Wiem, wiem..... Nie opisuję.... Ale to wszystko dlatego, że poorobiłam masę zdjęć i teraz nie mam kiedy pozmniejszać i powstawiać.... OK, ale powiem przynajmniej jak było. Po godzinnej podróży (Yenn głównie na kolanach, boi się kiedy samochody mijają nas i próbuje uciekać- może jednak jej nogi to wynik spotkania z autem ??) wysadziliśmy Yenn w pełnym słońcu na trawę na wsi

Pierwsze kroki pod samochód ale ciekawość szybko zwyciężyła

Obwąchane zostały wszystkie krzaki, było tarzanie się w lichutkiej ledwo-trawie, wdrapywanie się na kamienie, chowanie w tujach, obserwacje kur (to jednak okazał sie groźny przeciwnik wydający straszliwe odgłosy paszczą i Yenn zwiewała przed nimi że ho ho

).
Cały dzień Yenn była na nogach. Zwiedziła każdy zakamarek domku i działki. Chodziła bez szelek bo nie miała jak się wydostać (ale to komfort z nie skaczącym kotem

). Wieczorem nawet
nie dojadła chrupek (pierwszy raz

) bo odpadła na włochaczu na tapczanie.
Humor miała cudowny- przytulanie, ocieranie i mruczenie cały dzień. To był świetny pomysł, żeby ją wywieźć- odpoczęła od gęstej atmosfery kociej w domu, nogi całe dwa dni same się masowały bo łaziła i łaziła. Będę to powtarzać. Tylko trochę się boję czy mnie teraz
Iwcia nie opipka, że kłamałam z niewychodzącym kotem

Wieczorem wstawię chociaż troszkę zdjęć- widać po niej chyba, że dobrze się bawiła.... To taki kochany miziasty kot jak ma trochę spokoju i "człowieków" tylko dla siebie.......
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.
Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker