Tumaśkowe koty - "D"koty z nami

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 21, 2006 21:28

tumasia pisze:i paszczy potwora:
Obrazek

rany :strach:
i te wąsiska :strach:

śliczne zdjęcia
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt kwi 21, 2006 21:59

Booooskie zdjecia :smiech3: :smiech3:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt kwi 21, 2006 22:06

Muchi som fajne bo bzyczom i ja je slyszem i mogem duzej mmjaulczec gdzie je widzem i wtedy duza mnie podsadza i ja michje zabijam :D
O!
Łaciak
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Sob kwi 22, 2006 18:45

No i nas zaczipowali...
Taką grubaśną igłą jak dla konia....
Ale wiecie co, to prawie nie bolało. Znieczulenie miejscowe i ostrość igły zrobiły swoje... Fantasia co prawda pyskowała, jak to ona - pani więc w nagrodę wylosowała jej czipa o końcówce ........66 :twisted: I tak od dawna mówi do Niej - mój kochany diabełku, więc nic się nie zmieniło...
Ja zaś byłam grzeczniutka - jak trusia. Mi więc w udziale przypadła końcówka .......55. Potem chętnie zjadłam "pochwalacz" i szybciutko zapomniałam o nieszczęściu. Fantasia zaś jeszcze pół godziny warczała, gdy pani próbowała ją głaskać.... Dopiero w domu dobry obiadek ułagodził diabełka
:wink:

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 22, 2006 19:18

biedne dziewczyny
co wy im robicie?? :D
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Sob kwi 22, 2006 19:37

Sama się zastanawiam....
A one nie! :twisted:
Właśnie szaleją - elektroniczne koty! :P

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 23, 2006 10:38

Pani twierdzi, że cały przyszły tydzień nie będzie miała czasu by porozrabiać w naszym temacie. W pracy jakiś "Audyt", w domu powolne przygotowania do wymiany rur (czego pani bardzo się boi)... No, i jeszcze przygotowania do naszego wyjazdu....
Obiecała nam zatem, że ostatni zgromadzony reportaż na temat: "Elza i Fantasia - pasibrzuchy" przedstawi Wam dzisiaj...
Zatem życzymy miłego oglądania:

Głodna jestem....

Obrazek

Ja też.... :roll:
Obrazek

Mała podpowiedź: Jedzonko znajduje się tutaj :twisted:
Obrazek

Pokaż, Elza gdzie??? Może ja spróbuję... :?:
Obrazek

Czekaj, mała - mam dłuższe łapy
Obrazek

Udało się - Fantasia, to poprostu należy przewrócić :twisted:
Obrazek

Dobrym pomysłem jest także lodówka :!:
Obrazek

Po dobrym jedzonku dobrze jest się czegoś napić (najlepiej prosto z pipy): :wink:
Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 24, 2006 12:34

Obydwa reportaże super! :lol: :lol:
A panienki jak zwykle cudne :D
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30731
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon kwi 24, 2006 14:56

Aska...
:D
dziewuchy sa niesamowite :D
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Wto maja 02, 2006 14:40

Uff, wróciliśmy.... Na szczęście. W końcu ile można? Na wystawach w zasadzie nie było źle, pomijając fakt noszenia mnie do oceny.... Sędziowie niby nie byli źli, chwalili mnie, głaskali, przytulali..., ale ja byłam zestresowana. Duża ilość osób, kotów – to było naprawdę stresujące. Ostatniego dnia przelała się czara goryczy i na sędzinę Pahl nawarczałam i naprychałam. Jednak, na szczęście, mądra z Niej kobieta, bo się nawet na mnie nie pogniewała, tylko serdecznie mnie potraktowała i nakleiła mi na kartę oceny serduszko. A, i zyskałam od niej nowe imię: Fantazja Tiger.
Pani jest ze mnie dumna (no, jakby miało być inaczej?), bo trzykrotnie otrzymałam certyfikat na Championa i jako taki wróciłam do Warszawy. Ponadto dwukrotnie byłam porównywana do BIS-u, choć do owego się nie dostałam – raz ustępując pierwszeństwa Brytyjczykowi, a raz Cornish’owi.... Pani jednak mówi, że to przepiękne koty były i przegranie z nimi nie jest żadną porażką.
A teraz sobie ganiam z Elzunią i wreszcie jest nam dobrze

