Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 05, 2006 11:23

Mamy kolejne problemy.

Administracja nagabuje jedną z karmicielek zakazując jej dokarmiania kotów - że roznoszą choroby, że sa karmione pod płotem przedszkola i koty wchodzą na teren i brudzą itd. Karmicielka skontaktowała się ze Strażą dla Zwierząt. 11 maja spotyka się z administracją, kimś z przedszkola i przedstawicielem Straży w tej sprawie. Niestety nie wiem czy uda mi się zwolnić z pracy, żeby tam być. Sprawa wygląda naprawdę groźnie, dużo osób chce się pozbyć tych kotów...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 05, 2006 12:16

i co karmicielka ma zamiar zmienic w swoim zachowaniu? bo to ona/one powinny podjac jakas decyzje (my na miau chyba wiemy jaka, bo to juz tutaj padalo)

Jana, tylko nie daj na siebie przeniesc calej odpowiedzialnosci za te koty, Ty mozesz pomoc kotom, co zreszta robisz od pewnego czasu, ale to karmicielki same narozrabialy pozwalajac sie kotom rozmnazac.

wsparcie na sterylki sie znajdzie, ale one jak sadze musza tez zaczac sprzatac po tych kotach itp, wydac wszystkie ktore sie nadaja do adopcji

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pt maja 05, 2006 14:35

Nie dziwę się, że ludzi już coś trafiło i się ostro za to wzięli. Na klatkach smród nie do zniesienia współczuję ludziom mieszkającym na parterze. Nie dość, że śmierdziało im od klatki to jeszcze pod oknami... kotów to jest tam zdecydowanie za dużo i jeszcze się rozmnażają bez kontroli. Postanowienia faktycznie mogą być ostre a Straż tu nie pomoże bo to nie zwierzęta domowe. Straż dla zwierząt jest dla zwierząt które mają właściciela a nie dla dziko żyjących. Nic tu nie pomogą i tyle, a co może Jana zrobić na takim zebraniu? W sumie niezbyt wiele, bo co obieca sterylki i że zabierze małe kociaki? To za mało zdecydowanie i nikogo nie przekona w zaistniałej sytuacji. Fakt karmienie pod przedszkolem to idiotyczny kompletnie pomysł, dzieci bawiące się na placu zabaw a za płotem chore koty... potem wchodzą na teren przedszkola... też bym nie chciała mając tam dziecko. W moim przedszkolu były 3 koty, ale wszystkie były pod opieką weterynaryjną (wychodzące) zdrowe i kontrolowane no i przede wszystkim oswojone a nie dzikie. Coś w końcu musiało się stać ile tak można? I tak stało sie tam napewno multum nieszcęść choćby wypływające oczęta kociąt i martwe ciałka w piwnicach... to napewno nie jest zdrowe ani dla zwierząt ani dla ludzi. Dlatego sądzę, że dla niektórych kotów z tamtego miejsca będzie nawet lepsze humanitarne uśpienie... przykre ale prawdziwe. jedynie zajęłabym się ewentualną sterylką pozostałych kotów i zabraniem kociąt. Na tym należałoby cała akcję niestety ale chyba zakończyć.

U mnie na Bielanach nie ma takich problemów, przynajmniej na moim osiedlu bo nie wiem jak dalej. W moim bloku są 3 koty w pownicy w dwóch sąsiednich budynkach ani jednego. W dalszych koło 4, czyli populacja została ograniczona do minimum. Nie można doprowadzić do momentu gdy wogóle kotów nie ma dlatego mamy jedną kotkę zawsze płodną do pierwszego "okocenia", a potem ciach i tyle :) Koty są częściowo oswojone i nie ma takich kłopotów jak na Kole, że nie można złapać jednego kota przez tydzień.

Ja finansowo niestety nie mogę narazie wspierać. Nie pracuję i leczę rany na rękach po pogryzieniu przez psa. Jana nie widziała jak to wygląda, bo wszystko skrzętnie chowam :) jednak nie jest ciekawie rany się zabliźniły ale są bardzo delikatne i pękając mi czasem bo jest straszn ie naprężona skóra. Prawdopodobnie będę miała robioną korekcję chirurgiczną... i wszystko niestety płatne... tyle pomaga to NFZ. Niech ich szlag trafi i tyle zero pomocy.

