Potwierdzam... nie zajmuj się kotami (bo one sobie same świetnie dadzą radę), tylko staraj się TZ-ta udobruchać

To on jest tym, który najgorzej znosi tą sytuację, a nie koty

Koty muszą ustalić między sobą hierarchię, dogadać się po swojemu, u nas parę razy latało futro, pazury szły w ruch, a w nocy były nagłe bijatyki, które nie dawały nam spać. Nie wstawałam wtedy do kotów, tylko przytulałam TZ-ta i gadałam do niego o byle czym, jak się wkurzał, to mówiłam mu, że wiem, że tak się dzieje, to było do przewidzenia itp itd i on chyba przez to zaczął rozumieć, że chociaż sytuacja wygląda groźnie, to ja wiem o czym mówię i zaczął widzieć cień szansy, że to się skończy

Tak go troszkę pourabiałam, a każdy na forum Ci powie, że dokocenia bywają trudne, ale prędzej czy później kiciom się znudzi takie napadanie na siebie i po prostu jak nie zapanuje wielka miłość, to zaczną się nawzajem olewać, as simple as that

Trzymam kciuki, musi się udać!