
Ku naszemu zdziwieniu była przygotowana, ze to własnie dzisiaj pworóci na swoje szlaki.


Przed wyjsciem dała sbie zmierzyć temp. 38,1, w pysio zajrzeć, niezle jak po usunieciu kamienia.
Grzeczna bez fukniecia zjadła śmietanke, troche mieska.
Zostawilismy otwarte dzrwi od łazienki.
Kota spokojnie wyszła z łazienki, obejrzała sie za siebie

wyszła z altany, zajrzała na prawo, gdzie spotkała wnusia, klonika Maniusia

nic sie nie zmieniło, wiec pobiegła głowną alejką, a dwie jej córki bacznie sie przygladały


wpadła na chwilową insepkcje do sasiadki, tam tez bez zmian


wróciła do nas baaaaardzo spragniona



Po południu pojechałam na działke z mama, by ustalic co i gdzie siejemy.
Andzia za chwilke juz była w drzwiach altany i miaukała.
Dostała jedzenie.


w towarzystwie lepiej samkuje


Oto Andzia po generalnym remoncie


Andzia zmieniła sie

Ja mam wrażenie,że to nie dziki kot, to kot któy chce być głaskany, ociera sie o ścianę altany, wywala brzuszki patrzy mi w oczy, miauczy...
Chce by to nadal był dziki kot, bo tylko dzikus ma wieksze szanse zyc do póżnej starości... ja chce, ale ona juz jest inną kotą, a ja jej nie dotykałam, nie pracowałam nad jej zmianą...
W zyciu nic nie jest białe i czarne...
Jestem przekonana,ze wiekszośc dzikich kotów moze byc miastymi futrami....
Teraz siedze i ryczeć mi sie chce, bo kota pragnie bliskości człowieka....


Ach, gdybym miała dom z ogrodem.....