Nie dziwę się, że ludzi już coś trafiło i się ostro za to wzięli. Na klatkach smród nie do zniesienia współczuję ludziom mieszkającym na parterze. Nie dość, że śmierdziało im od klatki to jeszcze pod oknami... kotów to jest tam zdecydowanie za dużo i jeszcze się rozmnażają bez kontroli. Postanowienia faktycznie mogą być ostre a Straż tu nie pomoże bo to nie zwierzęta domowe. Straż dla zwierząt jest dla zwierząt które mają właściciela a nie dla dziko żyjących. Nic tu nie pomogą i tyle, a co może Jana zrobić na takim zebraniu? W sumie niezbyt wiele, bo co obieca sterylki i że zabierze małe kociaki? To za mało zdecydowanie i nikogo nie przekona w zaistniałej sytuacji. Fakt karmienie pod przedszkolem to idiotyczny kompletnie pomysł, dzieci bawiące się na placu zabaw a za płotem chore koty... potem wchodzą na teren przedszkola... też bym nie chciała mając tam dziecko. W moim przedszkolu były 3 koty, ale wszystkie były pod opieką weterynaryjną (wychodzące) zdrowe i kontrolowane no i przede wszystkim oswojone a nie dzikie. Coś w końcu musiało się stać ile tak można? I tak stało sie tam napewno multum nieszcęść choćby wypływające oczęta kociąt i martwe ciałka w piwnicach... to napewno nie jest zdrowe ani dla zwierząt ani dla ludzi. Dlatego sądzę, że dla niektórych kotów z tamtego miejsca będzie nawet lepsze humanitarne uśpienie... przykre ale prawdziwe. jedynie zajęłabym się ewentualną sterylką pozostałych kotów i zabraniem kociąt. Na tym należałoby cała akcję niestety ale chyba zakończyć.
U mnie na Bielanach nie ma takich problemów, przynajmniej na moim osiedlu bo nie wiem jak dalej. W moim bloku są 3 koty w pownicy w dwóch sąsiednich budynkach ani jednego. W dalszych koło 4, czyli populacja została ograniczona do minimum. Nie można doprowadzić do momentu gdy wogóle kotów nie ma dlatego mamy jedną kotkę zawsze płodną do pierwszego "okocenia", a potem ciach i tyle

Koty są częściowo oswojone i nie ma takich kłopotów jak na Kole, że nie można złapać jednego kota przez tydzień.
Ja finansowo niestety nie mogę narazie wspierać. Nie pracuję i leczę rany na rękach po pogryzieniu przez psa. Jana nie widziała jak to wygląda, bo wszystko skrzętnie chowam

jednak nie jest ciekawie rany się zabliźniły ale są bardzo delikatne i pękając mi czasem bo jest straszn ie naprężona skóra. Prawdopodobnie będę miała robioną korekcję chirurgiczną... i wszystko niestety płatne... tyle pomaga to NFZ. Niech ich szlag trafi i tyle zero pomocy.
Kociaki u mnie szaleją aż miło wszystkie są w świetnej formie. Dziś wystraszyła mnie trochę Tri. Była bardzo głodna pobiegła do miski zjadła parę kęsów i odeszła bardzo jakby otumaniona. Włożyłam ją do kuwety i zrobiła kupkę ale jak wyszła odrazu usiadła i dalej była dziwna. Wzięłam ja na ręce poleżała potuliła się i po jakimś czasie usłyszałam jak jej mocno burknęło w brzusiu, chwilę potem poszła znowu jeść i się bawić. Sądzę, że zbyt łapczywie zjadła to parę kęsów i ją brzunio rozbolał. Po śniadanku normalnie zrobiła kupkę i jest pełna życia
Za to Mikan nadal kicha. Nie wiem ale chyba zaczynają na nowo mi kichać inne a przede wszystkim Oti. Tri marazie nie kicha i ma śliczne oczęta, Czarnulka też wszystko w porządku. Ale Oti "zaraziła" się kichaniem od Mikana. Nie wiem ale coś mi tu chyba nie gra. Może lepiej pójść do weta? bo nie chce by się wszystkie mi rozkichały. Antybiotyk mam jeszcze na dwa dni i koniec mija 10 dni.
Mikan pozatym jest w świetnej formie i już dogania w wielkości Oti i Czarnulkę

szybciutko nadrabia, niestety Tri nadal malusia, choć jest już i tak większa niż była.
A teraz pytanko. Tydzień temu zostawiłam u siebie w domu pod opieką mamy mojego Maluszka. Był mały jak na 6 miesięcznego kocurka, tak wielkości 3-4 miesięcznego. Dwa dni później został zaszczepiony, ja widziałam go po tygodniu. I niespodzianka! Jest ogromny! Nie tylko ja to zauważyłam mama mi o tym mówiła ale nie wierzyłam póki sama nie zobaczyłam, jest większy od mojego największego kocura który ma teraz z 5 lat a zawsze był wielkim gigantem. Maluszkowi brakuje tylko takiej potężniejszej budowy ciała ale jest większy. Jak to możliwe żeby kot w ciągu tygodnia tyle urósł. W kłebie w wysokości zyskał dokładnie 15cm! Przecież to przeraża. Mam w domu sporo kotów, ale żaden tak nie "wystartował" czy to z powodu późniejszej szczepionki mógł dostać takiego "dopalacza"? Normalnie kot na sterydach!