Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 17, 2006 0:04

Na gojenie brzydkiej rany na pupie (po zapaleniu gruczołu okołoodbytowego) Hera dostała maść Fibrolan.
Działa rewelacyjnie. Dosłownie z dnia na dzień było widać jak ginie martwa tkanka i narasta nowa, zdrowa.
Gdyby udało się złapać Szyjastego, to zapytaj lekarza, czy w tym przypadku można ją podawać.
Maść jest droga. Ale zostało mi więcej niż pół tubki, więc jeśli lekarz uzna, że to dobry pomysł, to mogę Ci ją oddać.

Wojtek

 
Posty: 27987
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro maja 17, 2006 6:50

Niektórzy ludzie naprawdę nie wiedzą, że koty nie roznoszą chorób, toksoplazmoza na obszarach miejskich prawie nie istnieje.
Zresztą nawet jakby, to niedotykanie kotów w pełni chroni przed chorobami osoby, które się ich boją.
Podkreśliłabym wzorowy sposób, w jaki karmicielki karmią - po kilkunastu minutach nie ma śladu po kociej stołowce.
W blokach dokokoła na parterach są sklepy spożywcze, w takich miejscach zawsze są olbrzymie szczury, na Bemowie widziałam (rudego).

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro maja 17, 2006 7:44

Jana, podstawy prawne zapewne znasz: ustawa o ochronie zwierząt. Poza tym apel prezydenta miasta o zapewnienie kotom schronienia i pomoc karmicielom (masz tekst?).

Ja bym jeszcze dodała jako argument, że to przecież Wy odwalacie robotę za organy administracyjne, ograniczacie populacje i dbacie o czystość w piwnicy. Jeżeli z tą czystościa nie jest ok, to proponuję zobowiążać się do regularnego sprzątania po kotach, odpchlania, itp. U mnie to podziałało, na wiosnę sama robię opryski przeciwpchelne i dezynfekuję piwnice.

Poproście może o pomoc Wydział ochrony Środowika w dzielnicy i p. Będkowską z Urzędu Miasta .
Jak nie da rady polubownie ( co jest najlepszą metodą) to postraszyłabym opisaniem sprawy w mediach.
Może uda się z tą wspólnotą dogadać. U mnie było gorzej, chcieli truć ale zagroziłam prokuratorem. Nawet nie wiedzieli, że za koty może być jakaś kara.
Co do szcurów to zgadzam się z Marylą, że ludzie wolą szczury od kotów. Jedna taka stara wiedźma mi to wprost powiedziała.
Trzymam za pomyślny obróŧ sprawy.

A rana też mi nie wygląda na alergię. Taka głęboka. To jakieś oparzenie chemiczne lub od ciosu ostrym narzędziem.

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro maja 17, 2006 7:53

Ja miałam taki sam problem 2 lata temu na politechnice .Chcieli wywieźć koty do schroniska .Paluch powiedział że nie przyjmie a P.Irena z Konstancina chciała od politechniki (wydz.chemii)6 tys. na zakup kontenera.Po obliczeniach stwierdzili że mam wysterylizowac koty sprzątac i mogą zostać .Ale mi pomogła Pani z TOZ .TO ona pisała pisma do rektora i uczelnia poszła na ręke kotom.Ale to uczelnia może bali się trochę rozgłosu .Mam wszystkie pisma gdybyś chciała.Pozdrawiam

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Śro maja 17, 2006 8:29

Siedzę i przygotowuję się spotkania. Jeszcze raz dziękuję za odzew.

Praksedo - nie mam tego tekstu (apel), możesz wkleić albo podesłać? Teraz studiuję ustawę.

Dziś rano pożyczyłam podbierak.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 17, 2006 9:39

Przyjmę kotkę do 3 miesięcy z Warszawy lub okolic (z całej Polski jeśli ktoś zapewni transport), maść: ruda, biało-ruda, rudo-biało-czarna lub biała. Będzie miała u mnie dobrze :) troskliwą opiekę i duży dom z ogrodem. Wezmę po 8 maja.
Marysia
woj. Mazowieckie
tel.: 696844993
mmusz6@tlen.pl

Znalezione w ogłoszenia może się przyda dla któregoś kociątka.

