Tygrysie słoneczko...Ludzka bezczelność!!!!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie mar 26, 2006 10:29 Re: .

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:dlaczego obfitowała.Gdyby tamten kierowca nie był pijany moj Tygrys by zył.Nie rozumiem was...Oczywiście ze moj kot nie może chodzić wszędzie gdzie mu sie podoba.Po tym co mi się stało rok temu pilnuje swojego kotkaNa noc zawsze wraca i jest zamykany


a zamykanie na noc to nie jest ograniczanie wolnosci??
wiesz ze kot jest NOCNYM drapienikiem??
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Nie mar 26, 2006 10:30 .

chyba jakoś go chronic musze. nie?SDam o tym ciągle gadasz a teraz co .z takją ironią do mnie
www.ko-ty.blog.onet.pl - najlepszy blog o kotach

www.ko-ty.blog.onet.pl

 
Posty: 15
Od: Nie mar 26, 2006 8:55

Post » Nie mar 26, 2006 10:36

każdorazowe wyjścia kota poza dom jest dla niego zagrożeniem,czy tego nie rozumiesz?wtedy był pijany kierowca,następnym razem może być kolejny zły człowiek,który dla jaj może zrobić mu krzywdę.
i wcale go nie chronisz,dajesz mu nocleg i jedzenie.a to nie jest odpowiedzialna miłość.

madziul_a

 
Posty: 161
Od: Sob wrz 03, 2005 18:43
Lokalizacja: jastrzębie Zdrój

Post » Nie mar 26, 2006 10:36 Re: .

dubel
Ostatnio edytowano Nie mar 26, 2006 10:43 przez Elżbieta P., łącznie edytowano 1 raz

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie mar 26, 2006 10:42 Re: .

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:bardzo kocham koty.A swojego tygrysa pilnuje.Jakbym go nie pilnowała to już by nie zył.A teraz spi sobie smacznie na moim lóżku.

tak "kochałaś" swojego pierwszego kota i tak go "pilnowałaś", że biedak tylko 5 lat przeżył.
Zmień tytuł. Raczej powinnaś podkreślić w tytule swoją głupotę niż czyjąć bezczelność.
I skąd ta pewność, że kierowca był PIJANY? Badałaś alkomatem, dmuchał ci w balonik, policja go zatrzymała za zabicie twojego kota ?????

Ech - biedne są te koty mające takich "kochających " opiekunów. :(

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie mar 26, 2006 10:43 Re: .

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:dlaczego obfitowała.Gdyby tamten kierowca nie był pijany moj Tygrys by zył.Nie rozumiem was...Oczywiście ze moj kot nie może chodzić wszędzie gdzie mu sie podoba.Po tym co mi się stało rok temu pilnuje swojego kotkaNa noc zawsze wraca i jest zamykany

To nie kierowcy wina.
Tylko Twoja.
Gdybys kota nie wypuszczała toby żył.
Proste

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Nie mar 26, 2006 10:44

Mam nadzieje ze nie bedziesz miala dzieci jesli masz zamiar je tak pilnowac jak kota i nie ograniczac im wolnosci :roll:

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie mar 26, 2006 10:47 Re: .

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:chyba jakoś go chronic musze. nie?SDam o tym ciągle gadasz a teraz co .z takją ironią do mnie


albo chronic albo nie...
ja nie widze opcji posredniej...
ty masz zludzenie ze go chronisz...
lazi sobie gdzie popadnie kopuluje z chorymi na niewiadomoca bezdomnymi kotkami, chodzi przez ulice po ktorej jezdza wariaci a ty mowisz ze go chronisz??
zastanow sie nad soba!!
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Nie mar 26, 2006 10:51

Twoj egoizm mnie po prostu obezwladnil! Twoj kot cale dnie jest poza domem, zapladnia najprawdopodobniej wszystkie okoliczne kotki, ktore potem rodza gdzies w lesie albo przy drodze srednio 5 kociat i ty masz to absolutnie w nosie. Czy wiesz jak gina ate kocieta??? Z glodu, z mrozu, albo od niewyobrazalenego wprost okrucienstwa ludzi, ktorzy je przez przyapdek znajda. To sa cierpienia o wiele gorsze od cierpien twojego kota, ktory zginal pod kolami samochodu - bo zazwyczaj trwaja o wiele dluzej i nie ma NIKOGO kto pomoglby im w nich ulzyc. Nie ma weterynarza, ktory w tych ostatnich chwilach pozwoli im na humanitarne odejscie, nie ma kochajacych rak i nie ma lez. Jest tylko olbrzymie cierpienie tych zwierzat. Smiem twierdzic, ze z takim podejsciem nie masz moralnego prawa nazywac sie milosniczka kotow.

