Hahaha
No sam bym lepiej tego nie ujął
Wszystko się układa to o czym pisać
No ale rozwinę...
Mamy się całkiem dobrze. Jako że ja tu jestem mniej ważny to skupie się na futrzastej księżniczce. Dni płyną, Natka czuje się coraz swobodniej w 'przejściowej' łazience. Z kotka 'nie wysokościowego' zrobił się Zdobywca Najwyższych Szafek oraz Pogromca Zlewowy i Władca Prysznica. Od kilku dni upodobała sobie także parapet z którego obserwuje bandę szpaków codziennie z rana okupującą pobliską morelę. Parapet też świetnie nadaje się na solarium z którego Natka korzysta z prawdziwą przyjemnością przesypiając długie godziny. Co do apetytu to mój Futrzasty Niejadek przepada za suchym. Jest totalnie niewrażliwa na mój talent kulinarny co do mokrego żarełka, chociaż starałem się dogodzić a to mięskiem surowym a to pasztecikiem a to z mlekiem, a to z wodą a to z warzywkami... Powiewając białą flagą wykładam teraz co wieczór trochę z puszki Iamsa na co Natka reaguje Długim Łukiem Okołomiskowym żeby w końcu po moim zachwalaniu i tańcu przy misce skubnąć trochę. Za to suche nadaje się do wszystkiego - można jeść, można topić w wodzie do picia wreszcie można wspaniale grać suchym w hokeja na kafelkach. Ale moje wysiłki nie idą na marne, cały czas dostaje wersje dla kociąt żeby doszła do siebie i tu i uwdzie zauważam zaokrąglenia, łopatki już jej tak nie wystają i futerko ma śliczne, nawet na brzuszku zaczyna odrastać a blizny po zabiegu już prawie nie widać. Być może to taka wersja kotka fitnessowca, co zanim zje - dwa razy się zastanowi.
Co do psa to tu wyniki nadal nie powalają. Mój pies to wogóle stwór specyficzny, osobny temat do dyskusji. Wszystko co można wziąć do pyska jest zabawką, wszystko co wydaje dźwięki i można wziąć do pyska jest najlepszą zabawką. W święta dostała specjalne znieczulenie w postaci piszczącej kości którą katowała nasze uszy niemiłosiernie ale przynajmniej kot w spokoju zwiedzał dom. Niestety długo nie wytrzymaliśmy, tymbardziej że z powodu kości nie chciała ani jeść ani z domu wychodzić poświęcając się jej w całości. Kości już nie ma więc znowu ma zapędy. żeby z rozpędu kota trafić nosem co nie bardzo się Natce podoba. Ostatnio po takiej akcji wymierzyła psu siarczystego liścia prosto w nos, pies się wogóle wkurzył w tym momencie i musiałem towarzystwo rozbroić i spacyfikować.
Zanim napisałem tego najdłuższego w moim życiu posta, potwory też były na wolności i było spokojnie bo... mój pies zabrał kotu piłkę... robiłem się nerwowy tylko jak wypuszczał ja z pyska co się Natce chyba podobało bo takie przymiarki robiła jak do pościgu ale na szczęście potem się uspokoiła. Pierwszy raz przyszła na czuchrando na kanapę a potem położyła się na fotelu i leżała zadowolona. Jestem dobrej myśli, tylko palmę muszę podwiązać bo Natasza ją kąsi, a przecież nic jej nie zrobiła
Ufff
Ostatnio mam mało czasu i chęci do odpalania komputra, mam nadzieję że ten szalenie obszerny post zaspokoi ciekawość wszystkich mam chrzestnych Natki
Trzymamy się, oswajamy, nabieramy sadełka i może kiedyś nawet polubimy się z kudłatym, szczekającym śmierdzielem. Wtede Pan cyknie fotkę
W najbliższym czasie czeka nas wizyta u weta w celach kontrolno-szczepieniowych.
To tyle. Pozdrawiam wszystkich