allegro

A przecież nie tylko dorosłe koty wyadoptowujesz, prawda?
Poza tym, nie dajesz - bo czytałam Twoje wątki adopcyjne - kotów osobom, którym nie ufasz.
Sama jeździsz zawieźć kota, oglądasz dom, jeśli ktoś nie akceptuje Twoich warunków nawet nie rozmawiasz z nim dalej.
Co za problem, żeby hodowca Alterhouse robił tak samo?
Wówczas metryczki po prostu przestaną być potrzebne