Fantasia

Cieszyński diabeł w akcji:
:wink:
Obrazek

A raczej mniamuśny diabełek: :love:
Obrazek

I dumna właścicielka: :!:
Obrazek

Havirov – Fantazja Tiger: :twisted:
Obrazek

I aniołek na rękach u pani: :aniolek:
Obrazek

To co – wracamy? :?:
Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 02, 2006 14:56

I ja swoje dwa grosze wrzucę. Nie rozumiem swoich państwa. Co to za różnica czy jestem Championem czy też nie, czy mam certyfikaty na Inter Championa, czy też nie. Mi to nic nie zmienia. I tak jestem piękna, i tak, więc po co to udowadniać????
Oni jednak są niereformowalni i wywieźli mnie daleko, daleko, by się mną pochwalić. A ja nie lubię się chwalić, ja jestem skromną dziewczynką. Nie podobało mi się wcale, a wcale, szczególnie pierwszego i ostatniego dnia. Pierwszego dnia prosto po ośmiogodzinnej podróży wrzucono nas z Fantasią do klatki, potem wyniesiono na ring, tragedia – mówię Wam... Narzekałam, warczałam, ale to i tak nic nie pomogło. Zostałam oceniona i doceniona. Mimo, że nie chciałam. No, ale skoro pani zależało, to co ja biedna miałam do gadania?
Drugiego dnia było lepiej. Odpoczęłam w hotelu, tam poszalałam i spokojnie zniosłam drugi dzień wystawy – zakończony pierwszym certyfikatem na Inter Championa. No, ale trzeci dzień – to już przesada, Na siłę wywieźli nas do Czech, używając najpierw perswazji, a potem łapoczynów. Pan podnosił łóżka, a pani nas spod tych łóżek wygarniała. Jak tak można? Płakałam sobie, narzekałam, a oni swoje i na stole sędziowskim szybciutko wylądowałam. Potem miałam czekać na porównanie do BIS-u, choć wcale nie chciałam. Pani więc włożyła mnie do klatki za sędziną, gdzie się uspokoiłam, aż do czasu, gdy w boksie obok nie wylądowała Cornish’ka. I to ona zaczęła, naprawdę. Z tyłu między boksami była 4-5cio centymetrowa przerwa. I ona tamtędy mnie zaatakowała, i nafurczała. No to ja nie byłam jej dłużna. Awanturowałyśmy się na całego, aż mnie pani wyjęła, ale zestresowało mnie to dodatkowo i na porównaniu już byłam całkiem wściekła. I ta awanturnica wygrała. Ładna była, należało się jej, ale to nie znaczy, że można tak na mnie krzyczeć. I jeszcze mnie tłuc. Byłam na nią zła.... Na pocieszenie wywalczyłam dla pani drugi CACIB, niech sobie ma, jak tak bardzo potrzebuje...
A dziś, tak jak pisała już Fantasia jest cudownie. Można się bawić, nie trzeba się stresować, wszyscy nas kochają i rozpieszczają, choć na wszelki wypadek rano schowałam się pod łóżko. Jest super. I pani powiedziała, że dotrzyma umowy. Zostanę już tylko raz wystawiona. I na Inter Championie zakończę swoją karierę wystawienniczą. I na dokładkę, powiedziała, że teraz zacznie nam już szukać odpowiednich mężczyzn, ale musimy się uzbroić w cierpliwość, bo to nie jest takie proste – bo teraz dla każdej księżniczki musi się znaleźć odpowiedni książę. A jak wiadomo, dziś z książętami jest niejaki problem....

Elzunia

Cieszyńska ocena – i jestem Championem!
:twisted:
Obrazek

Havirov – z początku jeszcze mi humorek dopisywał: :P
Obrazek

Słodka złośnica: :1luvu:
Obrazek

To, co – mogę już sobie iść? :?:
Obrazek

Całuska na do widzenia jeszcze tylko przyjmę: 8)
Obrazek

No dobrze, ale już starczy, już dość! :evil:
Obrazek

A jeszcze porównanie do BIS-a: :roll:
Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 04, 2006 20:44

powiem jeszcze raz i publicznie
gratuluje wspanialej pary :D
kochanych pieknych kotow :D
Ciocia
Covu :D i jej dwa drapichrusty :D
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Czw maja 04, 2006 20:53

