Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 16, 2006 14:12

Jeśli dzis nie uda się złapanie Szyjastego, to jutro na spotkaniu z administracją i przedszkolem dorwę przedstawiciela Straży dla Zwierząt i zapytam czy już są w stanie pomóc, czy karmicielka ma dalej czekać (sprawa zgłoszona została do straży kilka tygodni temu).

Jeśli to alergia, a na to wygląda, nie bedzie mu można pomóc...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 16, 2006 15:18

Jana pisze:(sprawa zgłoszona została do straży kilka tygodni temu).

nie doczytałam, wątek długi a ja od dawna wpadam na forum jak po ogień i czytam niestety wyrywkowo.

Jana pisze:Jeśli to alergia, a na to wygląda, nie bedzie mu można pomóc...

strasznie przykro :cry: widać, że kocisko cierpi, biedaczysko...może się jednak da chłopaka uratować-kciuki trzymam mocno.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Wto maja 16, 2006 18:52

Jana pisze:Jeśli to alergia, a na to wygląda, nie bedzie mu można pomóc...


Straszne te zdjecia...
Nie jestem przekonana do alergicznego tla tej rany - takie zmiany zazwyczaj bardzo swedza, ten kocurek nie wyglada jakby to rozdrapywal - bo siersc wkolo bylaby wypackana, bylyby zadrapania, rana by byla pokaleczeona, stale krwawiaca.
Przy takim rozmiarze rany kot by siedzial i sie zadrapywal.
Trudno mi to ocenic na podstawie zdjecia - ale wydaje mi sie ze ta rana jest nieswedzaca.
Mi to troche na jakis rozpadniety juz nowotwor wyglada :( :(
Ewentualnie jakies chemiczne oparzenie albo cos autoagresywnego - choc to tez zwykle swedzi, ale nie zawsze.

Jana - poki nie mozna kocurka zlapac, moze bylaby mozliwosc podania mu w karmie przez kilka dni jakiegos antybiotyku ze sterydem?
Byc moze pisalas ze cos takiego bylo robione - jestem z doskoku na forum.
Jesli to cos autoagresywnego to czesem podanie sterydu daje spektakularne efekty.
Antybiotyk by oslonil rane przed zakazeniem - choc pewnie i tak tam juz jakis gronkowiec siedzi - to tym bardziej by sie przydal.

Blue

 
Posty: 23955
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto maja 16, 2006 20:53

Blue - osobiście widziałam jak Rudy się drapie. Po tej paskudnej ranie :( Dostaje w karmie jakiś antybiotyk (chyba unidox) od karmicielek. Czy sterydy są dopyszczne? Bo ja tylko takie w zastrzykach znam.


Dziś beznadzieja. Byłam ja i galla, ale karmicielka pojawiła się tylko jedna i nie pozwoliła kotów łapać, tylko czekać na tę drugą, która gdzieś pojechała. Tymczasem koty dostały jeść. Przyjechała druga karmicielka i dziwi się, czemu kotki nie złapałyśmy :roll: Normalnie :evil:

No pojawiły się kolejne problemy.

Pierwszy - oswojna kotka. Ta po sterylce (druga). Przez 10 lat była kotem wolnożyjącym, nie była szczególnie dzika, karmicielki ją głaskały, ocierała się o mnie. Po sterylce i trzech dniach w lecznicy kotka lgnie do ludzi, wyszukuje ich, chce żeby ją miziać, udeptuje. Ponoć aż wlazła do sklepu. Jedna z karmicielek wzięła ją na razie do domu, ale nie może tam zostać (syn nienawidzi kotów). Kotka pakuje się na łózko i cały czas gada.
Muszę jej znaleźć dom... :(

Drugi problem - administracja, wspólnota, druga wspólnota i Bóg wie kto jeszcze, planują akcję wyłapania kotów i, prawdopodobnie, wywiezienia na Paluch. Ponoć już szukają hycla.

Jutro o 11.00 jest spotkanie, będę walczyć jak lew, ale czy coś zdziałam? Potrzebuję każdej rady - argumentów, podstaw prawnych, przykładów. Mam mało czasu i nie mam jak wydrukować, ale muszę jak najwięcej wiedzieć do jutra, żeby podjąć rozmowę z ludźmi chcącymi się tych kotów pozbyć.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 16, 2006 21:22

Kilka argumentow, ktore przychodza mi do glowy:

- maluchom szukasz domow, czesc juz je znalzla (=zniknely z osiedla, wiec niech sie ciesza)
- kotki zostana (czesc juz jest po) wysterylizowane, co oznacza w praktyce ze nie bedzie juz wiecej malych i kocia populacja na osiedlu nie bedzie sie powiekszala
- kocury zostana wykastrowane, co oznacza ze nie bedzie smrodu kociego moczu, ktory moglby Wielkopanstwu na oiedlu pzreszkadzac (a propos - ciekawe ile z tych krzykaczy zalatwia sie w bramach albo za smietnikiem.... :evil: )
- takze doroslym kotom szukasz domow, co oznacza ze zostanie ich w okolicy tylko kilka i beda one niejako odpowiedzilne za niedopuszczenie do ewentualnego wylegu szczurow
- koty sa pod Twoja i karmicielek stal obserwacja, a co za tym idzie takze pod opieka weterynaryjna jesli widzicie taka potrzebe = nie roznosza chorob

Prawnych argumento nie czuje sie na silach podac - licze na dziewczyny z wiekszym doswiadczeniem.... :roll:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto maja 16, 2006 21:25

Marto - oczywiście tak, ale problem polega na tym, że tych kotów jest wg "władz" za dużo. Jeden kot to dla nich za dużo.

