BIORĘ CIĘŻARNĄ KOTKĘ - POMÓŻCIE!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 05, 2006 17:09

Kasia D. pisze:Tam gdzie koty wolnozyjące mają zapewnione bezpieczeństwo, pozywienie i dach nad głową tam nie ma potrzeby ingerencji ( za wyj. sterylizacji).


czasami to za mało bo je łupią choroby i śmierć w męczarniach

Kasia D. pisze: Ale to takiego ideału jeszcze daleko i dlatego trzeba czasem zabierac w popłochu maluszki zanim dopadnie je pies, miejscowa dzieciarnia lub umyślny z administracji w celu "zrobienia z nimi porządku".


coraz więcej takich miejsc, mam wrażenie
ciągle są zgłaszane, zauważ, nowe wątki pod tytułem: dzika kotka urodziła, pomóżcie, trzeba je zabrać, kotom grozi śmierć, zamknięcie okienek itp..
nie wiem czy są gdzieś jeszcze bezpieczne miejsca, ja nie znam
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro kwi 05, 2006 17:41

O sterylkach aborcyjnych czy usypianiu kociąt nie napiszę ani słowa.
Ale o udomowianiu jak najbardziej, siedzi tu koło mnie Muszka, jak niektórzy pamiętają dziesięcioletnia kocica, która całe życie spędziła na osiedlowym podwórku. Kiedy ją łapałam walczyła straszliwie dziś ciągle szuka pieszczoty. Nie umiem jej wypuścić i z uporem maniaka szukam jej domu.
Na podwórku została jeszcze jedna kocica 12 letnia Rudzia tak dzika, że nie daje się do siebie zbliżyć na kilka metrów. Jest podejrzanie gruba, jeśli urodzi i przeżyje ona i jej małe, bez cienia wątpliwości zabiorę dzieciaki do domu za nim zdziczeją i bedę próbowała znaleźć im domy. Nie umiem sobie wyobrazić, że zostaną w tym podwórkowym syfie narażone na nienawiść okolicznej ludności.
KLARA

KLARA2

 
Posty: 301
Od: Wto mar 11, 2003 12:40
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro kwi 05, 2006 18:00

ARKA pisze:
Czy chcesz powiedziec, ze Ty zabierasz kocieta wolnozyjace i im szukasz domow? To jest zabronione i bardziej restrykcyjnie, powinno byc karane...

No to połowa forum, w tym ja to kryminaliści.

ARKA pisze:Malo jest kotow bezdomonych, udomowionych, przyniesionych do schronisk?


Nie mało.A ile w schroniskach jest kotów wolnożyjących przyniesionych do schronisk? Przeraża mnie twój radykalizm. Wyobraź sobie,że jak ktoś wpada na pomysł pozbycia się domowego kota to nei zawsze chce mu się jechać do schroniska.I wtedy wywala go na ulicę.Fajnie,że masz zdolność rozpoznania czy ten nowy kot,który wałęsa się po podwórku jest wolnożyjący czy domowy,ale wyrzucony.
Obrazek

villia

 
Posty: 510
Od: Pon wrz 12, 2005 20:56
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 05, 2006 19:42

villia pisze:
ARKA pisze:
Czy chcesz powiedziec, ze Ty zabierasz kocieta wolnozyjace i im szukasz domow? To jest zabronione i bardziej restrykcyjnie, powinno byc karane...

No to połowa forum, w tym ja to kryminaliści.

ARKA pisze:Malo jest kotow bezdomonych, udomowionych, przyniesionych do schronisk?


Nie mało.A ile w schroniskach jest kotów wolnożyjących przyniesionych do schronisk? Przeraża mnie twój radykalizm. Wyobraź sobie,że jak ktoś wpada na pomysł pozbycia się domowego kota to nei zawsze chce mu się jechać do schroniska.I wtedy wywala go na ulicę.Fajnie,że masz zdolność rozpoznania czy ten nowy kot,który wałęsa się po podwórku jest wolnożyjący czy domowy,ale wyrzucony.


No wlasnie ile i TO JEST blad a wrecz schroniska nie przyjmuja kotow wolno zyjacych(dzikich).

Przeraza Ciebie moj radykalizm a nie przeraza Ciebie to, ze tu zabierasz kota z jego srodowiska a tam skazujesz(schronisko) na pewną smierc? Przezywalnosc kotow w schroniskach jest niewiarygodnie niska. I nad tymi, schroniskowymi, nikt prawie nie lituje sie a w oczy rzucaja sie koty wolno zyjace..dziwne..

