Krople dr Bacha - czyli o tym jak pomóc kociej psychice

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 22, 2006 22:58

kamena pisze:
cinsio pisze:kurde, no ktoś ją musiał bardzo przestraszyć albo co :(

To kocia z centrum Warszawy. Nie wiem co z nią się działo przez pierwsze dwa miesiące życia, a wiadomo jacy potrafią być ludzie :evil:
Cóż, jest u nas dopiero pół roku, tylko czas pokaże czy będzie lepiej.

Najbardziej przykre jest to, że miejscowi w miarę szanują koty na swoich podwórkach. Ale w centrum dużo debili się przewija :( Mieszkałem obok forum (obecnego novotela znaczy) i koty mimo, że zakurzone i niedożywione miewały się tam zupełnie dobrze. Pamiętam że jeden podsiadał dyżurne papierosowe krzesło wystawiane obok drzwi od zaplecza greckiej knajpy :) A z drugiej strony idiotów tam się przewijało na pęczki - najgorsi to takie prymitywne wyrostki 16-20 lat :evil:

Pół roku to bardzo dużo... aż strach, że Mrufka tyle czasu nosi to w sobie.
A obwąchała już go wogóle kiedykolwiek?
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 8:50

izaA pisze:Wpadł mi do głowy teraz szalony pomysł, może lekarstwem byłby drugi kot...wiem, wiem, szalony pomysł :oops: W każdym bądź razie zrobiłaś wszystko, co mogłaś, może jej mama też taka była i to po prostu genetyczne, trudno gdybać. Może zmieni się coś po sterylce, kotki robią się wtedy bardziej myziaste. A może po prostu przywyknie

Wiesz, mam dokładnie takie same myśli. Musimy po prostu poczekać. Jeżeli to genetyczne..? Cóż, przyzwyczajenie jest drugą naturą, jeśli się przyzwyczai, że tu jej nic nie grozi od nikogo, może się zmieni. Sterylka za miesiąc, 28 kwietnia. Czytałam na forum o kotkach zmieniających się po zabiegu, może poczytam to na głos Mrufce :wink: A co do drugiego kota to myślimy o tym, myślimy :D Ale to już po sterylce maleństwa. Drugi kot może pomóc, myślę, bo TŻ przeżywa, że kotka go nie lubi i stara się z nią zaprzyjaźnić. Jeśli będzie drugi kot, to może Mruf przestanie się czuć molestowana przez tego wielkiego strasznego potwora :wink:
cinsio pisze:A obwąchała już go wogóle kiedykolwiek?

Tak, obwąchiwała jego dłoń nie raz, nawet czasem przy sprzyjających wiatrach daje się głaskać, zaczyna mruczeć, a raz, ale tylko raz, otarła się o niego główką. Potem wystarczy najlżejszy ruch i kota nie ma.
cinsio pisze:Ale w centrum dużo debili się przewija

Dokładnie to Mrufka jest z tych kamienic do rozbiórki/remontu na Próżnej, teraz niezamieszkanych z tego co wiem, a problem dla kotów stanowią robotnicy i inni przypadkowi ludzie :evil:
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 9:21

Wiesz, mam dokładnie takie same myśli. Musimy po prostu poczekać. Jeżeli to genetyczne..? Cóż, przyzwyczajenie jest drugą naturą, jeśli się przyzwyczai, że tu jej nic nie grozi od nikogo, może się zmieni. Sterylka za miesiąc, 28 kwietnia. Czytałam na forum o kotkach zmieniających się po zabiegu, może poczytam to na głos Mrufce A co do drugiego kota to myślimy o tym, myślimy Ale to już po sterylce maleństwa. Drugi kot może pomóc, myślę, bo TŻ przeżywa, że kotka go nie lubi i stara się z nią zaprzyjaźnić. Jeśli będzie drugi kot, to może Mruf przestanie się czuć molestowana przez tego wielkiego strasznego potwora