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Nie mar 26, 2006 10:51

zdublowalam post, przepraszam

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Nie mar 26, 2006 10:55

ko-ty.blog wkleje Ci moja odpowiedz na pytanie zadane z watku o FIPie - tak jakbys tam nie zajrzala...

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:a co to jest dokładnie fip?Bo widzialam kiedyś kota co miał błyn w brzuchu i był strasznie chudy ale przez ten płyn wylądał jak kotka w ciąży.Musieli go uśpić...


Zakaźne zapalenie otrzewnej - choroba ktora niekastrowany kot moze sie zarazic wychodzac
wiecej mozesz poczytac w Kocim ABC ktore juz Ci ktos polecal w Twoim watku.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie mar 26, 2006 11:00

Lena pisze:ko-ty.blog wkleje Ci moja odpowiedz na pytanie zadane z watku o FIPie - tak jakbys tam nie zajrzala...

www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:a co to jest dokładnie fip?Bo widzialam kiedyś kota co miał błyn w brzuchu i był strasznie chudy ale przez ten płyn wylądał jak kotka w ciąży.Musieli go uśpić...


Zakaźne zapalenie otrzewnej - choroba ktora niekastrowany kot moze sie zarazic wychodzac
wiecej mozesz poczytac w Kocim ABC ktore juz Ci ktos polecal w Twoim watku.


dodam jeszcze ze choroba jest wyjatkowo paskudna. wiem bo miala ja moja kotka... wierz mi ze taki kot niknie w oczach... nie jest polamany ale umiera smiercia glodowa w zasadzie... bo koty z FIPem za zwyczaj przestaja jesc... a brzuch maja duzy...

chcesz zeby twoj kot tak skonczl to dalej nie ograniczaj mu wolnosci, i nie okaleczaj robiac z niego lalke...

dodam ze Kropka najprawdopodobniej przyszla do mnie z FIPem... nie wypuszczalam jej i nie byla nigdy kryta... tym bardziej przez fipowego kocura...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Nie mar 26, 2006 11:05

Lena pisze:Mam nadzieje ze nie bedziesz miala dzieci jesli masz zamiar je tak pilnowac jak kota i nie ograniczac im wolnosci :roll:
Nie przesadzacie troche ,? takie teksty są bardzo nie na miejscu nawet jeśli sa pisane w dobrej wierze. Moze dość tej terapii wstrzasowej i troche kultury? :?
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie mar 26, 2006 11:12

Witam!
Chciałam tylko zauważyć ,że kot faktycznie pochodzi od dzikich kotów a te są na wolności ale chyba trochę innej ,nie wyobrażam sobie że np. lew przechodzi przez ruchliwą ulice.Niestety technika i cywilizacja uniemożliwiają kotą chodzenie na wolności.I niestety muszę się zgodzić z poprzednikami , no chyba że kot wychodzi tylko do ogrodu i jest tak nauczony.Ale ja nawet wtedy bym się oniego bała ale totylko moja opinia nie chcę nikogo urazić.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Nie mar 26, 2006 11:14 Re: 2

covu pisze:
www.ko-ty.blog.onet.pl pisze:Drugi jest bardziej leniwy .Staram się go bardziej pilnować.Ale zabronic kotu swobody to tak jak wsadzić człowieka za kratki.


nie zgadzam sie z tym...
poza tym oc nazywasz zabraniem swobody??
czy 200m2 dla jednego kota to za malo??

ja uwazam ze wypuszczanie kotow przy ulicy to glupota... tyle...
?