To,ze kotka jest na jakims bazarku to jest zrozumiale. Zwierzeta sa tam, gdzie maja zrodlo pozywienia, to jasne.. Na wielu bazarach sa koty i przynajmniej te, ktore ja znam,zyjace na bazarkach, wiedzie sie im calkiem dobrze.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Śro kwi 05, 2006 19:50

KLARA2 pisze:O sterylkach aborcyjnych czy usypianiu kociąt nie napiszę ani słowa.
Ale o udomowianiu jak najbardziej, siedzi tu koło mnie Muszka, jak niektórzy pamiętają dziesięcioletnia kocica, która całe życie spędziła na osiedlowym podwórku. Kiedy ją łapałam walczyła straszliwie dziś ciągle szuka pieszczoty. Nie umiem jej wypuścić i z uporem maniaka szukam jej domu.
Na podwórku została jeszcze jedna kocica 12 letnia Rudzia tak dzika, że nie daje się do siebie zbliżyć na kilka metrów. Jest podejrzanie gruba, jeśli urodzi i przeżyje ona i jej małe, bez cienia wątpliwości zabiorę dzieciaki do domu za nim zdziczeją i bedę próbowała znaleźć im domy. Nie umiem sobie wyobrazić, że zostaną w tym podwórkowym syfie narażone na nienawiść okolicznej ludności.


A nie przerazaja Cie te samotne maluchu JUZ przyniesione do schronisk, czesto, gesto, umierajace na rozne wirusowki?? Nie koniecznie nabyte wczesniej a te, kotre jako 'dobrodziejstwo' dostaj ze schroniska...

No i porsze to nie mozna kotki wykastrowac tylko swiadomie powoluje sie do zycia nowe, nastepne, po to aby w schroniskach konaly koty udomowione..."Pieknie" :evil:
Kotka, zanim sie wykonczy jeszcze urodzi pare miotow zapewne. Oto Ci chodzi, abys miala 'rece pelne roboty'(oswajanie mlodych i szukanie domow)...i trupa kotki?

Dlatego widze tu BRAK logiki i sensownego dzialania....a wrecz dzialania na szkode kotow bezdomnym! :evil:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Śro kwi 05, 2006 19:59

Wypowiedz Klary mnie lekko zbulwersowala, jak podejrzewasz ze ona jest ciezarna czemu jej nie zlapiesz juz i nie zaniesiesz na zabieg tylko rozwazasz lapanie pozniej "o ile urodzi i przezyje"? Poza tym 12 lat to nie betka, porod moze juz nie byc taki latwy.

Co do mojej "dzikiej" kotki w klatce ARKO, nie, nie moge jej wypuscic tam gdzie byla. Ta babka co ja karmila i do mnie zadzwonila wyprowadzila sie stamtad, nikt sie kotem podobno tam juz nie zajmie, tak ona mowi. Poza tym kotka tam nawet w zimie spala pod autami bo nie pozwalano jej wejsc do piwnicy. Chyba jednak napisze do tej Pani niech tez mysli nad czyms bo kota mimo 6tyg w klatce owszem je pije i sika ale oswajania zero. Nie moze spedzic calego zycia w tej klatce przeciez... Niech wiec kobieta mysli ze mna troche...

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 05, 2006 20:15

ARKA pisze: No wlasnie ile i TO JEST blad a wrecz schroniska nie przyjmuja kotow wolno zyjacych(dzikich).

Przeraza Ciebie moj radykalizm a nie przeraza Ciebie to, ze tu zabierasz kota z jego srodowiska a tam skazujesz(schronisko) na pewną smierc? Przezywalnosc kotow w schroniskach jest niewiarygodnie niska. I nad tymi, schroniskowymi, nikt prawie nie lituje sie a w oczy rzucaja sie koty wolno zyjace..dziwne..

To,ze kotka jest na jakims bazarku to jest zrozumiale. Zwierzeta sa tam, gdzie maja zrodlo pozywienia, to jasne.. Na wielu bazarach sa koty i przynajmniej te, ktore ja znam,zyjace na bazarkach, wiedzie sie im calkiem dobrze.