W takim razie pozdrów cieplutko od nas TŻ-ta i powiedz mu, że nie tylko on ma takie problemy, Sonia mimo kuracji też zmyka przed TŻ-tem, raz szybciej innym razem wolniej, ale ja wiem co jest przyczyną. Po pierwsze wychowała się w domu samotnej starszej Pani, która prawdopodobnie ćmiła papierosy (jak kiedyś wróciłam z palącego zebrania to zareagowałą jakbym się natarła kocimiętką :lol: ) i po prostu od urodzenia nie znała facetów. Po drugie, przywiózł ją do nas ( w wieku 7-dmiu miesięcy) nieznajomy facet, któremu chciała w środku zimy uciec z samochodu, gonił ją po śniegu i załapał za ogon...nie mam więcej pytań. Co prawda facet na szczęście nijak nie przypomina mojego TŻ-ta, ale uraz został, TŻ jest akceptowalny tylko w kilku przypadkach - jak ma smakołyki w garści, jak daje jeść, ale potem lepiej żeby wyszedł z kuchni, bo mała się ciągle ogląda, czy nie ma jakiegoś niecnego zamiaru, jak leży w pościeli - należy go obudzić wycierając się w jego brodę. Każdy gwałtowny ruch TŻ-ta powoduje uskok na jakieś pół metra i obserwację dużymi wytrzeszczonymi oczami...A ja...mogę wszystko i tak jestem obdarowana miłością bezgraniczną. Sonia od początku była płochliwa, ale właśnie taką ją pokochaliśmy. Przez pierwszy tydzień wszyscy mówiliśmy szeptem, nie grało radio i mieliśmy cichutko nastawiony telewizor, żeby ona się odważyła wyjść spod łóżka 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw mar 23, 2006 9:49

izaA pisze:A teraz Boo, dobrze wiesz, że ja Cię rozumiem, bo śledziłaś wątek Tiki i moje wypłakiwania na forum. I doskonale rozumiem, że ani dla Matyldy ani dla tego kochanego potwora - nie będziesz szukała drugiego domu. W tej sytuacji, to może nawet dobrze, że on wychodzący jest, bo Tyldzie ma trochę oddechu...Jak ktoś tu pisał na forum, nie ma takiego domu, w którym koty by się w końcu nie dogadały. Ja zaczęłam kurację po 4 miesiącach lania, może to też miało wpływ, sama nie wiem. W twojej sytuacji należy się chyba cieszyć, że Matylda zwyczajnie się go nie boi - i może dlatego tak go to wkurza? Trzymaj się Boo...


IzO - trzymam się wszystkiego co spotykam na drodze! Bardzo dużo daje mi to miejsce i możliwosć wypłakania sie przed Wami, świadomośc tego, ze mnie rozumiecie. Absolutnie oddanie któregoś z kociaków ie wchodzi i nigdy nie wchodziło w grę! Kocham je tak bardzo, że slów brak, mimo że miłość do Toffińskiego to miłość jednostronna i podszyta strachem :wink:

Bardzo marzy nam się z TŻetem wyprowadzka w końcu od mojej mamy, wtedy sytuacja sama by się rozwiązała - Toffik zostaje z mamą, a Matylda przeprowadza się z nami i dostaje małego kotka w "prezencie", no albo kolejną bidę która sama wejdzie niespodziewanie w nasze życie - taaak to nam się marzy najbardziej.

Póki co będę pilnowała by Toffik nie pogryzł Tyldy i mnie :wink: Ostatnio zachowuje się chyba bardziej agresywnie w stosunku do nas, zwłaszcza do mnie, a Tyldzi chyba się zaczą bać :roll: Atakuje ją wtedy gdy może to zrobić od tyłu albo wtedy gdy już leży bo się sama wywróciła, nie atakuje jej wtedy gdy ona stoi na swoich wątłych lapkach albo gdy siedzi pyskiem do niego. Matylda ma zwyczaj kłasc sie na dywaniku w drzwiach pokoju mamy, kiedy ona tam leży sobie to Toffik boi się z pokoju wyjść, więc albo zostaje w pokoju albo z warkiem przebiega bardzo szybko i najszerszym możliwie łukiem omija Matyldę w drzwiach... nic nie rozumiem...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw mar 23, 2006 10:11

Wstawiam cytat z listu od pani Wandy, nie chciałabym, żeby niepowodzenia terapii rzucały cień na jej skuteczność, myślę, że tłumaczenia w tym tekście zawarte wiele wyjaśniają:

A dlaczego 1,5 m-czna terapia okazała się u tych kotów nieskuteczna? Powodów może być kilka. Napiszę o najważniejszych.

1. Koty, podobnie jak ludzie mogą cierpieć na wiele przewlekłych schorzeń somatycznych, często uchodzących uwadze, toczących się wewnątrz organizmu, np. w jelitach. Każda choroba będzie wpływać negatywnie na funkcjonowanie organizmu, jego narządów, układów... , a to z kolei będzie zaburzać psychikę, a tym samym niekorzystnie zmieniać zachowania. Jak wiadomo każdy żywy organizm składa się przynajmniej z dwóch elementów; z ciała fizycznego (soma) i psychiki (ludzie również z duszy) . Te elementy są ze sobą ściśle powiązane i współzależne. Oznacza to, że choroby somatyczne będą negatywnie oddziaływać na stan psychiki i odwrotnie, stresy, trauma, zaburzenia osobowości i zachowań - na ciało i jego kondycję zdrowotną. W przypadku każdej choroby, w określonych narządach zaburza się swobodny przepływ energii, co powoduje konkretne dolegliwości, zarówno ze strony ciała, jak i psychiki. Poprzez objawy organizm sygnalizuje zaburzenie homeostazy.