Dzię-ku-je-my! :P
I nieskromnie dodamy, że jest czego gratulować! :lol:

Choć pani mówi, że Ciocine drapichrusty też są cudne i wdzięczne, i kochane, i przepiękne, i w ogóle naj! A my byłyśmy dotąd pewne, że to tylko my jesteśmy najcudowniejsze pod słońcem..., ale skoro pani tak mówi, to może są jeszcze jakieś koty tak cudne jak my .... :wink:

Elza i Fantasia

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 05, 2006 21:52

Nasza pani wszystko robi nie tak... Dziś wpadła na pomysł uprania kotów... Bo niby brudne byłyśmy... Najpierw pani uprała Elzę, której stanowczo się to nie podobało, a potem zabrała się za mnie. O mamusiu! To było straszne, po prostu straszne! Mokre, śliskie i nieprzyjemne. A potem nas suszono. Dopiero na samym końcu było miło, bo jakieś smakołyki się dla nas znalazły....
Nie kochamy pani! Wcale, a wcale! Jest zła! Naprawdę! Za karę wlazłyśmy pod łóżko i wróciłyśmy do stanu sprzed prania!

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 12, 2006 6:41

Teraz moja pora na wspominki... Urodziłam się równo rok temu... Z trojgiem rodzeństwa... Zaraz po nas urodziły się nasi „kuzyni”... I zrobiło się w domku weselej... Gdy miałam dziesięć tygodni – poznałam swoich państwa. Przyszli, pogadali i zdecydowali, że w przyszłości zamieszkam z nimi. Jednak droga do tego zamieszkania nie była wcale prosta.
Zaczęło się wszystko od lamblii, które zahodowała sobie Elzunia. Jeszcze szczęśliwie baraszkowałam z rodzeństwem, gdy okazało się, że Elza ma pasażerów. I pani się bała, bym i ja ich nie miała... Dzięki temu miałam wydłużone dzieciństwo. Do czwartego miesiąca życia mieszkałam z rodzicami, ciociami i wujami, bratem i „kuzynami”. I byłam szczęśliwa. Jednak nastał ten dzień, w którym pożegnałam wszystko, co było mi bliskie i pojechałam do nowego domku... Jeśli myślicie, że w tym domu zastałam Elzę, to grubo się mylicie. Nie zastałam. W tym domku byłam jedynym kotkiem. Ot, zagadka! Miałam zamieszkać z Elzą, a zamieszkałam z Mamą mojej pani. Znowu winne temu były lamblie. Chyba ich nie lubię!
Elza zdrowiała u siebie, ja zaś rosłam dalej u babci....
Któregoś jednak dnia pani przywiozła do mnie Elzę, a potem ja pojechałam już na zawsze do nich do domu. Elza z początku mnie nie lubiła. Ja ją tak, ale ona mnie nie. Nie chciała mnie zaakceptować mimo, że zachęcałam ją do tego, jak umiałam. Może byłam zbyt namolna, a może ona chciała pozostać jedyną księżniczką w domu państwa... Nie wiem, być może. Musiałam użyć całego swojego sprytu, by przekonać ją, że nie jestem jej rywalką, ale koleżanką, że nie musi się mnie bać, może za to się ze mną bawić, figlować, a nawet sypiać razem... W końcu się przekonała....
Dziś lubimy się bardzo, ale to bardzo. Elza, co prawda, zachowuje się w stosunku do mnie jak starsza siostra. Ustępuje mi często i gęsto (co wykorzystuję), a jak przeginam – potrafi mnie skarcić. Jednocześnie wiem, że mnie akceptuje. Myje mnie, śpimy razem i razem baraszkujemy.... Fajnie jest...

Mój pierwszy rok. Jakże ważny. Chyba wykorzystałam należycie. Wiele się nauczyłam i wiele nabroiłam. I wiem, że jestem kochana. Przez panią, pana i Elzę. To bardzo ważne.
I wiem, że dzień urodzin, jest dniem szczególnym. Oczekuję zatem wielu: życzeń, pieszczot, zabawek, dobrego jedzonka i wszystkiego, czego roczny kotek może oczekiwać....

Fantasia

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 70 gości