Mnie bardziej chodzi o jakieś podstawy prawne, ew. o argumenty takie jak to, że jak wywiozą te koty, to za moment będą następne, przeniosą się z innych podwórek. A jakby kotów w ogóle nie było - będą szczury. I tak dalej.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 16, 2006 21:28

Ja wiem Jano, ze za bardzo nie pomoglam (chcoc argument o szczurach tez wysunelam). Prawnych podsatw nie znam, ale chcialam swoim postem chocby podrzucic watek, bo jakos nie bylo zadnych odpowiedzi... :roll:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto maja 16, 2006 21:49

u nas ostatnio sąsiad burzył się, że koty klatkowe mu leją do ogrodka i trzeba je "zabrać". Wystraszona karmicielka zadzwoniła do p. Banaszkiewicza, z Ochrony Środowiska na Pradze Północ i pocieszał, że musiałby, sąsiad, do usunięcia kotów wezwać Straż miejską, żeby to było legalne, z protokołami itp, bo w myśl przepisów to wbrew ustawie. ja nie umiem Ci teraz dokladnie powiedziec podstaw prawnych, taka osoba odpowiedzialna w Ochronie Srodowiska jest w kazdej gminie, ale ten nasz jest super zyczliwy i bardzo prokoci, moze zadzwon do Urzedu Gminy Praga Polnoc na Klopotowskiego i popros o jego nr tel i zapytaj?
ja jeszcze poszukam, moze gdzies mam to dopisze.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Wto maja 16, 2006 21:57

Jana, moim zdaniem to nie jest ani autoagresja ani alergia.
Nie podawałabym sterydu, nawet na wszelki wypadek.
Raczej mechanicznie to wygląda albo chemicznie i na pewno podstarzałe jest.

To przede wszystkim dobrze byłoby opatrzeć, być może wyciąć zmienione martwiczo kawałki tkanki, na pewno odkazić...
Zaopatrzyć czymś aseptycznym, co jednocześnie da film ochronny.
Ja podałabym w karmie może Sedalin?
Żeby właśnie dla odmiany dał się złapać...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto maja 16, 2006 22:00

DERATYZACJA
Pomieszczenia o trudnym dostępie, kanalizacja miejska, tunele, niskie stropy (musle, ze w tej kategorii sa takze piwnice):

do 1000m2 - 1.00 PLN /m2
do 5000m2 - 0.90 PLN /m2
powyżej 5000m2 - do negocjacji

Moze niech sobie oblicza w administracji ile bedzie ich kosztowala deratyzacja kilka razy w roku.... :roll:

EDIT: cennik warszawskiej firmy

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto maja 16, 2006 22:08

* ogródki przyblokowe są nielegalne, szczególnie ogrodzone bo w razie czego straż nie może podjechać więc jeśli komuś koty przeszkadzają z uwagi na ogródek należy mu dać do zrozumienia ze albo żyje w zgodzie albo ogródka zaraz nie będzie (zgodnie z przepisami) na dodatek poniesie koszt jego likwidacji

* ja argumentu o szczurach nie używałabym wogóle - przeciwnicy kotów kochają szczury (bo one nie sikają do ogródków, nie skaczą po maskach samochodów), byliby skłonni mieszkać ze szczurami nawet pod jednym dachem - poza tym ja im w większości tego życzę :roll:
dla większości szczur to coś abstrakcyjnego - jeśli nie ma im czego zjeść w piwnicy to go nie ma
wiekszosc administracji wyklada zreszta trutki

* jak juz pisałam Janie na pw - szukałabym sprzymierzeńca w dyrektorze
przekonałabym go że to w jego interesie jest aby Jana i ekipa się tymi kotami zajęły a nie on, sterylka , zabranie maluchów i naturalna selekcja rozwiążą problem
i że byłby frajerem gdyby z tej oferty nie skorzystał
bo inne bloki i inne wspólnoty tylko czekają aby ktoś poświęcający swój czas i pieniądze przyszedł i zrobił porządek u nich

dziewczyny - już zaczęłyście, możecie napisać co zrobiłyście i co zamierzacie zrobić w najbliższym czasie
ja bym jeszcze bezczelnie poprosiła o wsparcie finansowe tak jak zrobiłam u siebie w pracy, ale to już moja bezczelność :wink:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto maja 16, 2006 22:11

Beliowen pisze:Ja podałabym w karmie może Sedalin?
Żeby właśnie dla odmiany dał się złapać...

Jana mówiła, że on dostał Sedlin dwa razy, raz jedną, a raz dwie tabletki, był przymulony, ale nie dał się złapać i niewiele brakowało, a poważnie podrapałby karmicielkę w twarz.
Jego rana zmieniła się, tydzień temu była węższa i czarna, teraz wygląda tak, jakby czarne odpadło i pojawiła się świeża, niezagojona warstwa.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Wto maja 16, 2006 22:16

Jak się goiło to i swędziało, mógł rozdrapać na nowo - a w zmienionej chorobowo tkance mógł już się zagnieździć i grzyb i nużeniec i świerzb i w zasadzie kto żyw...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto maja 16, 2006 23:26

Jana, ja jeszcze myślałam, żeby pogadać ze wspólnotą, wyłożyć argumenty, powiedziec, że kotki i kocury będą wykastrowane, że już są łapane do tego, że to rozwiąże problem mnożenia i smrodu. Mama poddała mi nazwisko osoby, do której można sie w tym bloku zwrócić, która najprawdopodobniej jest w tej wspólnocie jakoś "wyżej"
Tylko w tym wszystkim całym problemem jest, żeby porozmawiać z nimi <b>bez</b> obecności karmicielek, bo jak one będą, to z rozmów jakichkolwiek nici...[/url]
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 16, 2006 23:51

Bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi. Teraz padam na pysk, ale jutro będę walczyć jak (łagodny) lew.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, misiulka i 171 gości