

Dostaliśmy go takie biednego, przestraszonego, zaświerzbionego i praktycznie uratowaliśmy, bo właścicielka mamy nie chciała ich leczyć. Jest dzielny i cierpliwy, daje sobie codziennie czyścić dogłębnie uszy i trzy raz w ciągu dnia aplikować maść. Przy tym jest kochany i radosny. Kradnie nam z pudełka gumki do włosów i się za nimi ugania (a ja kupiłam mu masę piłeczek, sznureczków, myszek itp

Jedyny problem to to, że czasami położy się na mnie i ... kompletnie nie wiem jak to określić... ssa własnego sutka, wylizuje włoski na brzuszku, by mieć do niego lepszy dostęp. Nie wiem czy to powinno mnie martwić, pytaliśmy już weterynarza i powiedział, że to taki odruch. Więc postanowiłam się spytać doświadczonych kociarzy czy spotkali się z czymś takim ? czy to minie ? czy mam Bąbelka przed tym powstrzymywać?
Pozdrawiamy