HERHOR - żegnaj Przyjacielu :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 11, 2006 13:35

Pokaż go leżącego na pleckach.

O czym będziesz teraz pisać?

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob mar 11, 2006 19:12

superopowieść!!!! Głaski dla Herkora
Wszyscy lezymy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy- O.Wilde

"Przed spotkaniem z dzieckiem kota nakarmić obficie, żeby od razu nie pożarł dziecka "-
wrrrr :D:D:D:D:D:D

Tatiana mruczylda

 
Posty: 35
Od: Nie mar 05, 2006 16:11
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 23, 2006 0:36

no to teraz opowieści codzienne herhorkowe 8)


Jak już wspominałam, Herhor po przyjeździe do Warszawy postawił sprawę jasno. Koniec z podróżami. Każda próba zawiezienia go dokądkolwiek wyglądała następująco:
wychodzimy z mieszkania. Otwierają się drzwi wszystkich naszych sąsiadów, żeby złapać tych drani, którzy maltretują na klatce kotka.
Kotek siedzi w transporterku i wyje rozdzierająco. Rzewnie. Dramatycznie i z uczuciem.
Kiedy wychodzimy na podwórko - już wkrótce towarzyszy nam korowód kotów podwórkowych, które robią wszystko, żeby uratować dręczonego kumpla. Herhor wyje, a echo niesie się przez całe podwórko. Otwierają się okna, ludzie wychodzą na balkony i pokazują nas palcami. Staruszki na ławeczce ze smutkiem konstatują: ależ ten koteczek płacze.
Zakładając, że dotrwaliśmy do tego momentu - wchodzimy do samochodu.
Nie wiem, czy wspominałam, ale poza agorafobią i klaustrofobią, Herhor ma też chorobę lokomocyjną.
Już przy wyjeżdżaniu z naszej uliczki do wycia dołącza się ciężki charkot. Nasze podróże zwykle trwały do 10 minut - i kończyły się pod przychodnią weterynaryją. Na tym etapie Herhor nie wydawał już z siebie głosu, tylko zachrypły skrzek. I zipał ciężko.

Po dwóch czy trzech takich eskapadach i stwierdzeniu, że lekkie uspokajacze zaordynowane przez weterynarza nie pomagają, postanowiliśmy, że jeśli się da, weterynarz będzie przyjeżdżał do Herhora, a nie na odwrót :idea:
Tak też się stało, kiedy dwa lata temu nasze koty przechodziły grypę żołądkową.

Przyjechał zatem weterynarz.
Muszę tu zaznaczyć, że oprócz agorafobii , klaustrofobii i choroby lokomocyjnej Herhor cierpi jeszcze na androfobię. Poza Krzyśkiem i jeszcze jednym naszym kolegą - nie trawi mężczyzn.
A rozpoznaje ich już po dzwonku do drzwi :lol:

Zadzwonił dzwonek.. Herhor trzymany silną ręką w mgnieniu oka wyswobiodził się i uciekł slalomem przez mieszkanie, chroniąc się pod naszym łóżkiem.
Byłam wtedy w ciąży, ale i tak tylko ja mogłam wjechać pod łóżko po uciekiniera (i Krzysiek i weterynarz zostaliby już pod łóżkiem).
Wyjechałam ze zgubą, która zaraz po dostrzeżeniu OSFa (Obcy Straszny Facet) wyrwała się i kurcgalopkiem ruszyła wgłąb mieszkania.
Dwóch rosłych facetów ganiało go przez jakiś kwadrans, a ja dochodziłam do siebie po jeździe ta naciążonym brzuchu.
W końcu udało się.
Herhor owinięty został w ręcznik. A muszę dodać, że był wówczas mocno odwodniony i generalnie w kiepskiej formie. No więc został owinięty w ręcznik i miał dostać kroplówkę. Ponieważ panowie nie ufali, że uda mi się go samej utrzymać, oni trzymali z całych sił, a ja miałam podać kroplówkę.
Wycelowałam...i wtedy Herhor gwałtownie się szarpnął, a ja wbiłam igłę w dłoń weterynarzowi :oops: No więc potem ja go trzymałam, a kroplówkę podał weterynarz.
Na koniec nasze kocie szczęście miało dostać zastrzyk.
Weterynarz wpadł na pomysł, żeby Herhor był w transporterku, on tam szybko włoży rękę, zrobi zastrzyk i po krzyku.
Herhor był w transporterku, weterynarz szybko włożył tam rękę i jeszcze szybciej ją wyjął, bo z transporterka dobył się głos przypominający ryk lwa z czołówki Metro Goldwyn Meyer, zakończony wyraźnym kłapnięciem paszczy.
Do dziś mam w uszach ten dźwięk :lol:
Zastrzyk zrobiłam sama, jakąś godzinę po wyjściu weterynarza, kiedy Herhor wybaczył nam wtargnięcie na jego teren OSFa 8)
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 0:44

:lol:

Biedny maltretowany kotecek :twisted:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Czw mar 23, 2006 1:02

Jaki długi, smakowity odcinek!

Trochę mi to przypomina drobny horror, jaki miałam z Moim Pierwszym Kotem i weterynarza oraz w podróżach. Potrafił drzeć się całą drogę na Mazury.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw mar 23, 2006 7:38

oj glupi ten wet
po coz on tam wkladal raczke :ryk:

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

Post » Czw mar 23, 2006 8:45

Czytałam jak najlepszy horror :D :D
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18771
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw mar 23, 2006 8:47

:lol: :lol: :lol:
OSF :lol:
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 9:08

katon-starszy pisze:Kiedy wychodzimy na podwórko - już wkrótce towarzyszy nam korowód kotów podwórkowych, które robią wszystko, żeby uratować dręczonego kumpla.


:lol: :lol: Wspaniale że znowu piszesz o tym ''ancymonku'' uwielbiam czytać jego historie
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Czw mar 23, 2006 14:04

Gen pisze:oj glupi ten wet
po coz on tam wkladal raczke :ryk:


myślał, że jest sprytny :ryk:
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 14:26

:lol:
Ostatnio edytowano Czw mar 23, 2006 16:00 przez Keti, łącznie edytowano 1 raz
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Czw mar 23, 2006 14:54

katon-starszy pisze:
Gen pisze:oj glupi ten wet
po coz on tam wkladal raczke :ryk:


myślał, że jest sprytny :ryk:

oj myslal, myslal :ryk:
moze zaprosicie go jeszcze :twisted: :lol: :wink: ?

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

Post » Czw mar 23, 2006 15:24

booossskieee :ryk:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39533
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw mar 23, 2006 16:21

Tak właśnie wyobrażam sobie Herhora w kontenerku :D

<a href="http://www.smileycentral.com/?partner=ZSzeb008_ZNfox000" target="_blank"><img src="http://smileys.smileycentral.com/cat/16/16_3_202.gif" alt="Alligator" border="0"></a>
Obrazek

hszalkowska

 
Posty: 295
Od: Wto lis 01, 2005 2:10
Lokalizacja: Warszawa-Śródmieście

Post » Czw mar 23, 2006 20:00

katon-starszy pisze:
Gen pisze:oj glupi ten wet
po coz on tam wkladal raczke :ryk:


myślał, że jest sprytny :ryk:

oraz, że da radę

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], sylwiakociamama i 141 gości