Fredzia dochodzi do siebie po zabiegu. Cięcie brzuszne baaardzo rozległe. Zapytacie czemu.... Okazało się, że Garf jakimś cudem dorwał się do Fredki, sterylka była aborcyjna. Fredzia nosiła w sobie pojedyńczy płód około 45 dniowy

.
Zastanawia mnie jedna rzecz: dlaczego nikt z lecznicy nie zadzwonił do mnie z pytaniem czy chcę tej aborcji. Jak się domyślam decyzja należa do mnie. Oczywiście powiedziałabym, żeby cięli, ale dlaczego do jasnej cholery nikt mnie nie powiadomił

Pisałam w poprzednim poscie, że koteczka nam przytyła, to już wiemy czemu.
Wściekłam się jak chciałam wyjść z lecznicy. Zamówiłam taxówkę (bo przecież nie będę małej ciągnęła autobusem po nocy). Czekałam 20 minut i dostała telefon, że ta korporacja nie przewozi zwierząt

. Dobrze, że chociaż załatwili inna taryfę, która przewoziła.