Było: walczy o życie!!! jest lepiej ale wciąż nowe problemy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 09, 2006 14:04

i my Ciebie też pozdrawiamy :)

głask, głask dla kici
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Nie kwi 09, 2006 14:50

Samosiu, cieszę się, że z kicią jużdobrze. Napisz czasem co u Was i załącz kilka zdjęć tej ślicznej koteczki. Pozdrawiam serdecznie.
Obrazek Obrazek

ranka

 
Posty: 451
Od: Śro cze 08, 2005 16:10

Post » Nie kwi 09, 2006 18:02

Samosiu, ja także pozdrawiam serdecznie i bardzo mocno wygłaszcz ode mnie kiciulkę :).
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie kwi 09, 2006 18:24

Dopiero dzisiaj trafiłam do Ciebie, Samosiu. Cieszę się niesamowicie, że Twoja kicia ocalała:) Z mokrymi oczami czytałam kolejne posty o jej stanie zdrowia, bo kilka dni temu straciłam moją zwierzynkę,a opisywałaś dokładnie to, co działo się też z Rozalką. U niej powodem było zamknięte ropomacicze. Gdy w końcu kilka miesięcy temu zdecydowałam się na sterylizację wyniki krwi były dziwne, płytki krwi szalały i z zabiegu zrezygnowaliśmy. Wspominałaś, że początkowo zabieg miał mieć miejsce na Żabińcu. Rozalką zajmował się lekarz z tamtej lecznicy. Teraz widzę, że to był błąd z mojej strony, że nie skonsultowałam się z innym. Człowiek o dobrym podejściu do zwierzątka, miły, ale chyba brak mu jeszcze doświadczenia. Wyraźnie nie umiał podjąć decyzji, gdy były problemy z płytkami, choć dopuścił opcję, że to błąd urządzenia pomiarowego. Przez 4 dni badał bardzo dokładnie kotkę palpacyjnie, a mimo to nie wyczuł potężnego ropomacicza.Nie mam mu tego za złe, bo nie podejrzewam go o brak zaangażowania, lekceważenie pracy.Nie zrzucam też odpowiedzialności na niego, bo to ja wzbraniałam się przed sterylizacją kotki i to ja powinnam zasięgnąć opinii innego specjalisty.Zgubiło mnie przekonanie, że nic złego się nie może stać, mój kot przecież przez 11 lat nie chorował! Że umiera, dotarło do mnie dopiero kilka godzin przed jej odejściem...Kolejna przestroga - nie ufać do końca lekarzom, bo to tylko ludzie.Miałaś dziewczyno szczęście, że trafiłaś na to forum w porę. Miałaś szczęście, że trafiłaś na kompetentnego weta, a przede wszystkim jesteś szczęściarą, bo teraz będziesz dostawać tony kocinej miłości w podzięce za trud :) Trzymam za Was mocno kciuki:)
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 09, 2006 21:33

Mjs bardzo mi przykro z powodu kotki :( Czytałam dziś Twoj post na forum. Jestem w stanie wyobrazić sobie jak możesz się czuć, bo ja w pewnym momencie straciłam nadzieje, że mojego kota uda sie odratować. Co do fachowości zabiegu to w naszym przypadku robienie tak rozległej operacji bylo dużym ryzykiem - za jednym zamachem wycięto praie 1/3 kota... Niektórzy twierdzą, że to był błąd w sztuce, mimo, że teoretycznie zabieg byl robiony u dobrych fachowców. Z drugiej strony taka reakcja jej organizmu mogła być po narkozie i nie wiadomo jak zniosłaby kilka zabiegów, gdyby były rozłożone na raty.
Raczej nie zdecydowałabym się już na kolejną operacje w jej przypadku po takich sensacjach. Nie ma reguły, więc nie obwiniaj się.. Kici i tak to nie pomoże. Pozdrawiam i przesylam wirtualny pokrzepiający uścisk:)

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 09, 2006 21:49

Dziękuję jeszcze raz za wsparcie, którego doświadczyłam na tym forum w ciężkich chwilach. Mam nadzieję, że będziemy się jeszcze długie lata cieszyć obecnościa Kici.
Jak podładuje troche akumulatorki do aparatu to zrobie kilka aktualnych zdjec bohaterki wątku i wkleje.
Pozdrawiam!!

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 10, 2006 9:03

Bardzo się cieszę,że Twoja kicia czuje się już dobrze. Bardzo Wam kibicowałam. Pozdrawiam wiosennie.

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Pon kwi 10, 2006 9:14

również ogromnie sie cieszę że koteczka ma sie dobrze, przesyłam moc pozdrowień i czekam na zdjecia :)

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon kwi 10, 2006 18:02

Miło czyta się takie wieści. Cieszę się, że z kicią wszystko w porządku :D .

