Anja pyta, co bedzie nastepne...?
Nastepne, droga Anju, bedzie pojawienie sie dwoch milych panow w bialych garniturach, ktorzy zaprosza mnie do hotelu o wysokim poziomie higieny..."zaraz zaraz, a dlaczego tu nie ma okien? A dlaczego tu nie ma klamek...?"
Kiedy juz mowa o higienie...czy wy tez toniecie w kurzu i klebach wiadomych kolorow od momentu pojawienia sie kotkow?
Bo my bardzo, a poniewaz ja lubie miec wokol siebie zdziebko schludnie, wiec osiagam nowe rekordy odkurzania i mycia...niedlugo kiciuchy beda sie pukac w czola
A kotki mam jak szwajcarskie zegarki!
Godz 21.05, i zadnego nawolywania do papuszku, zaloga kocich melduje sie na blacie przed szafka z Sheba, zerka w strone marysienskiej i czeka... "no co jest?"
"A co jest? Odchudzanko jest! Bo za duzo mlocicie tego zarelka, juz nawet chrupki wam za twarde. Marsz do miski i zjesc chociaz witaminki!"
Koty mnie wysmialy, i dostaly jedna Sheba na spolke, i teraz slysze jak chruptaja pozywna karme.
Teraz tutaj bedzie jak w koszarach...dobra dobra, marysia, juz to mowilas, Junior tez zna ten tekst na pamiec od lat (

), a kto dzisiaj Cesarzowa przy obiedzie futrowal kurczaczkiem??
Dosyc smichow.
Dzisiaj to sie tutaj dopiero dzialy dramaty...
Przede wszystkim Misio dostaje regularnie w leb od Cesarzowej, bo dziala jej na nerwy tym wachaniem pod ogonem, a dzisiaj nagrabil sobie jeszcze dodatkowo. Zostawilam przypadkiem troche rozsuniete drzwi szafy w sypialni, i slysze jakies szamotanie. Obrazek taki:
Misio probuje wspiac sie na druga polke, wisi na niej trzymajac sie mocno przednimi lapkami, z kuperkiem w powietrzu i majtajacymi tylnimi lapami. Sissi stoi pod nim i czeka, bo ona tez chce. No i zlecial na nia!
Sissi jak sie wkurzyla! Natrzaskala mu obiema lapkami, i poszla obrazona w kat, a misiolek polazl do zarelka, jak zwykle. Trudno tej damie zaimponowac, jeden maly blad, i juz takie konsekwencje
Junior wynurzyl sie ze swojego pokoju, i zarzadzil terapie grupowa.
Kicie lataly najpierw za sznurkiem, potem za futrzasta myszka.
Rzucil myche do tej niszy w kuchni. Sissi jak lania pognala po szafach, za nia tuptal niedzwiadek w swoim tempie. Szukaja, szukaja, myszy NIMA. Zeszly na szafki, i wlepiaja sie w Juniora. No i znow poszla drabina w ruch
Junior wcisnal sie do niszy, nogi wisza mu pod sufitem, kicie wydluzaja szyje, marycha ubezpiecza, pelne napiecia oczekiwanie...
W koncu Toto mial dosyc. Odszedl z mina: "a juz mam dosyc tych podziemnych ciuciubabek!", Cesarska tez sie oddalila, a my jak dwoje porazonych, o polnocy pod sufitem, bo ja tez tam w koncu wlazlam ("mamusia ci pomoze"), z latarka..."czekaj czekaj, a tam poswiec"..."nie moge bo ty zaslaniasz"..."przesun sie troche"..."GDZIE mam sie przesunac?!"...he he, bez komentarzy
Myszki nie znalezlismy, ale naruszylismy swiatynie, i juz dzisiaj tam nie weszly. Ale fajnie tam, cieplutko, i nastrojowo jakos, tylko ciasno troche
Misiaczek, widze, jeszcze chwilami troche strachliwy, zwlaszcza jesli pchamy sie do niego z lapami bez uprzedzenia.
Kiedy lezy na boczku i drzemie, z lapkami bezladnie rozlozonymi obok brzuszka, taki troche grubiutki i ze slodkim pysiem, i pomysle, przez co przeszedl, to sznuruje mi sie gardlo
Ja tego nigdy nie zrozumiem...ja chyba jestem taka ciotka Matylda z klapkami na oczach...znecanie sie nad kimkolwiek czy czymkolwiek przerasta moja fantazje.
Kotki wprowadzily wzruszajacy rytual wieczorny: kiedy juz (wreszcie)zloze kompa, pogasze swiatla, i ide do lazienki, to one asystuja mi w wieczornej toalecie, a potem odprowadzaja do sypialni.
Misio nawet kolderke mi troche utrzepie, a Sissi pomruga slepkami, i kiedy juz jestem zaparkowana w betach, wracaja do salonu
Dwie mozliwosci: albo na znak przyjazni, albo zeby sie upewnic ze juz nie przyleze na pokoje
