sie wyrawalam na chwile. mam, kurde, konferencje miedzynarodowa i serwisuje jakichs Holendrow.
ja czytalam to o panleuko na samym początku, to z watku jopop, prawda?
wiem o surowicy, ale wszedzie, gdzie szukalam ona ma sens na poczatku podana. tu biegunka nie smierdzi i nie byla zolta, nie bylo tez na poczatku krwi a wymiotow, poza tymi, do ktorych mala sama sie zmuszala, po lekach badz przekarmieniu, nie bylo w ogole.
ona jest w takim wieku, ze sorry za brutalnosc, gdyby to byla panleuko, toby juz nie zyla.
ponadto od razu pisalam do wlascicieli Franka - Rudiego, ktory mieszkal z Malą i mieli kontakt, jesd zrowy jak rydz (tfu tfu przez lewe).
wczoraj wieczor mialam lzawy i okropny, z Małą na brzuchu i butlą ciepła pod nią i to wszystko w kocu. wytrzymalysmy tak do polnocy, potem bylo lekarstwo i zal mi ja bylo zpstawic na noc w lazience, choc Waler ja neka, zrobilam sobie z lozka wyscielony papierowymi recznikami, starymi przescieradlami itp barłóg i zarzadzilam, ze spimy razem.
jak tylko zgasilam swiatklo Mala zaczela wedrowac, dopadl ja Waler i byl wrzask.
wiec lapanka i od nowa. w sumie, nie powiem, zeby to byla super noc, teraz na konfie ziewam tak, ze sie chyba profesorowie poobrazali, ale rano wstalam o 6, Mala spala ze mna, dalam Walerowi jesc - tacke animondy i tak pachnialo, ze ciut zostawilam, podziabalam na drobno i znoslam do lozka. no i zjadla. nie duzo, ale sama i z zainteresowaniem.
potem popila wody w lazience a potem poprawila rc convalescence. tez nieduzo, ale jadla sama i dosc energicznie - jak na nią.
kupa byla z mniejsza iloscią krwi.
nie zauwazylam (jeszcze), zeby przez noc gdzies mi naptała.
to tyle.
nie bede sie cieszyc, dopoki lekarz mi nie powie, ze jest lepiej. to, ze ją zostawilam w lazience na pewno nie pomoze, bo ona chce czlowieka i tulenia, no ale niestety, musze dzis tu byc.
sesja, na ktorej bede na pewno konczy sie po 14 i wtedy chyba postaram sie ulotnic.
u weta mamy byc chyba kolo 16, juz nie pamietam, podjade tak, najwyzej zaczekam.
no. to ja znikam, odezwe sie po wecie.
dzieki za slowa otuchy, dzieki Mysza ze test, juz sama nie wiem, jak dostane dzis po drodze gdzies sterylne opakowanie na kal to moze faktycznie. a moze wet ma testy dla psów, zapytam.
Tez bym wolala, zeby to D leczyla Małą, ale mialam auto na przeglądzie a ona zachorowala, gdy D miala przerwe w dyzurach niedzielno-pon i juz niestety tak wyszlo. poza tym ona sie zlosci w samochodzie a ode mnie na Sreniawitow kawal. CZerwieckiego mam pod domem prawie.