Zgadzam się. W sytuacji, gdy jest tak mało domów, wyłapywanie kotów dzikich ze srodowiska, gdzie sobie radzą, oswajanie ich i umieszczanie w domach jest chyba nieporozumieniem. Rozumiem, kiedy kot potrzebuje pomocy, bo sobie nie poradzi. Ale w pozostałych przypadkach? Poza tym te koty mają chyba jakąś funkcję do spełnienia.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Śro kwi 05, 2006 20:54

Lena pisze:Co do mojej "dzikiej" kotki w klatce ARKO, nie, nie moge jej wypuscic tam gdzie byla. Ta babka co ja karmila i do mnie zadzwonila wyprowadzila sie stamtad, nikt sie kotem podobno tam juz nie zajmie, tak ona mowi. Poza tym kotka tam nawet w zimie spala pod autami bo nie pozwalano jej wejsc do piwnicy. Chyba jednak napisze do tej Pani niech tez mysli nad czyms bo kota mimo 6tyg w klatce owszem je pije i sika ale oswajania zero. Nie moze spedzic calego zycia w tej klatce przeciez... Niech wiec kobieta mysli ze mna troche...


Pewnie ze niech tez mysli. Lena, moze jakas stajnia-pomysl...jakies inne bezpieczne miejsce, dzialki, jakas budka dla kotki :( To naprawde czarna perspekywa aby kotka siedziala tylko w klatce :( :(

Nie wiem czy to prawda ale...podobno we wrocalwskim zoo, zyja sobie koty 8)
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Śro kwi 05, 2006 21:21

kota7 pisze:
ARKA pisze: No wlasnie ile i TO JEST blad a wrecz schroniska nie przyjmuja kotow wolno zyjacych(dzikich).

Przeraza Ciebie moj radykalizm a nie przeraza Ciebie to, ze tu zabierasz kota z jego srodowiska a tam skazujesz(schronisko) na pewną smierc? Przezywalnosc kotow w schroniskach jest niewiarygodnie niska. I nad tymi, schroniskowymi, nikt prawie nie lituje sie a w oczy rzucaja sie koty wolno zyjace..dziwne..

To,ze kotka jest na jakims bazarku to jest zrozumiale. Zwierzeta sa tam, gdzie maja zrodlo pozywienia, to jasne.. Na wielu bazarach sa koty i przynajmniej te, ktore ja znam,zyjace na bazarkach, wiedzie sie im calkiem dobrze.


Zgadzam się. W sytuacji, gdy jest tak mało domów, wyłapywanie kotów dzikich ze srodowiska, gdzie sobie radzą, oswajanie ich i umieszczanie w domach jest chyba nieporozumieniem. Rozumiem, kiedy kot potrzebuje pomocy, bo sobie nie poradzi. Ale w pozostałych przypadkach? Poza tym te koty mają chyba jakąś funkcję do spełnienia.


Też się zgadzam.
Wcześniej padła wątpliwość, że przecież na podwórkach też bywają koty wyrzucone i jak je poznać. Mam wrażenie, że o ile to kot jeszcze nie przystosowany do takiego życia to nieraz łatwo pozanć, bo sam szuka pomocy. Kiedyś spotkałam taką kotkę pod furtką. Spojrzałam na nią, a ona dosłownie skoczyła mi w ramiona i wczepiła się pazurkami jakby błagajjąc, aby ją zabrać. Była bardzo wychudzona, brudna, ale ewidentnie domowa.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 05, 2006 21:25

Lena pisze:Co do mojej "dzikiej" kotki w klatce ARKO, nie, nie moge jej wypuscic tam gdzie byla. Ta babka co ja karmila i do mnie zadzwonila wyprowadzila sie stamtad, nikt sie kotem podobno tam juz nie zajmie, tak ona mowi. Poza tym kotka tam nawet w zimie spala pod autami bo nie pozwalano jej wejsc do piwnicy. Chyba jednak napisze do tej Pani niech tez mysli nad czyms bo kota mimo 6tyg w klatce owszem je pije i sika ale oswajania zero. Nie moze spedzic calego zycia w tej klatce przeciez... Niech wiec kobieta mysli ze mna troche...


Leno, czy ona musi życ w klatce ?
Nie możesz jej wypuścic z klatki i pozwolić na to, aby chodzila wolno w jakimś pomieszczeniu. Wtedy łatwiej oswoić ....
6 tygodni w klatce ? - Ta kotka musi byc w koszmarnym stresie.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Śro kwi 05, 2006 21:29

ARKA pisze:
Lena pisze:Nie moze spedzic calego zycia w tej klatce przeciez... Niech wiec kobieta mysli ze mna troche...


