Diabelska ósemka - czyli jak koty zdecydowały za nas

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 18, 2006 15:39

No i mamy w domu szpitalik :?
U Malucciego utrzymują się rzadkie kupki, więc powędrował dziś do weta. Podobno to jakieś zakażenie bakteryjne. Nie ma temperatury, nie ma zagazowanych jelit, brzuszek nie jest wzdęty. Dostał antybiotyk w doopkę, jutro jedziemy na ciąg dalszy leczenia.
Poza brzydkimi kupalami kitek był w dobrej formie - jadł, pił, łobuzował, ganiał się i dusił z innymi. Dlatego zwlekałam z jechaniem z nim do weterynarza, miałam nadzieję, że sytuacja się sama unormuje. Chyba jednak czekałam z tym za długo, bo w międzyczasie choróbsko zaatakowało Oneta - tym razem z wymiotami, temperaturą, biegunką. Brzuszek bolesny, jelita wzdęte. Biedny kitek :( Też dostał antybiotyk, tylko u niego leczenie ma potrwać dłużej niż u Malucciego.
Tylko Inka na razie w niezłej formie, chociaż po tej szopce z przewlekłym zapaleniem jelit w zeszłym roku jestem cała w strachu o nią...
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 18, 2006 16:24

No tak, od razu hurtem muszą chorować :?

Zdrówka życzymy :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Sob mar 18, 2006 22:24

Oj :(
To sie zdrówka zyczy.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Nie mar 19, 2006 17:34

Mam nadzieję, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Koty już w niezłej formie, ładnie jedzą, piją. Onet po wczorajszym złym samopoczuciu (taki był biedaczek słabosilny, chodził tylko za mną i chciał się przytulać) dzisiaj zaczął brykać i rozrabiać. Czyli chyba zdrowieje. Wet też go pochwalił, że lepiej wygląda i brzuszek nie jest wzdęty i bolesny.
Oba kocury dostały antybiotyk 72-godzinny. Onet dodatkowo środek przeciwświądowy, bo po wczorajszym zastrzyku strasznie się drapał w karczek i rozdrapał tam sobie niezłego krwiaka :roll: Plus żarełko dietetyczne, bo wczoraj po mięsku jednak były sensacje.
Inka osłonowo traktowana lekami na razie nie wykazuje żadnych złych objawów (tfu tfu - mam nadzieję, że nie zapeszę). W każdym razie przy podawaniu tabletki awanturuje się jak zdrowa ;) (ale w sumie jak miała to przewlekłe zapalenie jelit, to awanturowała się tak samo - więc u niej choroba najwyraźniej nie wpływa na osłabienie woli walki ;) ).
Oby to był koniec...
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 19, 2006 17:45

Za koniec klopotow trzymam!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88090
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto mar 28, 2006 20:44

No i było pięknie... i już nie jest :(
Okropny, rozdrapany, pozastrzykowy krwiaczek na Onetowym karku zarósł jakiś czas temu strupkiem. Goiło się ładnie, wszystko było na najlepszej drodze. Do dzisiaj. Dzisiaj rano zerwany strupek znalazłam na podłodze koło łóżka, a chore miejsce było troszkę podrażnione. Pewnie go swędziało i drapał.
Wieczorem chore miejsce okazało się już łysym plackiem, czerwonym, krwawiącym i sączącym się :(
Po konsultacji z wetką kotek mimo energicznych protestów został zapakowany w kaftanik ofiarnie wycięty przeze mnie z mojego golfu. Jest w szoku - chodzi jak kaczka, szeroko rozstawia łapki, boi się skakać. Ucieka, kiedy próbuję się do niego zbliżyć :cry:
Pewnie zrobiliśmy ze 3 kroki do tyłu w procesie socjalizacji Oneta :cry: Ale postarmy się to szybko nadrobić, byleby tylko ten karczek się zagoił...
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 21:11

Biedny Onet ze swędzącym karczkiem :cry:
Jak sie zagoi to szybko zapomni o kaftaniku i innych niedogodnosciach :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Wto mar 28, 2006 21:42

Biedny Onecik w kaftaniku. :(

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Śro mar 29, 2006 6:58

Biedaczek...
Za szybkie gojenie :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30721
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro mar 29, 2006 10:05

