Ojej, sieć mi swirowała i wysłałam się dwa razy. Czy to można jakoś naprawić?
Borys miał przedwczoraj szlaban, tak jak pisałam. Zamknęłam drzwi na dwór przed zmierzchem i cześć. Ale za to wczoraj łobuz wymknął się wcześniej, zanim się ściemniło! Zaraz pobiegłam go szukać, żeby wiedział, że mi zależy, żeby się zbytnio nie oddalał. A on postanowił zexplorować komórkę, gdzie kiedyś był trzymany węgiel, a teraz są różne graty. Dwa razy go przynosiłam do domu, ale gdzie tam! Jak kot coś postanowi to...
Jak poszłam po niego trzeci raz to nawet nie wyszedł do mnie spomiędzy tych gratów. Musiałam go tam zostawić i iść szykować dzieciakom kolację. Borys wrócił po północy. Wyglądał jak diabeł wcielony. To co było dotąd białe - teraz jest czarne (ciemnoszare): skarpetki, brzuszek, nawet podbródek. Tak się wypaćkał w tych resztkach węgla. Podejrzewam, że Pani Ela go nie kąpała, więc nie jest przyzwyczjony do wody. Pozostaje mi tylko pucowanie szmatką i czekanie, aż sam się domyje.