Pewnie ze niech tez mysli. Lena, moze jakas stajnia-pomysl...jakies inne bezpieczne miejsce, dzialki, jakas budka dla kotki :( To naprawde czarna perspekywa aby kotka siedziala tylko w klatce :( :(

Nie wiem czy to prawda ale...podobno we wrocalwskim zoo, zyja sobie koty 8)


tak, napisze do niej i bedziemy dumac. Kotka stara az tak nie jest z 6 lat jej daje choc wiem ze na kota podworkowego to duzo zwlaszcza ze rodzila co ruje. Kotke jeszcze czeka sterylka bo nie bylo narazie komu ani za co. Tam gdzie jest, w takim azylku, nie wychodzi z pudla, a pani opiekujaca sie nia nie probuje jej wyciagac, moze i blad ale wiem ze sama ma gro na glowie. Z zoo pomysl jakis jest tylko musialabym pomyslec z kim to ustalic bo podrzucenia kotki nie rozpatruje. Ktos musialby ja chwile gdzies tam zamknac i dopiero potem puscic.
Ostatnio edytowano Śro kwi 05, 2006 21:34 przez Lena, łącznie edytowano 1 raz

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 05, 2006 21:32

Elżbieta P. pisze:Leno, czy ona musi życ w klatce ?
Nie możesz jej wypuścic z klatki i pozwolić na to, aby chodzila wolno w jakimś pomieszczeniu. Wtedy łatwiej oswoić ....
6 tygodni w klatce ? - Ta kotka musi byc w koszmarnym stresie.


Nie bardzo. W tym pomieszczeniu jest kilka kotow i pani opiekujaca sie boi sie wypuszczac te dzikawe bo potem ciezko je zlapac albo uciekaja jej miedzy nogami na reszte piwnicy jak wchodzi wiec nie przekonam jej do tego zreszta po co ryzykowac? Dobrze jest o tyle ze tam klatki nie sa tak łyse jak w schronisku, koty maja kuwety, pudla, koce, zabawki jesli chca... Ja naprawde nie mam pomyslu co z ta kotka zrobic a wiem ze musze sie tym zajac, co nie ukrywam powoduje u mnie okropne rozzalenie ze czasami niektorzy zrzucaja na moje barki to czym sami rownie dobrze mogliby sie zajac i widza nas jako "te mile dziewczyny co zajmuja sie kotami" :evil: :evil: :evil:

Teraz bede musiala sie zajac i porzadnie popilotowac te sprawe bo narazie to tylko telefonicznie to robilam a nie bede spychac tego na te pania co ja ma w tej klatce. Jest to o tyle trudne a moje rozzalenie jeszcze wieksze ze termin oddania pracy mgr sie zbliza a ja pewnie nie zdaze bo wiecznie rozpraszaja mnie koty. Powinnam zlozyc wniosek o zbanowanie mnie na miau.

No ale koncze bo powoli sie moj-zalosno-biadolacy watek z tego robi.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 06, 2006 0:03

Lena pisze:
ARKA pisze:
Lena pisze:Nie moze spedzic calego zycia w tej klatce przeciez... Niech wiec kobieta mysli ze mna troche...


Pewnie ze niech tez mysli. Lena, moze jakas stajnia-pomysl...jakies inne bezpieczne miejsce, dzialki, jakas budka dla kotki :( To naprawde czarna perspekywa aby kotka siedziala tylko w klatce :( :(

Nie wiem czy to prawda ale...podobno we wrocalwskim zoo, zyja sobie koty 8)


tak, napisze do niej i bedziemy dumac. Kotka stara az tak nie jest z 6 lat jej daje choc wiem ze na kota podworkowego to duzo zwlaszcza ze rodzila co ruje. Kotke jeszcze czeka sterylka bo nie bylo narazie komu ani za co. Tam gdzie jest, w takim azylku, nie wychodzi z pudla, a pani opiekujaca sie nia nie probuje jej wyciagac, moze i blad ale wiem ze sama ma gro na glowie. Z zoo pomysl jakis jest tylko musialabym pomyslec z kim to ustalic bo podrzucenia kotki nie rozpatruje. Ktos musialby ja chwile gdzies tam zamknac i dopiero potem puscic.


Lena, ale we Wroclawiu mozesz chyba uzyskac talon, z TOZ, na sterylke.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Czw kwi 06, 2006 9:26

No i porsze to nie mozna kotki wykastrowac tylko swiadomie powoluje sie do zycia nowe, nastepne, po to aby w schroniskach konaly koty udomowione..."Pieknie"
Kotka, zanim sie wykonczy jeszcze urodzi pare miotow zapewne. Oto Ci chodzi, abys miala 'rece pelne roboty'(oswajanie mlodych i szukanie domow)...i trupa kotki?



