Borys - kochanego ciała... - w nowym domku :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 23, 2006 1:22

Tak czułam z tymi zdjęciami,ale nie bardzo sobie mogłam z nimi poradzić. Dziękuję za poprawienie.
Borys dzisiaj po raz pierwszy z własnej inicjatywy podszedł do miski i zjadł mięcho. Do tej pory musiałam go namawiać, prosić, głaskać i myziać, żeby zjadł. Trochę to dziwne, bo Borys był podobno największym obżartuchem wśród kotów Pani Eli. Doszliśmy do wniosku, że brakuje mu kociej konkurencji w jedzeniu. Nie ma kogo objadać, to mu nie zależy. No, ale może wreszcie zmądrzał?
Dzieci za nim przepadają, on za dziećmi też. W całym domu na podłodze porozrzucane są rozmaite zabawki, które dzieci dają Borysowi. Wszystko się przydaje: od kawałka sznurka, aż po maskotki.
Pozdrowionka.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Czw mar 23, 2006 12:19

Nasturcjo, cieszę się bardzo, to wspaniale, że dzieci go polubiły i Borys się bawi. Apetyt napewno wróci o to się nie martw. Kot nie da się zagłodzić. Po pierwszych stresach, które minęły odzyskał jak widzę apetyt i dobry humor. To świetne wiadomości, pozdrawiam Ciebie i dzieci, no i Borysa. Piszcie!
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw mar 23, 2006 23:16

Z tym apetytem... Wszystko muszę mieszać z wątróbką!!!
A poza tym zaczęłam dzisiaj oswajanie Borysa z psami.
Borys spał spokojnie na kanapie. Przyniosłam więc z podwórka mniejszego psa - jest tej wielkości co Borys. Owinęłam go u mnie na kolanach w stary ręcznik, żeby sie nie rzucał za bardzo w oczy i usiadłam koło Borysa. Zaczęłam delikatnie go wybudzać. Szybko się zorientował w sytuacji. Węszył, gapił się, a kiedy pies się poruszył, Borys śmignął pod ławę i stamtąd prowadził obserwacje. Cały czas go wołałam i mówiłam do niego uspokajającym tonem, ale już nie podszedł. Pies chciał się bawić i się wiercił niespokojnie. Po chwili obaj zaczęli drżeć, chyba z emocji, a może trochę ze strachu. Wyniosłam więc psa na podwórze. Ale zanim wróciłam do pokoju, Borys już się mył na kanapie i po chwili spał, jakby nic się nie wydarzyło!
Myślę. że jak na pierwszy raz poszło nieźle. Nie wybuchła panika, nie było warczenia ani pchykania. Myślę, że się przyzwyczai do psów, tylko długo to potrwa. Na razie nawet do nas Borys nie ma 100% zaufania. Jego zdaniem nie zapewniamy mu całkowitego bezpieczeństwa. Poprzedni kot tak mi ufał, że mogłam spacerować niosąc go na rękach przez kemping pełen ujadających psów, a on był spokojny, nie wyrywał się, nie drapał. Borys bardzo nas lubi, ale kiedy czegoś się wystraszy - wyrywa się i chce sobie radzić sam. Tak było np. kiedy pierwszy raz zobaczył moich rodziców. Zwiał do swojego ulubionego kącika i siedział tam, dopóki nie odjechali. Na szczęście przy następnej wizycie zaakceptował ich i już się ich nie boi.
Tak więc stale jest jakiś postęp w zadomowieniu u nas Borysa.
Pozdrowionka.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Czw mar 23, 2006 23:34

Gratuluję postępów Borysa i przenoszę Was na Koty.
Kot z takim fajnym domkiem nie ma czego szukać na adopcyjnej 8)

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Czw mar 23, 2006 23:36

Nasturcjo, Twoje relacje są cudowne, z przyjemnością je czytamy. Uważam, że Borys nie mógł trafić lepiej. Napewno będzie tu szczęśliwy, pewnie już jest ale trzeba dać mu czas na poznanie wszystkich domownikow i stałych obyczajow panujących w domu. Jeszcze trochę i będzie super. Wspaniale sobie radzisz, jestem oczarowana. Oboje z synem czytamy Twoje opowieści o Borysie i za każdym razem jesteśmy zachwyceni. Pozdrawiam Cię serdecznie, uściski dla dzieciaków.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Pt mar 24, 2006 22:35