To ja z własnym problemem-ale w temacie.Własnie miałam załozyć nowy wątek-ale ten pojawił się jaj na zamówienie. Przez pierwsze pięć lat swojego życia moje dwie kotki mieszkały w bloku na dziewiątym piętrze. Z zabezpieczonym oknem, z pilnowaniem , by koty nie wyszły na balkon. Jednej kotce ten wewnętrzny świat wystarczał, a drugiej przeciwnie. Domagała się spacerów po klatce schodowej i wychodzenia na spacery na smyczy.Nawet jak je zawoziłam do kociego hotelu, to właściciel się zdumiał, widząc jedną kotkę skuloną w kontenerze, a druga , w szelkach, rozłożoną w niedbałej pozie na kontenerku, oglądającą świat. Od zeszłego roku mieszkam w domku z ogródkiem. Z jednej strony krótka ślepa uliczka zakończona moim i sąsiada garażem, z drugiej srony gruntowa, też ślepa , garbata droga dojazdowa do dwóch posesji, po którejej samochody (obydwa...)-z troski o zawieszenie- jeżdżą tak wolno, że kot musiałby się sam położyć pod kołami, żeby się dać przejechać. Nie ukrywam, że przy wyborze tego właśnie domu brałam pod uwage również bezpieczeństwo kotów. Jest to spokojne osiedle, gdzie każdy prawie ma psy i (lub) koty i są to koty wychodzące, wygrzewające się na trawnikach lub na murkach ogrodzeń. Niektóre tak zjawiskowe, że tylko wziąć i urkaść :wink: . Niestety, nie wszystko potoczyło się tak, jak to sobie wyobrażałam. Pisałam o tym na innym wątku-moi bezpośredni sąsiedzi nie znoszą zwierząt ze specjalnym wskazaniem na koty, podobno jakiś czas temu ktoś wytruł te dzikie, bo łapały ptaki, sąsiad obok zainstalował ostatnio barykadę i wnyki na swoim tarasie (dzikie chodzą nocami), na szczęście już zdjął, a żadnego kota nie brakuje.
W obecnej sytuacji wolałabym by koty nie wychodziły. Wychodziły zeszłego lata-spędzały całe dnie na łące, którą mam 10 metrów od ogrodzenia.polując na myszy i nornice, które mi dumnie znosiły na taras. Były niewątpliwie szczęśliwe. W zasadzie dojrzałam do decyzji o odzwyczajeniu kotów od wychodzenia-pisaliście, że się da. Przyzwyczjam koty od pół roku, ale u kotki, która zawsze lubiła świat zewnętrzny nie ma absolutnie żadnych postępów. Od pół roku wyje pod drzwiami, skacze na klamki, wspina się po ramach. Mam zniszczone od pazurów uszczelki w nowiutkich oknach, zamówione specjalne okucia, umozliwiające bezpieczne otwarcie okna (by kot nie uciekł i sobie krzywdy nie zrobił), nie zdają egzaminu, bo kot czując świeże powietrze wariuje jeszcze bardziej. Za każdym razem, jak idę wkierunku drzwi balkonowych, kot biegnie z nadzieją, że go wypuszcze-dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści razy dziennie.Teoretycznie bezpieczne jest wyjście na dach-jest za wysoko, by kot skoczył, a zawsze to jakaś namiastka wolności. Latem, kiedy koty wychodziły, miały tam dostęp, ale teraz, jak są tak zdesperowane, boje sie je nawet tam wypuszczać.Boję się że skoczą. Jestem zniechęcona, nadchodzi lato, teoretycznie mogłabym osiatkować cały dom (chociaż wyglądałoby to trochę dziwnie, bo jedna elewacja składa się z samych balkonów, a druga z samych okien-moja szeregówka zamieniłaby się wtedy w dużą klatkę wystawową...), ale według mnie koty są ewidentnie nieszczęśliwe-najwidoczniej 120 metrów im nie wystarcza. Czy jest jeszcze szansa, że się przyzwyczają? Czy skapitulowac? I co zrobić z zawsze otwartym latem tarasem? Zamykać koty w pokoju na górze? Bez sensu! Jestem zła.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 359 gości