Wypowiedz Klary mnie lekko zbulwersowala, jak podejrzewasz ze ona jest ciezarna czemu jej nie zlapiesz juz i nie zaniesiesz na zabieg tylko rozwazasz lapanie pozniej "o ile urodzi i przezyje"? Poza tym 12 lat to nie betka, porod moze juz nie byc taki latwy.



Na stos wiedźmę i spalić!
Dlaczego wy zawsze zakładacie, że inni są głupsi i gorsi od was.
Nawet nie zadałyście sobie trudu, żeby dokładnie przeczytać to co napisałam.
Rozumiem, że możecie nie znać wątku Muszki, ale dlaczego jeśli musicie same się czegoś domyślić to te domysły są zawsze na niekorzyść osoby piszącej. Chyba logiczne, że łapałam 10 letnią kocicę podwórkową nie po to żeby się z nią pobawić tylko właśnie wysterylizować, co mi się zresztą udało. Więc oczywiste jest, że gdyby Rudzia dała mi szansę się złapać to bym to zrobiła, wyraźnie napisałam, że Rudzia jest bardzo dzika i mieszka w miejscu praktycznie niedostępnym. Naczytałam się tu o różnych sposobach łapania dzikich kotów. Ale nie mogę wziąć tygodnia urlopu i zamieszkać pod dziurą Rudej, a i tak obawiam się, że jest stamtąd gdzieś drugie wyjście. Dlatego napisałam, że zamierzam wyłapać kociaki jeśli dadzą mi szansę.
Kocicami do stycznia tego roku opiekowała się nieprzerwanie jedna i ta sama karmicielka, która w styczniu zmarła a ja przejęłam ten spadek. Myślałam, że kotki są po sterylkach niestety okazało się, że przez lata były na proverze.

A nie przerazaja Cie te samotne maluchu JUZ przyniesione do schronisk, czesto, gesto, umierajace na rozne wirusowki?? Nie koniecznie nabyte wczesniej a te, kotre jako 'dobrodziejstwo' dostaj ze schroniska...

Przeraża mnie ogół nieszczęść zwierzęcych. Ale żeby utrzymać moje zwierzęta i pomagać innym muszę pracować, nie jestem Einsteinem więc pracuję po min. 9 godzin dziennie.
Dlatego staram się uporządkować i dbać chociaż o własne podwórko.

Szczególnie jak czytam wypowiedzi ARKI to mam wrażenie, że szuka ciągle wrogów nawet tam gdzie ich nie ma. :roll:
Ale może to z przepracowania.
KLARA

KLARA2

 
Posty: 301
Od: Wto mar 11, 2003 12:40
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw kwi 06, 2006 10:23

Podobnie jak Klara pracuje cały dzień, pomagam ile mogę , w obrębie mojego bloku nie ma przerażającej liczby kotów, są dwa kocury ,które odnajdują sie na wolności ,kiedy przynoszę im jedzenie sa na odległość nie podchodzą blisko ,i to według mnie jest dziki kot ,chodzi swoimi scieżakmi ,nie przeszkadza mu mróz i on byłby nieszczęśliwy w domu.Ale są też koty które lgną do ludzi ,pan który sie nimi zajmuje i ma je w swojej piewnicy ,kiedy wziełam Arielkę mówił ,dobrze że ona znalazła dom ja ich wszyskim nie moge wziąść do domu, tylko te które najbardziej potrzebują tego ,to nie jest tak że kot piwniczny to dzikus , od dziecka miałam kontakt tylko z takimi ,i naprawdę one świetnie sie sprwadzały u ludzi na wsi i w domkach z ogródkiem , kiedys zawiozłam cioci buraskę ,żyła u niej długie lata ,to ciocia mówi do dziś tak łownego kota to nie miałam, człowiek karmi dzikusy może zabrzmi to prymitywnie ale niektóre z nich naprawde pragną domu i ludzkich rąk do głaskania, to nie jest tak że on odrazu wskakuje na ręce ,Arileka robiłą do nas podchody długo nim zdecydowała sie ujawnić,wiedziałam że przychodzi kot na balkon ,ale nie widziałam jej.
Bardzo podoba mi sie stwierdzenie Kasi nic już nie jest czarne ani białe, wiec nie dokońca sie zgodzę ze tylko trzeba brać koty schroniskowe, jedne i drugie potrzebuja domu a śmierć może spotkać zarówno jednych jak i drugich :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 266 gości