» Czw maja 11, 2006 17:37
Byłem u szczepienia, ja w kontenerku, bo się bali, że do Torunia ucieknę, a Tymek na ręku. Schował głowę pod mamy rękę i udawał strusia. Obie z Martyskiem nastraszyły wetkę, że nie wiedzą, jak ja się zachowam, a ja im na złość - spoko! Ani nie pisnąłem. W nagrodę dostałem chrupki na ząbki. Wetka potwierdziła, że mogę mieć 3 lata. Ważę 5 350 a Tymek mimo odchudzania 5 900! I jescze się dziwi, że to ja więcej jedzenia dostaję. W nagrodę po szczepieniu czekała nas ugotowana pałka - pychula! A nasza mama nas wybroniła od wkładania termometru w niecenzuralne miejsce! Uszka mam czyste, ząbki - ujdą, w ogóle jestem super, co i tak wiedziałem, nie musiały tyle kasy za potwierdzenie płacić, lepiej było na dodatkową puszkę albo chociaż chlebek... Wczoraj znów zwędziłem jego kromkę, a potem porozwalałem w szafce pod zlewem, bo zapomniały gumkę założyć. Odkryłem, że to zamykane wiaderko z chrupkami trzeba turlać po podłodze, to się otwiera i zanim dobiegną, zdąże sobie pojeść, a co przy tym nawarczę i nasyczę, zanim je pozbierają!