Dopiero dziś wlazłam na miau po długiej nieobecności i tym bardziej mi głupio... :oops:
Jana jeszcze raz przepraszam za transporterek... :oops: mam nadzieję, że dotarł?
Gdyby na trochę jakiś dom był potrzebny dla kociaka (tylko takiego podrośniętego bo pracuję długo, albo kotki) to mogę pomóc.
Irys, Lotka, Lenka, Mopsia, Gaja[*], Baskil, Dziadunio, Bingo, Sarenka, Ali, Nukus Dakar, Hrabia, Lady Ronja.
Obrazek Obrazek

AnetaW

 
Posty: 420
Od: Czw paź 13, 2005 14:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 17, 2006 15:24

Jana, jeśli złapiecie rudego (nie wiem może rękawice i narzucić koc a potem do klatki, nie chcę się madrzyć na odległość ale może poprosić o pomoc ludzi ze schroniska doświadczonych w łapaniu zwierzakow) Rybon zgadza się na leczenie rudego. Nie znam lepszego lekarza i z większym sercem dla kotów. Napisz co sądzisz i jakie są szanse.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Śro maja 17, 2006 15:49

Było spotkanie. Całe dwie godziny (bo pan Janda spóźnił się godzinę). Dwie osoby z administracji, dyrektorka przedszkola, karmicielka, pani Będkowska (pełnomocnik ds zwierząt) no i ja.

Jestem w pracy, nie mam czasu ani możliwości pisać o szczegółach. Tak na szybko - zabieranie kociaków i kastracje kotek bardzo nam pomogły. Obie kotki z naciętymi uszami się zaprezentowały. Rozmowa była spokojna i rzeczowa, zostaną wysłane odpowiednie pisma.

Niestety, nie było największego wroga kotów, czyli przedstawicieli wspólnoty - ale oni tez dostaną urzędowe pismo od Będkowskiej.

Straż dla zwierząt pjawiła się po godzinie i w sumie nie wiem po co. Powiedzieli, zebym jeszcze próowała łapać Rudego i że na pewno jakoś sobie poradzę. :roll: W ostateczności mam do nich dzwonić...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 17, 2006 15:54

dobrze ze byla p. Bedkowska, co do Strazy to chyba juz zauwazylismy ich skutecznosc

a jak karmicielki na sterylki aborcyjne? zmienily podejscie?

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Śro maja 17, 2006 18:17

eurydyka pisze:dobrze ze byla p. Bedkowska, co do Strazy to chyba juz zauwazylismy ich skutecznosc

a jak karmicielki na sterylki aborcyjne? zmienily podejscie?


Jedna kotka została ciachnięta abrocyjnie, i to ta ich ukochana.
Wczoraj chciałyśmy wziąć jedną z brzuchem, ale Jana pisała wczoraj już, jak było - najpierw, że mamy czekać na tę karmicielkę której nie bło, potem ta karmicielka, która dotarła, zapytała, czemu żaden kot nie był łapany :?
A jak powiedziayśmy, żeby te ciężarne w pierwszej kolejności złapać, to jedna z pań powiedziała, że trudno - jak urodzi, to się kocięta potopi :evil:
Mnie ręce z deka opadły, ale wiem, że tacy są właśnie ludzie...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 17, 2006 18:30

Rybon jest zdania, że na rudego pomoże tylko hycel, żadne środki podawane droga pokarmową nie podziałają aby złapać kota.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Śro maja 17, 2006 19:15

a potem sie okaze ze one wcale ich nie uspia i bedzie kolejna 5 bez domow

myslenie tych karmicielek mnie osobiscie przybija, one robia kotom wieksza krzywde niz inni mieszkancy a uwazaja sie za zbawczynie kotow

ryzykuja zyciem tych zwierzat, bo jak jest za duzo kotow to niektore sa trute, wieszane, wydlubuje sie im oczy itp. a one walna tekst o topieniu w 21 wieku, szlag by to