Dziękuję bardzo za ciepłe słowa.
A oto najświeższe wiadomości.
Wątróbka nadal jest hitem, w dodatku nauczył się skubaniec odseparowywać ją od jedzenia, z którym ją mieszam! Zjada samą wątróbkę, a resztę zostawia.
Poza tym Borys zrobił nam dzisiaj kawał. Zniknął!
Szukaliśmy wszędzie, nawet na wszystkich szafach i nic. Wołaliśmy - też nic. Nagle.... kichnięcie. Gdzie? Za wersalką. Zaglądam, nie ma Borysa. I nagle mnie olśniło. Pomacałam tkaninę, która jest z tyłu wersalki - cieplutka. Łobuz jeden wlazł od tyłu do wersalki i spał w pościeli! Potem oczywiście nie mógł się wygramolić. Ledwie się przecisnął przez szparę przy brzegu tej tkaniny.
Nagadałam mu, bo przecież gdyby ktoś niespodziewanie otworzył wersalkę, to mogłoby mu się coś stać.
Ostatnio lubi przesiadywać w kuchni na parapecie i stamtąd obserwuje nasze psy. Chyba marzy o wyjściu na zewnątrz i żeby psy zniknęły!
Dużo się dzisiaj bawił sznureczkiem, teraz też bryka po domu. Zachowuje się jak mały kociak. Uwielbia też pieszczoty.
Pozdrawiam.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Pt mar 24, 2006 23:09

Nasturcjo, z tego co piszesz wynika, że Borys czuje się u Ciebie świetnie. To, że jest cwaniakiem i wybiera z miseczki to co lubi, no trudno. Taki charakter. Jeśli chodzi o wychodzenie na dwór to sama zdecydujesz ale ja myślę, że to ryzykowne ale nie chcę się wtrącać. Nasze koty też siadają na parapetach i wyglądają przez okna, śmiejemy się, że to kocia telewizja. Numer z wersalką naprawdę ryzykowny ale to już natura kocia, chyba wszystkie lubią wchodzić do tapczanow. Teodor codziennie wchodzi do tapczana jak tylko uniosę klapę do góry i zanim schowam pościel a potem długo trwa przekonywanie go aby wyszedł. Najczęściej kończy się tym, że wyjmuję kota bo kładzie się i odmawia wspólpracy. Cieszę się bardzo, że Borys się bawi, to najlepiej świadczy o tym jak dobrze czuje się w Waszym domu. Pozdrawiam i uważaj na tego tygrysa żartownisia.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Pt mar 24, 2006 23:40

Nasturcjo, pięknie piszesz o Borysie, cudownie się czyta :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob mar 25, 2006 22:48

Niespodzianka!
Gotowana wołowina z ryżem zniknęła z miseczki! Zniknęły też chrupki! Ale i tak nie obyło się bez obtrąbienia (obmiałczenia) lodówki za to, że nie dała głodnemu kiciusiowi wątróbki. Tak się cieszę... Próbowałam go karmić wszystkim, co tylko miałam w domu jadalnego. Nawet kiełbachę mu proponowałam! Nawet psią puszkę o smaku wątróbkowym! Nie dał się skusić. Dopiero ta zupka mu zasmakowała.
Poza tym znowu dzisiaj przyniosłam do domu małego psa. Borys nie spał, tylko siedział na podłodze. Usiadłam obok niego z psem na kolanach. Gapili się, gapili... ale tym razem Borys nie uciekł. Głaskałam obu tą samą ręką i dawałam tę rękę obu do obwąchania. Nic, spokój. Po kilkunastu minutach psu się znudziło, chciał się bawić, więc musiałam go wynieść, żeby nie wystraszył Borysa. Takie grzeczne zachowanie budzi we mnie nadzieję na zgodne życie naszych zwierzaków.
Bo wiecie, latem całe dnie drzwi na dwór są otwarte, dzieci bawią się w ogródku, psy zaglądają, co się gotuje na obiad... Konfrontacja międzygatunkowa jest nieunikniona. Borys czasami wychodził na zewnątrz, więc na pewno będzie tęsknił za zabawami na świerzym powietrzu.
A jeśli chodzi o niebezpieczeństwa, to nie ma ich wiele. Mieszkamy tu jak na wsi. Ulica ślepa i nieutwardzona - same doły. Nie da się szybko jechać. Mój tata często żartuje, że tu koty chodzą środkiem ulicy, a samochody je omijają. Bezdomnych kotów nie ma. Wokół same domki, dużo starszych ludzi, każdy kot, który się tu przyplącze zaraz jest udomowiany przez kogoś, ale to i tak sporadyczne wypadki. Koty sąsiadów - zdrowe, wypasione, trudno sie czymś zarazić. No a pasożyty to nawet domowe koty łapią z surowego mięcha. Odrobacza się regularnie i cześć.
Nie wiem tylko jak przemycić w ręczniku dużą czarną wilkowatą sukę!
Pozdrowionka.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Sob mar 25, 2006 23:06

Nasturcjo, jesteś cudowna. Czytam Twoje relacje i jestem zachwycona. Myślę, że Borys spokojnie zaprzyjaźni się z psami. Wiem od Pani Eli, że wychodził więc jak się ociepli a on pozna powoli rejon to będzie dobrze. Masz cudowne podejście do zwierząt i to jest głownie powodem mojej radości. Ja też kocham wszystkie zwierzaki, psy, koty i inne. Ściskamy Cię serdecznie. Mam nadzieję, że Twój wilczur jest pokojowo nastawiony do kotów ale tak czy inaczej doradzam wieczorek zapoznawczy w domu. Gorzej by było gdyby kot wszedł mu w drogę na jego terenie zanim uzna go za domownika. Napewno wszystko się ułoży.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Nie mar 26, 2006 21:46

