Dzisiaj w nocy ja miałam dyżru przy malcu. Świetnie mi się spało

. Tofik spał jak suseł, nie płakał. Złą strona tej spokojnej nocy był to, że nie było sposobu, żeby dobudzić go o 4 na jedzenie

. Poprostu stanowczo odmawiał współpracy, spał na siedząco. Przestraszyłabym się, gdyby nie to, że miał spokojny oddch i naprawdę nieźle wyglądał. Dałam mu więc spokój, zjadł o 8, trochę na siłę. Natomiast później, o 10.30 wyraźnie był głodny i sam mi pokazywał, kiedy mu dać kolejną kropelkę. Fajnie. Oczka obydwa mu otwieram i wołam do niego, żeby na mnie popatrzył. Na razie lewe, zdrowsze oczko patrzy całkiem normalnie. Chociaż ciągle jest zamknięte. Triochę niepokoi mnie jego języczek - ma na nim biały nalot, oczyściłam mu także dzisiaj wargi z wielkiego strupa - niestety po takich zabiegach zostają malutkie ranki, teraz ma koło noska i właśnie na wardze. Zapytam dzisiaj, czym to przemywać.
Maleństwo śpi, za godzinę idziemy na zastrzyk.
Wydaje mi się , że ten jego dzisiejszy sen jest jakby zdrowszy - malce się przeciąga, lepiej oddycha, próbuje zwijać się w precelek. I bardzo protestuje podczas prób budzenia i doprowadzania do ładu buźki i futerka.
A ja mam wirusowe zapalenie gardła i uszu. Super

. Mam nadzieję, że ryzyko przeskoczenia mojego wirusa na malca jest znikome. O to też zapytam.
Pozdrawiamy wszystkie ciocie i dziękujemy za wpłaty - jeszcze długa droga przed nami. Dobrze, że w lecznicy są wyrozumiali. No, ale cóż, Tofik budzi ogólne zdumienie. Że wciąż żyje

.