Jana, musisz miec jeszcze duzo sily, trzymam za Ciebie kciuki

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Śro maja 17, 2006 19:21

No i znowu porażka. Dwie koteczki już miałyśmy "w ręku", ale każda z nich się wyrwała i uciekła. Zadziwia mnie niechęć pań do klatki-łapki - obiecały, że jutro przyniosą i rozstawimy. Ciężko bedzie, bo ze stada kilkunastu kotów tylko cztery koteczki kwalifikują się do sterylki (reszta ma małe), a jak znam życie, to pchać się będą w pierwszej kolejności te, co nie powinny - no ale jakoś spróbujemy.

Dziękuję Hanie za gotowość, miała mnie dziś zawieźć do lecznicy, ale nie było z czym :(


Wracając do dzisiejszego spotkania - pani Będkowska bardzo długo tłumaczyła jak to jest z kotami wolnożyjącymi, co ma sens, a co nie. Ma przesłać pisma z obszernym wyjaśnieniem oraz podstawami prawnymi do przedszkola, administracji i wspólnoty (i do mnie). Poza tym umówiła się na wrzesień na spotkanie z rodzicami w przedszkolu. Było bardzo spokojnie, żadnych awantur - "druga strona" była wyraźnie zaskoczona obecnością osoby z urzędu i młodej kobiety, która za własną kasę (tzn. z forum) sterylizuje dzikie kotki. Karmicielka również była w miarę spokojna, nie zabierała za bardzo głosu.
Swoją drogą wydrukuję i dam karmicielkom też kilka dokumentów, m.in. ustawę. Podejrzewam, że wspólnota kombinując wyłapywanie kotów i wywóz do schroniska nie wie, że jest to działanie nielegalne i można ich za to podać do sądu.
Mam nadzieję, że się uda.


Co do łapania Rudego - ja też uważam, że może go dorwać tylko osoba, która potrafi łapać naprawdę dzikie koty. Dziś prosiłam o pomoc Jandę ze Straży dla zwierząt - ale usłyszałam, że na pewno mi się uda go złapać, a do nich mam się zwrócić w ostateczności. Wydawało mi się, że straż miała się zajmować m.in. takimi beznadziejnymi przypadkami :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 17, 2006 19:32

Czyli znow najwiekszą przeszkodą są ludzie.
Jakiego rodzaju są to karmicielki?

czy są to zarejestrowane karmicielki, otrzymują jakieś fundusze z gminy?

Jeśli tak, to powinny stosować pewien 'kodeks' opieki nad zwierzętami, zgodny z polityką każdej wydaje mi się gminy...

w tym też dążyć do ograniczenia ich liczebności humanitarnymi metodami takimi jak sterylizacja.

Gallo, czy naprawdę potrzeba konsultowania każdego ruchu z karmicielkami... coś tu zaprzecza logice. Albo nie do konca rozumiem.



Mamy do czynienia ze zwierzętami wolnożyjącymi, czy tak?
Nikomu zatem nie przekazane jest prawo wyłączności do podejmowania decyzji w ich kwestii... tym bardziej, że problem przekracza siły tychże karmicielek, co widać od dawna.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro maja 17, 2006 19:37

Agalenoro - o tym już było. Mogę coś zdziałać tylko współpracując z nimi, a nie przeciwko nim. Początki były koszmarne, teraz naprawdę jest nieźle. Panie zgadzają się na sterylki, to one załapały te dwie kotki. Tylko mają wahania nastrojów, ot co. Trzeba zacisnąć zęby i współpracować dalej. Na siłę nie osiągnę niczego, co najwyżej będzie awantura i koniec. A ucierpiałyby koty.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot], kasiek1510, misiulka i 229 gości