Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 27, 2006 19:18

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Ostatnio edytowano Czw kwi 27, 2006 20:12 przez otka, łącznie edytowano 1 raz

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Czw kwi 27, 2006 19:41

Z wielką przyjemnością donoszę, że Kazik i Gienka jedzą już pięknie same rozbebanego widelcem convelescanca. Przed zakraplaniem oczu bronią się zawzięcie. Rudy Kazio jest w coraz lepszej formie, oczka Gieni wyraźnie się poprawily. Niestety katarek u Gienki się utrzymuje, jeśli do jutra się nie poprawi to jedziemy do weta. Tragedii nie ma ale może trzeba ją jeszcze jakoś wspomóc.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Czw kwi 27, 2006 19:42

Otka, zdjęcia są monstrualne a i tak zmniejszone już przez imageshacka.
Bardzo proszę skoryguj je, w takiej formie jak obecna nie mogą tu pozostać.

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Czw kwi 27, 2006 20:05

Tak lepiej?

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Czw kwi 27, 2006 20:38

Skrzydeł dzisiaj jednak brak :cry:

Rudy dostał sedalin w karmie, zjadł wszystko jak trzeba, zaczął się zataczać. Widać było, że jest mocno oszołomiony, ale walczył dzielnie z sennością. Polazł do piwnicy. A my nie mogłyśmy otworzyć drzwi, bo ktoś wcześniej je zamknął na dwa razy i zamek się zaciął. Walczyłyśmy z drzwiami, był duży hałas - rudy wylazł z piwnicy okienkiem, przepchnął się mimo kartonu, którym okienko zablokowałyśmy. I nawiał, tzn. szedł, a my za nim. Niby padał na pysk, ale jak tylko się zbliżałam stawał na równe łapy i chodu, jak normalny kot. Wlazł na teren przedszkola, ja przelazłam przez płot (karmicielka mnie podsadziła), wzięłam transporterek, kurtkę od karmicielki (żeby w razie czego rzucić na rudzielca) i dawaj za kotem. Przegonił mnie po całym wielkim terenie, w końcu nawiał na drugą stronę płotu, ja za nim, ale zdążył się gdzieś zakamuflować.

No i d...

Ten kot jest silny jak koń (pewnie dlatego jeszcze żyje), a dawka chyba była za mała. Widać było, że oszołomienie mu przechodzi, nie sądzę, żeby go ścięło w jakimś niebezpiecznym miejscu. Taką mam nadzieję.

W czwartek kolejna próba.


W końcu ktoś nam otworzył piwnicę, wszystkie kociaki dostały antybiotyk, odmoczyłam im oczy z ropy, zakropiłam gentamycyną. I tyle udało mi się zdziałać. O zabraniu któregolowiek kociaka nie ma mowy. Panie karmicielki ciumkają nad nimi z zachwytu i kochają bardzo mocno. Tak bardzo, że wolą żeby zostały w ciemnej piwnicy.


Nie wiem co robić. Oczywiście umówiłam się na jutro, na podanie lekarstw - ale póki będę przychodzić i zajmować się leczeniem kociaków, póty one będą żyły w przeświadczeniu, że wszystko gra. Jeśli się wypnę i powiem, że nie będę kotów leczyć - maluchy stracą oczy. Jeden chyba już nie ma szans na normalny wzrok.

Trzy czarne i jeden burasek. No i ten rudo-biały, Blondyn.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw kwi 27, 2006 20:43

Sprobuj zabrac tego jednego o ktorym pisalas ze ma male szanse na normalny wzrok!
On nie bedzie mogl przezyc w warunkach piwniczno/wychodzacych i szybko zginie bez wzroku!
Moze jakis poetycki forumowicz napisalby list do tych pan namawiajacy do sterylek i oddania tych malych kociakow aby zapewnic im jakas "przyszlosc", moze to pomoze...
Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi

nataleczka

 
Posty: 1239
Od: Pt gru 30, 2005 11:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 27, 2006 20:55

Sprawa nie jest latwa. Panie są nieprzemakalne. W moim przekonaniu to, że odday 6 kotów to i tak ogromny sukces.