Kociaki u mnie szaleją aż miło wszystkie są w świetnej formie. Dziś wystraszyła mnie trochę Tri. Była bardzo głodna pobiegła do miski zjadła parę kęsów i odeszła bardzo jakby otumaniona. Włożyłam ją do kuwety i zrobiła kupkę ale jak wyszła odrazu usiadła i dalej była dziwna. Wzięłam ja na ręce poleżała potuliła się i po jakimś czasie usłyszałam jak jej mocno burknęło w brzusiu, chwilę potem poszła znowu jeść i się bawić. Sądzę, że zbyt łapczywie zjadła to parę kęsów i ją brzunio rozbolał. Po śniadanku normalnie zrobiła kupkę i jest pełna życia :)
Za to Mikan nadal kicha. Nie wiem ale chyba zaczynają na nowo mi kichać inne a przede wszystkim Oti. Tri marazie nie kicha i ma śliczne oczęta, Czarnulka też wszystko w porządku. Ale Oti "zaraziła" się kichaniem od Mikana. Nie wiem ale coś mi tu chyba nie gra. Może lepiej pójść do weta? bo nie chce by się wszystkie mi rozkichały. Antybiotyk mam jeszcze na dwa dni i koniec mija 10 dni.
Mikan pozatym jest w świetnej formie i już dogania w wielkości Oti i Czarnulkę :) szybciutko nadrabia, niestety Tri nadal malusia, choć jest już i tak większa niż była.

A teraz pytanko. Tydzień temu zostawiłam u siebie w domu pod opieką mamy mojego Maluszka. Był mały jak na 6 miesięcznego kocurka, tak wielkości 3-4 miesięcznego. Dwa dni później został zaszczepiony, ja widziałam go po tygodniu. I niespodzianka! Jest ogromny! Nie tylko ja to zauważyłam mama mi o tym mówiła ale nie wierzyłam póki sama nie zobaczyłam, jest większy od mojego największego kocura który ma teraz z 5 lat a zawsze był wielkim gigantem. Maluszkowi brakuje tylko takiej potężniejszej budowy ciała ale jest większy. Jak to możliwe żeby kot w ciągu tygodnia tyle urósł. W kłebie w wysokości zyskał dokładnie 15cm! Przecież to przeraża. Mam w domu sporo kotów, ale żaden tak nie "wystartował" czy to z powodu późniejszej szczepionki mógł dostać takiego "dopalacza"? Normalnie kot na sterydach!

Shayla

 
Posty: 89
Od: Wto sty 06, 2004 20:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 15:02

Shayla pisze: Dlatego sądzę, że dla niektórych kotów z tamtego miejsca będzie nawet lepsze humanitarne uśpienie... przykre ale prawdziwe. jedynie zajęłabym się ewentualną sterylką pozostałych kotów i zabraniem kociąt. Na tym należałoby cała akcję niestety ale chyba zakończyć.


Shayla, tylko przypomnę, że zdrowych zwierząt się nie usypia. A koci katar na pewno nie jest wskazaniem do eutanazji.



Nie będę komentować pomysłu :?
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt maja 05, 2006 15:52

Shayla pisze:Nie można doprowadzić do momentu gdy wogóle kotów nie ma dlatego mamy jedną kotkę zawsze płodną do pierwszego "okocenia", a potem ciach i tyle :)


uważam że nie należy tego propagować
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt maja 05, 2006 16:01

To nie jest pomysł, a moje prywatne zdanie. Nie wiemy czy koty sa chore jedynie na koci katar. Druga sprawa gdzie je umieścić? W schroniskach? Czy to będzie faktycznie dla nich lepsze? Ja tylko mówię co uważam, że dla tych kotów byłoby lepsze, bo schronisko uważam za najgorszy pomysł. Te koty mogą nosić w sobie najróżniejsze choroby my tego nie wiemy, a dowiedzieć byśmy sie mogli chyba jedynie po badaniu krwi.

Pozatym, uważasz że co ci ludzie z taką ilością kotów zrobią? jak nic uśpią, bo wątpię by schronisko je przyjęło a jeżeli mają mieć tak jak w pewnych schroniskach to zgotowalibyśmy im jeszcze gorszy los. Tak uważam i przecież nikt się ze mną zgadzać nie musi. Ale z tego co tam widziałam to chyba nie tylko tam panuje koci katar...

