Witaj Zazusiu, widzę, że Ci sen z powiek spędza kwestia wychodzących kotów, podobnie jak u nas. Balbisia też już smutno wygląda przez tarasowe drzwi, które niebawem będą otwarte. Łączę się z Tobą w zatroskaniu

!
Ale do tematu. Ja już wielokrotnie pytałam na forum o rady w tej sprawie. Oczywiście, dobre dusze w dobrej wierze zaraz tu podłączą różne linki do stron z zabezpieczeniami i wolierami, które analizujemy na wszystkie strony.
Niestety są to przeważnie przedruki z zagranicznych specjalistycznych periodyków, u nas niedostępne, lub z takch czy innych przyczyn niewykonalne. Głównie też niestety finansowych. Kiedyś w którymś wątku poprosiłam o podzielenie się doświadczeniami kogoś z forumowiczów, kto coś takiego zrobił, zastosował i mieszka w Polsce. Oczywiście, są woliery, czyli coś na kształt klatki w zoo, do których się kota chyba wnosi i wynosi, ma to niewielką przestrzeń i robi smutne wrażenie. Rozumiem, wiem, że jeszcze smutniejszy jest kot poszkodowany, któremu w wolnej przestrzeni (odpukać) stanie się krzywda, a obie wiemy, że to stać się niestety może. Ale u nas ten sam problem co u Was- taras i otwarte drzwi do ogrodu. Nie każdy ogród i nie każdą przestrzeń da się ogrodzić. Chyba musiała by to być klatka dookoła domu, a co z furtką, itd?
Jesteśmy w podobnej kropce. Ja już mam nerwy w strzępach, aczkolwiek Czitka trzyma się na terenie posesji, no może ogród w lewo i w prawo i jest na każde zawołanie. Ale Balbinia, która też chce wyjść? Która widzi Czitusię spacerującą po ogrodzie i łapką po oszklonych drzwiach tarasowych ciągle wodzi?
Nie wiem, nie mam pojęcia co z tym zrobić. My liczymy się ze sprzedażą domu z wielu względów i kupnem czegoś, co przy okazji da się urządzić na małą ogrodową zamkniętą przestrzeń i pod tym kątem szukamy nowego lokum. Sama jestem ogromnie ciekawa, czy pojawią sie tu jakieś propozycje wykonalne.
Ja jestem bardzo daleko od rozpętania kolejnej dyskusji na forum o tym, że koty nie powinny wychodzić.
Ale tak jest w przeważającej jednak rzeczywistości, że wychodziły, wychodzą i będą wychodzić, zwłaszcza w dzielnicach spokojnych, zielonych, w miarę bezpiecznych. Nie wyobrażają sobie tego Ci, którzy mieszkają z kotkami w blokach, centrum miasta, wśród ruchliwych ulic i pędzących samochodów. Wydaje mi się, że to spora część forumowiczów.
I tam oczywiście nie ma mowy o wychodzeniu kota. Ci, którzy mają coś na kształt domku z ogrodem, myślę, że jednak koty wypuszczają. Teraz trzeba pomyśleć, jak to zrobić, aby było to bezpieczne. Obie mamy tragiczne niestety doświadczenia , i zapewne nie tylko my.
Wiesz, powiem tak. Gdybym jeszcze raz zaczynała od zera, i nagle wpadła na pomysł posiadania kota- wzięłabym kicię tylko pod warunkiem, że
mam możliwość zabezpieczenia jej terenu ogrodowego w taki sposób, który zapewni jej bezpieczeństwo. A byłam kilka lat temu przekonana, że kot i ogród, to jest to, co zapewni mu szczęście. Zapewne dlatego, że wychowałam się z rodzicami w spokojnej, zielonej dzielnicy Wrocławia, gdzie szczęśliwie żyły z nami w domu koty wolnowychodzące, w dodatku niekastrowane (nikt wtedy nie kastrował kotów), dwa wspaniałe kocury, które szczęśliwie dożyły 14-tu i 17-stu lat, odbywając tylko kontrolno-szczepienne wizyty u wetów. I wiele innych mieszkało u sąsiadów w okolicy, żyło równie długo i zdrowo.
Przepraszam, rozgadałam się.
Czekam razem z Tobą na rady. I serdecznie Was pozdrawiam i piękne Wasze koty!