Myślę, że szansa pojawi się jak urodzą się następne kotki. Może wtedy panie przeniosą swoje "uczucia". Może użyć argumentu, że jeśli nowe kociaki będą miay kontakt z zarażonymi to też będą chore.
W przyszym tygodniu od czwartku sużę pomocą i ewentualnym transportem, gdyby bya taka potrzeba. Jana, postaram się zrobić parę zdjęć Gienki ze zbliżeniem owrzodzonego oka w formie papierowej, żeby można byo pokazać kobitkom. Może to przemówi im do rozsądku.

Jutro wieczorem pakuję się i wyjeżdżam z menażerią pod Mińsk Mazowiecki. Niestety zwalio mi się trochę roboty i dziś nie mogam pomóc.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Czw kwi 27, 2006 20:59

otka pisze:Sprawa nie jest latwa. Panie są nieprzemakalne. W moim przekonaniu to, że odday 6 kotów to i tak ogromny sukces.


No właśnie. One są straszne. Jedna jest do urobienia, ale druga, "ważna" i agresywna - nie do przejścia. I zastrasza tę pierwszą. Gdyby jej nie było, to może...

otka pisze:Jana, postaram się zrobić parę zdjęć Gienki ze zbliżeniem owrzodzonego oka w formie papierowej, żeby można byo pokazać kobitkom. Może to przemówi im do rozsądku.

Jeśli możesz, to zamieść tutaj, ja jutro w pracy wydrukuję na laserowej drukarce i zaniosę paniom do obejrzenia :evil:


PS
otka, czego Ci potrzeba? Płaciłaś za wizytę u okulisty? Może jakieś jedzenie? Daj znać, proszę.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw kwi 27, 2006 21:23

To ja potrzymam kciuki, i tak mocno zaciśnięte - za Rudego i za negocjacje.

pomysl ze zdjęciami jest super - może należy je pokazać tej bardziej 'elastycznej' z pań. jezeli nie będą mówić jednym glosem, ich wewnętrzny front jedności sie rozbije, muszą zrozumieć, że jesteście z nimi, nie przeciwko nim.

pewnie do tej pory byly same na placu boju z gromadą kociąt, przeciw sąsiadom. stąd ta jedność.

z tego, co piszecie, to pewne argumenty zaczynają trafiać do jednej z Pan. W tym cala nadzieja...

sorrki za ten psychologiczny wywód - wierzę, ze jakoś uda się Wam dogadać z karmicielkami - trzymam kciuki

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw kwi 27, 2006 21:28

nadal trzymam

jestescie dziewczyny bardzo dzielne

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw kwi 27, 2006 21:35

Agalenora pisze: pomysl ze zdjęciami jest super - może należy je pokazać tej bardziej 'elastycznej' z pań. jezeli nie będą mówić jednym glosem, ich wewnętrzny front jedności sie rozbije, muszą zrozumieć, że jesteście z nimi, nie przeciwko nim.


Ja niestety nie mam złudzeń. Bo jeżeli panie mi opowiadają, że kotom "oczka wypływają", a raz to nawet widziały, jak kotu wypłynęło... Przy nich kot stracił przeżarte herpesem oko. Jeśli to nimi nie wstrząsnęło... :roll: :cry:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw kwi 27, 2006 21:42

Czekanie, aż urodzą następne kotki, uważam za nienajlepszy pomysł :( Trzeba w końcu powstrzymać to błędne koło...
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Czw kwi 27, 2006 22:08

Jana , zaraz zrobię zdjęcia.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Czw kwi 27, 2006 22:10

A jak wyglada sprawa sterylek? Cos w tej sprawie posunelo sie na przod? A moze te Panie by sie zgodzily na podawanie kotkom tabletek?
Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi

nataleczka

 
Posty: 1239
Od: Pt gru 30, 2005 11:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 27, 2006 22:13

Obrazek

niestety przy sztucznym świetle nie wychodzą najlepiej, może spróbuję jeszcze jutro rano.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 106 gości