Kaftanik na razie spełnia swoje zadanie, ranka jest już sucha i zaczyna się zasklepiać.
Nasączam ją 2-3 razy dziennie (zależy jak często uda mi się Oneta złapać) poleconym przez wetkę preparatem Ozonella. To jakieś cudo na bazie oliwy z oliwek z dodatkiem ozonu - o tyle fajne, że nie drażni ranki, więc mogę trzymając kota na kolanach pod pozorem głaskania przyłożyć mu wacik do karku, a on nie protestuje.
Dzisiaj rano Onecik wyciągnął się na łóżku, wywalił brzuch do głaskania i pobrał codzienny haracz pieszczot :D Czyli nie jest tak źle, jeszcze mnie trochę kocha ;)
Malucci i Inka strasznie się wczoraj dziwowali temu nowemu kotu. Malucci jak zobaczył Oneta w kaftaniku, zrobił z ogona szczotę i na bardzo ostrożnych łapkach skradał się do niego, żeby go obwąchać. I potem jeszcze przez jakiś czas traktował krówka z wielką rezerwą i nieufnością.
Inka za to natychmiast zaczęła kaftanik badać łapą, co Onet traktował jako atak na niego, więc od razu przechodził do kontrataku ;)
Kocik już się przyzwyczaił do kaftanika, co mnie cieszy, bo jeszcze przez jakiś czas będzie na niego skazany...
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 30, 2006 7:50

Mam problem: wczoraj zauważyłam, że czasem Onet kiedy idzie tak dziwnie wstrząsa przednimi łapkami, jakby chciał strzasnąc z nich coś, co się do nich przykleiło. Odrywa łapkę od ziemi i otrzepuje.
Składałam to na karb tego, że jednak ten kaftanik przeszkadza mu w funkcjonowaniu. Przecież na począku w ogóle nie umiał w nim chodzić i strasznie pokracznie, szeroko rozstawiał łapki.
Ale TŻ, który mi zwrócił na to uwagę, upiera się, że te objawy były już wcześniej, przed kaftanikiem i w dodatku łączy to z tym nieszczęsnym zastrzykiem. Że niby to wstrząsanie pojawiło się właśnie po zastrzyku.
Trochę mi się nie chce wierzyć (bo niby jakim cudem bym nie zauważyła?), ale może faktycznie nie zauważyłam? W takim razie co to może być? Reakcja na lek? Objawy jakiegoś schorzenia? Tik nerwowy? ;)
Bo ja oczywiście mam teraz wizję jakichś strasznych objawów neurologicznych... :oops:
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 30, 2006 20:12

Ja nie mam pojęcia co to może być, ale mam nadzieję, że szybko mu przejdzie to wstrząsanie łapkami :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Czw mar 30, 2006 21:26

Bialas tak strzasa jak mu cos niejadalnego podam... ale w tym przypadku nie wiem co to :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88090
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon kwi 03, 2006 9:28

Ten kot mnie doprowadzi do rozpaczy :(
Od kilku dni wyraźnie walczył z kaftanikiem, szarpał go zębami, próbował ściągać. Ale udawałam, że tego nie widzę, bo karczek jeszcze się goił i wiedziałam, że musimy go chronić.
Wczoraj strupek z karku odpadł (został mi w rękach kiedy miziałam kota), spod niego ukazała się czysta, zagojona skóra. Posmarowałam kota Ozonellą i obiecałam, że jeszcze tylko kilka dni, zdejmiemy to głupie ubranko i będzie miał spokój.
To nie :( Kot wie lepiej :( Kaftanik mu niepotrzebny. W nocy rozerwał materiał z jednej strony, zsunął sobie kaftanik do połowy brzucha i w takiej włóczącej się za nim sukni z trenem ujrzałam go rano. Kaftanik oczywiście od spodu mokry, bo zasikany :roll:
Uwolniłam kota, przetarłam jeszcze raz Ozonellą i zaczęłam nerwowo myśleć, czy warto mu wkładać nowu kaftanik, czy też już wystarczy, bo przecież kark zagojony. Kot w tym czasie leżał pod telewizorem i z błogością wylizywał sobie brzuch, którego w końcu od kilku dni nie widział ;)
Obserwowałam go i wszystko wydawało się w porządku. A potem w ciągu kilku minut, kiedy nie było mnie w pokoju, kot zamienił swój kark w żywą ranę :cry: :cry: :cry:
Więc znowu: obmycie rany, Ozonella, kaftanik. Kot obrażony, ja załamana, bo gdybym go od razu w nowy kaftanik zapakowała, to faktycznie za kilka dni byłoby po sprawie. A w ten sposób to nie wiem kiedy skończymy leczenie...
Ostatnio edytowano Pon kwi 03, 2006 12:26 przez Aleba, łącznie edytowano 1 raz
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 03, 2006 10:28

Ojej... :(
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30721
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 111 gości