
ja jestem właśnie po przymusowym, tymczasowym dokoceniu - kocia będąca na domku tymczasowym rozchorowala sie powaznie i musiala z lazienki przenisesc sie do pokoju. jestem w nieustającym szoku, jak dobrze zniósł to mój rozpuszczony jedynak, jak coraz ładniej się bawią i az się martwię, jak zniosą niedługie już rozstanie. Na początku było syczenie i fukanie, więc Mała była w łazience ale poza paroma chwytami judo zakonczonymi jej piskiem nie bylo powazniejszych spięć. oczywiście to inna sytuacja - dziewczynka, malutka i chora, ale myślę, że u Ciebie też skończy się dobrze. trzymam kciuki.