Prezesik spał ze mną w łóżeczku do piątej nad ranem. Właził mi na szyję i przytulał się gębulą do mojego policzka, albo chrapał na malutkiej poduszeczce obok mojej poduszki. O piętej nad ranem wstał i dał mi łapką po nosie. Wtaliśmy, zjadł śniadanko i został uwięziony w kuwecie, do której w końcu zdecydował się nasikać




Magda! Prezesik ma wysunięty końcowy fragment jelita grubego. Mówi się w tym wypadku o tzw wynicowaniu odbytu. Narazie ma to moczone w rumianu i smarowane maścią ze sterydem i robione masaże z parafinką z probami odprowadzenia jelitka na miejsce. Jutro najprawdopodbniej skonsultuję go chirurgicznie, choć wydaje mi sie, ze nie będzie potrzeby takiej interwencji. Jeśli odbycik nie wyrówna się, to trzeba wtedy założyć taki szew na odbyt,ktory zapobiegnie wypadaniu i pozwoli na powrót jelitka na miejsce. W skrajnych przypadkach usuwa się wystającą część. Prezesik ma teraz troszkę zmienioną dietę - dostaje mieszanke z karmą zwierającą sporo włókna, żeby nie było zaparć i parcia na jelitka. Ogólnie wygląda to nieźle, choć może brzmieć strasznie