No i ważna sprawa. Nie jestem ogólnie za usypianiem zwierząt, bo każde kocham jak swoje poprostu wiem co można i co jest czasem lepszym wyjściem. Nie wiem jak prawo w Polsce ma się do tego, ale zagranicą usypiają takie zwierzęta, które nie mają szans na adopcje. Więc jeżeli u nas też ich nie adoptują ( a nie ma co się łudzić że ktoś weźmie dzikiego dorosłego kota, którego nie ma szans na oswojenie) to mają "gnić" do końca swoich dni w schroniskach? Bo na Kole raczej nie zostaną, przynajmniej nie w takich ilościach. Chyba, że karmicielki raptem się przebudzą i wszystkie koty wysterylizują, zaczną je leczyć i przestaną koty sprowadzać pod przedszkole (wątpię), a na dodatek oddadzą wszystkie kocięta te co się narodziły i niedługo narodzą. Trzeba spojrzeć na wszystko realnie. Gdybym była zwolenniczką usypiania, bo tak łatwiej to wszystkie koty które u mnie są nie znalazły by u mnie domu i nie zajęłabym się tymi 4 maluchami. Więc proszę nie wyciągaj daleko idących wniosków :)

Może nie należy propagować tego co jest u mnie na osiedlu. Poprostu mieliśmy wszystkie koty wysterylizowane i w pewnym momencie nie mieliśmy już ani jednego, bo się nie miały jak rozmnażać, a nie przychodziły z okolic. Dlatego właśnie na chwilę obecną tak to wygląda, ale nikomu nie proponuję :)

Shayla

 
Posty: 89
Od: Wto sty 06, 2004 20:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 16:29

Shayla pisze:Może nie należy propagować tego co jest u mnie na osiedlu. Poprostu mieliśmy wszystkie koty wysterylizowane i w pewnym momencie nie mieliśmy już ani jednego, bo się nie miały jak rozmnażać, a nie przychodziły z okolic. Dlatego właśnie na chwilę obecną tak to wygląda, ale nikomu nie proponuję :)

Może nie rozmnażać osiedlowych kotek a wziąć koty już żyjące z Koła?

Emilia1

 
Posty: 838
Od: Śro sie 31, 2005 8:17

Post » Pt maja 05, 2006 16:49

Shayla - nie przyjechałaś po gentamycynę, którą mam dla Ciebie (a raczej kociąt), mam też vetminth do odrobaczenia, kiedy przyjedziesz? Jeśli z kociakami trzeba iść do wet, pojedź na Białobrzeską, na moje nazwisko i mój koszt, tylko daj mi znać, zebym mogła uprzedzić lecznicę.



Walka z kotami wolnożyjącymi jest durna. Po pierwsze - czy będą karmione czy nie, i tak będą łazić po terenie wszystkich okolicznych żłobków i przedszkoli. Na to nic się nie poradzi. Piaskownice powinny być przykryte płachtami, bo nie tylko koty, ale i ptaki mogą do nich nasr... - a jak zakazać kotom wstępu na teren przedszkola, a ptakom lotów nad tym terenem? roll:
Całkowicie się kotów nie pozbędą, nawet jeśli by tę gromadkę wywieźli do schroniska, to zaraz pojawi się mnóstwo innych, bo w tej okolicy jest kilkanaście kocich stad! Ponadto brak kotów = szczury.

Jedynym sposobem jest objęcie tych kotów kontrolą i opieką weterynaryjną, kastracja kotek i kocurów, leczenie i szczepienie. Jeśli administracja i państwo z przedszkola są tacy mąrzy, to niech pomogą.

Zadziwia mnie, że ludziom tak bardzo przeszkadzają kocie odchody, których nawet nie widać, a nie ruszają ich psie gówna walające się na każdym kroku, na trawnikach, chodnikach, uliczkach, pod oknami. Odchody zwierząt będących pod kontrolą i opieką swoich właścicieli :roll: :? [/url]

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 05, 2006 16:49

Shayla, nikt nie mówi, że proponujesz, ale sam fakt, że w Twojej głowie narodził się taki pomysł budzi mój bardzo gwałtowny sprzeciw.
Jak sobie to wyobrażasz?
Że ktoś je łapie a potem robi losowanie - ty do piachu, bo tak wypadło i jesteś ponadprogramowy?

No i umknął mi fragment, który wytłuściła Maryla - to też dla mnie niezłe dziwactwo. Kotka rodzi 4-5 sztuk i czekanie aż niektóre umrą? Byle liczba kotów się zgadzała? Jakieś błędne koło :roll:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt maja 05, 2006 17:09

Jana pisze:Shayla - nie przyjechałaś po gentamycynę, którą mam dla Ciebie (a raczej kociąt), mam też vetminth do odrobaczenia, kiedy przyjedziesz?


