Niestety z Mają mam poważny problem.
Atakuje właściwie wszystkie koty,a najbardziej zastraszyła Misia.
Kocham tę biała agresorkę,terrorystkę o anielskim wyglądzie.
Niestey muszę na nią czasem krzyczeć,gdy goni inne koty.
Misia przecież też kocham,małego psotnika,iskierkę pełną wdzięku i szalonych pomysłów.
Jak tylko skończą się objawy rujki,chociaż jakieś słabsze niz poprzednio,będziemy ją ciachać.
Wet pociesza mnie,że powinna złagodnieć.
Przykro mi,że już nie ma dawnych zabaw moich budrysów.
Majka,gdy usłyszy jakieś odgłosy,biegnie jak lotna brygada.
Najlepiej zagoniłaby Misia do kontenerka(tam szuka spokoju) i nie wypuszczała go wcale.
Miś nawet boi załwatwiać sie do kuwety.Niestety.
Ale to nie jego wina.
No ale dosc złych wiadomości,pocieszę się nowymi fotkami.
Tu ta część stada,która nie boi sie wchodzić sama do pokoju.(Balu stara się ignorować ataki Maji)
Alika kochają wszyscy.Nawet Maja ociera się o niego,buziakuje.
Myszki,ile by ich nie dać,giną po godzinie.
-Ja jej nie miałem wcale w swych łapkach.
I jak tu nie uwierzyć takim oczętom?
-Ja bwiłem się tylko obroża.
-A ja tylko ostrzyłem sobie pazurki.
Weguś uwielbia ostrzyć sobie pazurki,ale musi mieć do tego karton,o meble nigdy jeszcze nie zrobił tego.
Tak to jest to co lubią szablozębne.
W święta okazało się,że Weguś zrobi wszystko za szyneczkę.
Balu w całej swej leniwej okazałości.
Miś w kontenerku,oazie spokoju.
Balu go czasem tam odwiedza.
Łakomczuszek.Chyba spróbuję z każdej po trochu