Przypadek Twojej kotki zapadł mi w pamięć i serce. Przypisywałam sobie niejaki wpływ na Twoją decyzję o operacji. Utwierdziłam Cię, że decyzja wydaje się słuszna, a tu później wszystko miało dość dramatyczny przebieg. Bardzo przeżywałam opisywane tu trudne chwile po operacji. Wyrzucałam sobie, że nie napisałam o możliwości wychłodzenia i bezwzględnej konieczności trzymania kotki w cieple. Ja dopiero jakiś czas po operacji mojej kotki uświadomiłam sobie (po lekturze innych wątków i literatury fachowej) jaka to była ważna sprawa, to ogrzewanie i że była to sprawa, której należycie nie dopilnowałam. Szczęśliwie moja kotka nie miała z tym problemów, ale to tylko zasługa jej indywidualnej odporności. Muszę tu przyznać, że po operacji wiozłam kotkę w koszyku komunikacją miejską ponad godzinę, przy ok. -5 stopni na dworze (był to marzec). Była co prawda opatulona, miałam świadomość, że trzeba trzymać ją w cieple, ale teraz czasem drgnie mi serce, że może nie było jej zbyt ciepło i że może nie było to zbyt rozsądne. Usprawiedliwiam się, że wet nie zgłosił przeciwwskazań do takiej podróży. Ten problem, jako że nie dotknął mnie bezpośrednio (kicia ładnie się wybudziła), jakoś umknął mi z pamięci, kiedy opisywałam w tym wątku "operacyjną" historię mojej kotki. A może gdybym o tym napisała, bardziej opatuliłabyś kotkę tej pierwszej nocy. Może nie byłoby tych komplikacji, a może wystąpiłyby niezależnie od tego... Tak czy inaczej wydaje mi się, że weci za słabo podkreślają konieczność ogrzewania zwierzaka po operacji, albo wręcz nie widzą tego problemu. A może nadmierne ogrzewanie nie zawsze bywa wskazane? Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że kicia wróciła do zdrowia.

Również niecierpliwie czekam na fotki. Zależy mi szczególnie na fotce słodkiego wygojonego brzuszka, chciałabym zobaczyć jak teraz wygląda. To krzepiące, że taka dziura potrafi tak ładnie zarosnąć. Może będzie można w przyszłości powołać się na ten przykład, przy okazji jakiegoś innego pooperacyjnego dramatu.

Pozdrawiam serdecznie.

Jaga_17

 
Posty: 428
Od: Czw wrz 22, 2005 17:45
Lokalizacja: W-wa/Praga/Ochota/Raszyn

Post » Pon kwi 10, 2006 21:02 Zdjęcia

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 10, 2006 21:17

Jago tak sobie myslałam, że gdyby nawet wet uczulił mnie na to, żeby po operacji trzymać kota opatulonego w ciepełku, byłoby to niewykonalne. Kotka była tak pobudzona po narkozie i w takim amoku, że musiałabym ją chyba związać, aby móc ogrzać. Łaziła bez ładu i skłądu w jakimś obłędzie - dopiero nad ranem się uspokoiła i połozyła w ...kuwecie. Nie wiem czy nie była to wina czegoś co podano jej po zabiegu, żeby ją dobrze obudzić. Nie spytałam co to za substancja, a po tym zastrzyku rzeczywiście była strasznie pobudzona-i to w sekundzie. Wczesniej widziałam, że lezy spokojnie w koszyku.
Wydaje mi sie jednak, że weterynarze powinni na to uczulać i zwracać szczególną uwagę- przecież zaburzenia termoregulacji to jedno z częstszych powikłań po narkozie.
Ja sama miałam kiedyś zabieg operacyjny i pamiętam, że było mi po nim bardzo ,bardzo zimno. Dostałam tak silnych dreszczy na pograniczu drgawek - dogrzewali mnie wtedy błyskawicznie.
Na szczęście z naszą kicią skonczyło sie wszystko dobrze, ale sam wet powiedział mi, że gdybym ją wtedy zostawiła samą sobie i poszłą jednak do tej pracy to kot nie miałby szans aby przeżyć.
Mam nadzieje, że ta nasza historia pomoże komuś. No i niech będzie ku przestrodze- kotki należy sterylizować najwcześniej jak tylko można!!
Pozdrawiam.

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 10, 2006 21:42

też bardzo się cieszę szczęśliwym zakończeniem historii :D . Bardzo martwiłam się kicią, miałam bardzo osobisty stosunek do Waszych problemów, bo bardzo przypominały problemy mojej Szarotki - też zaburzenia termoregulacji po narkozie (zresztą pisałam o tym). Też jestem zdania, że mało uczula się ludzi na ten problem. Ja Szarotce robiłam sterylkę w dużej klinice (ze względu na narkozę wziewną), niby niezłej, a wet nawet nie wspomniał o ogtrzewaniu i możliwych problemach.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw sie 31, 2006 22:41 Witam po długiej przerwie

Chciałam tylko wszystkich śledzących swego czasu wątek pozdrowić i zapewnić, że z kicią wszystko OK :) Nie ma nawrotów, jest w bardzo dobrej formie i musze zacząc ograniczać jej jedzenie bo zaczyna się robić grubiutka :) Wygląda na to, że cała historia ma szcześliwy finał.

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 31, 2006 23:19

O jak dobrze :D .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 01, 2006 8:09

Samosiu, bardzo się cieszę :D.
Ostatnio o Was myślałam :).
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, northh i 198 gości