No właśnie, ja też czekałam w środę - wydawało mi się, że byłyśmy umówione?
Jeśli Ci nie pasowało, to szkoda, że nie dałaś znać, bo w czwartek byłam na Ursynowie, tak jak Ci pisałam, i mogłyśmy się wtedy gdzieś tam spotkać.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 17:45

Ja nie mam osobiście wpływu na to co się u nas dzieje, ot przedstawiam sytuację. Nie złościć się na mnie proszę :) Ogólnie to wogóle sobie tego wszystkiego nie wyobrażam i ani jednego kota bym nie uśpiła i nie wybierała, bo wszystkie koty co są u mnie nie są wybierane pod względem urody/umaszczenia/charakteru/płci tylko poprostu los nas tak połączył. Więc ogólnie to najchętniej bym te koty wzięła do domu oswoiła i trzymała w cieple i zdrowiu. Tak ja bym chciała, ale z moich chęci nici :(

Co do psich odchodów też nie rozumiem właścicieli psów którzy tego nie sprzątają. Potem te odchody zalegają na trawnikach pod oknamio szkoda słów. Powinno się coś z tym zrobić ale to chyba narazie walka z wiatrakami. Mnie chodziło o to z tymi kotami, że nie powinny byc karmione dokładnie pod płotem przedszkola i tyle. Sądzę, że można spokojnie gdzieś indziej je karmić i będzie spokój od strony przedszkola.

Jana przyznaję nie podjechałam, ale zostały kropelki zakroplone bo dostałam od sąsiadki końcówkę i spokojnie mi starczy jeszcze na 4-5 dni o ile będzie taka potrzeba :) Zgłosze sie do ciebie napewno, ale obecnie jestem od 9 d0 20-21 uziemiona w tym mieszkaniu bo nie mam do niego kluczy, a jakoś nikt mi ich nie zostawił... ale już zbliża sie weekend i wszystko wróci do normy :) odezwę się do Ciebie na priv i się dogadamy.

No a teraz moje kochane skończmy dyskusję, bo jakoś robi się nieprzyjemnie. Wiadomo, że każdy z Nas chce jak najlepiej i nikt nie chce przecież ich skrzywdzić na tym forum, niestety tam coś mi się zdaje że właśnie o to im chodzi o skrzywdzenie. Zresztą są krzywdzone od bardzo długiego czasu...

Shayla

 
Posty: 89
Od: Wto sty 06, 2004 20:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 19:35

Nic z tego. Szyjasty nie pozwala się złapać. Dostał dziś podwóją dawkę sedalinu, przymuliło go porządnie, a i tak się nie udało. Nawet w piwnicy. Karmicielka z pełnym poświęceniem łapała kocura, ale o mało nie straciła oka, kiedy skoczył jej na twarz. Zostawiłyśmy go śpiącego w piwnicy (budzącego się przy każdej próbie podejścia).

Więcej uspokajacza nie można mu dać. Do klatki-łapki nie wejdzie. Nie mam żadnego pomysłu... Podłamałam się.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 05, 2006 19:58

Czy jest możliwość zamknięcia go w piwnicy z klatką-łapką i czekania aż do skutku? (pewnie nie, skoro tam jest tyle kotów :( )
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10938
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Pt maja 05, 2006 20:09

rzeczywiście beznadziejna sytuacja...może warto zaryzykowac i dać mu więcej? Innego pomysłu nie mam, bo nie bedziecie przeciez do niego strzelać nabojami usypiającymi :roll:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 20:09

Jana pisze:Nic z tego. Szyjasty nie pozwala się złapać. Dostał dziś podwóją dawkę sedalinu, przymuliło go porządnie, a i tak się nie udało. Nawet w piwnicy. Karmicielka z pełnym poświęceniem łapała kocura, ale o mało nie straciła oka, kiedy skoczył jej na twarz. Zostawiłyśmy go śpiącego w piwnicy (budzącego się przy każdej próbie podejścia).

Więcej uspokajacza nie można mu dać. Do klatki-łapki nie wejdzie. Nie mam żadnego pomysłu... Podłamałam się.


A próbowałyście rzucić koc na takiego otumanionego ? Albo wypłoszyć przez okienko piwniczne i łapać go do worka kiedy będzie wiał ? Twarda sztuka się Wam trafiła...

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: fumcia01, puszatek i 133 gości