Dzisiaj był taki leniwy dzień, wszyscy leniuchowali, Borys też. Za to miałam czas na uporządkowanie zdjęć. Oto one:
Spanko na jednym boczku ........................................ na drugim boczku
Obrazek Obrazek

Na trzecim boczku? ................................................... Na ziarnku grochu
Obrazek Obrazek

I kocie figle:
Obrazek Obrazek
Data się skopsała w aparacie!
Pozdrawiam

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Nie mar 26, 2006 22:09

Nasturcjo, zdjęcia cudowne. Można tylko nieustannie gratulować Borysowi , że trafił do tak wspaniałego domu. Warunki ma jak Lord. Sądząc po uśmiechniętym, zachwyconym pyszczku jest super szczęśliwym kotem. Codziennie cieszę się na twoje relacje. Czytamy je razem z synem i cieszymy jak dzieci. Dziękujemy Ci serdecznie, sprawiłaś nam wiele radości. Pozdrawiamy.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Pon mar 27, 2006 21:36

Dzisiaj mam mało czasu, mnóstwo pracy, więc tylko dwa słowa:
Dziś przebojem kociej michy były chrupki Whiskas! Dziwnne rzeczy sie tu dzieją. Jak można tak często zmieniać upodobania? A może właśnie chodzi o urozmaicenie? Oprócz tego nic nowego. Rano zabawy i harce, walki z ciapami i pluszakami. Potem obiad i spanko. A teraz znowu harce.
Aha! Spanko było dzisiaj w pokoju mojej babci, gdzie stoi piec kaflowy z zamontowanymi grzałkami elektrycznymi. No i właśnie w tym piecu Borys sie zakochał i spał przytulony do niego. Zdradził kanapę!
Pozdrowionka.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

Post » Pon mar 27, 2006 21:51

Dziękuję. Pozdrawiam
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Wto mar 28, 2006 22:07

To Borys przyłapany na gorącym uczynku, czyli pod piecem:
Obrazek

Dzisiaj mały pies był kilka godzin w domu. Wykompałam go nawet po tych błotnistych dniach. Na początku Borys trochę warczał (!) na psa, ale potem go ugłaskałam i tylko mu się przyglądał. Siedział na półce w przedpokoju pól metra nad ziemią i z góry wszystko obserwował. Pies wyłaził ze skóry, żeby kot się z nim bawił. Piszczał, miauczał, czołgał się, wyjadał kocie chrupki... Nic nie pomogło. W końcu obaj zasnęli: kot na półce, a pies na podłodze.
Potem kot nagle zjawił się w pokoju, musiał więc jakoś przejść obok psa.
Pies też zaraz przybiegł, a wtedy Borys demonstrował swoje "obrażenie". To chyba dobrze, bo może za parę dni się "odobrazi", a w każdym razie już się psa nie boi i nie warczy na niego.
Ich wspólnych zdjęć jeszcze nie udało mi się zrobić, więc trudno uchwycić proporcje wielkości obu zwierząt, ale są prawie tej samej wielkości, tylko pies jest chudszy. Jak śpią zwinięci w kłębki, to pies jest mniejszy!

Apetyt coraz lepszy, dzisiaj dobrze wchodziły serduszka drobiowe (kilka sztuk) i pasztecik z tuńczykiem Purina (cała puszka), trochę suchego.

Obrazek Obrazek

A to Ryjek w całej swej niewielkiej okazałości.
Obrazek
Aha, zapomniałam napisać, że to jest Ryjek, ale to chyba oczywiste. Bo jak można się nazywać z takim nosem? Ryjek jest znajdkiem ze śmietnika. Jest u nas już trzy lata. Ktoś go skopał i wyrzucił. Ogonka już nie posiadał w chwili znalezienia. Był w starsznym stanie fizycznym, a przede wszystkim psychicznym. No a teraz jest taki kochany!
Szkoda, że nie możecie zobaczyć, jak on się starał przekonać do siebie Borysa! Jak do niego przemawiał, jakie miny robił! Boki zrywać. Najważniejsze, że to działa.
Z Miśką, czyli tą dużą sunią będzie trudniej. Jest bardziej nachalna, wścibska, taka jakby mniej subtelna! Może zapakuję ją w jakąś zasłonę, czy coś? Uff! Jest taka wielka!
Jutro też zaproszę Ryjka do domu.
Pozdrawiam.

Nasturcja

 
Posty: 127
Od: Czw mar 09, 2006 8:13
Lokalizacja: Radom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Silverblue i 247 gości