Dalej, w przypadku zdiagnozowanych chorób osobnik (człowiek, kot) otrzymuje farmakologiczne leki tłumiące objawy, a często również antybiotyki doustne. Nie od dziś wiadomo, że oddziałują one negatywnie na cały organizm, w tym przede wszystkim na wątrobę, której zadaniem jest neutralizownie do formy nietrującej każdej obcej substancji wprowadzonej do organizmu i przekazanie do żółci i nerek celem wydalenia. Leki chemiczne podawane przez dłuższy czas mogą blokować pracę wątroby zatruwając ją. Wówczas energia nie może swobodnie przepłynąć i zaczyna się w niej kumulować. To nagromadzenie energii wywołuje w osobniku potrzebę jej rozładowania, własnie przez wybuch złości czy agresji. Człowiek, czy kot ze źle funkcjonującą wątrobą jest drażliwy, łatwo wybucha, łatwo go zdenerwować, wyprowadzić z równowagi. O zależnościach konkretnych negatywnych emocji od konkretnych chorób somatycznych, jak również o negatywnym wpływie antybiotyków na organizm piszę w niejednym artykule na e-medica i natura-medica. O antybiotykach doustnych powiem krótko, że niszczą w jelitach fizjologiczną florę bakteryjną. Jej miejsce szybko zajmują grzyby, rozrastają się w nich i zaczynają swoją niszczycielską działalność -produkty ich przemiany materii są dla organizmu silnymi toksynami. Te toksyny przenikają do krwi przez uszkodzone ścianki jelit, a stamtąd trafiają m.inn. do wątroby, co powoduje jej dodatkowe obciążenie wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami.

2. Błędy dietetyczne (przekarmianie, niewłaściwy dla danego kota i jego kondycji zdrowotnej asortyment składników pokarmowych, np. alergeny pokarmowe). Jak wiadomo rodzaj stosowanej diety rzutuje na uzewnętrzniane emocje. Na przykład nadmiar mięsa w diecie przy słabej czynnościwo wątrobie będzie wzmagać agresję, podawane codziennie alergeny pokarmowe osłabiać układ immunologiczny i w konsekwencji powodować różne zaburzenia emocjonalne i somatyczne.

3. Błędne lub niekompletne opisy zachowań kotów podawane przez opiekunów (to zapewne w najmniejszym stopniu)

Przypuszczam, że mogą to być powody, dla których tak krótka terapia okazała się nie w pełni skuteczna. Sądzę, że w przypadku dużych zaburzeń somatycznych trzeba by ją prowadzić dłużej

Tak więc znajomość organizmów, ich funkcjonowania, reagowania, uzewnętrzniania objawów, to podstawa dla opracowywania skutecznych terapii, nie tylko kroplami Bacha, ale wszystkich pozostałych.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw mar 23, 2006 11:01

izaA pisze:Wstawiam cytat z listu od pani Wandy, nie chciałabym, żeby niepowodzenia terapii rzucały cień na jej skuteczność


Nie ma środków idealnych.
Na dodatek koty i ich doświadczenia są tak skomplikowane i trudne do przeniknięcia dla ludzi, że chyba nie można mieć 100% pewności co do rezultatu leczenia.

U mnie Giga skacze do Basmy nawet od przodu. Basma już zwątpiła. Bawić się toto chce, lania się nie boi... w tej sytuacji trzeba przyjąć do wiadomości, że taka sytuacja jest i już :lol:
Basma boi się wszelkich głośnych, tłukących się rzeczy. Kiedy robimy pranie wystawiamy kuwete z łazienki bo Basma tam nie wejdzie.... aha złego czasu użyłem :lol: Wczoraj Magda szukała Basmy długo i namiętnie a znalazła ją w łazience modlącą się do kuwety. Obok napierała pralka która nadodatek ostatnio tłucze się nie miłosiernie (coś z łożyskiem) :lol:

Powiem tak...
To że Giga się zmieniła na wyluzowaną to mnie niebardzo rusza. Ma 18 miesięcy i wszystko jest jeszcze w stanie przekombinować.
Ale Basma to 12 letnia starsza pani. Przez rok weekendowo i ponad pół roku już na stałe razem... Oboje z Magdą uwielbiamy analizować co się dzieje z naszymi kotongami i rozważać co by tu wykombinować. Tak więc wszystko powoli szło w dobrą stronę.... Baaaaaaaardzo powoli :lol:
Krople maybacha spowodowały to, że poprawa nastąpiła błyskawicznie. Dobre rzeczy sie spotęgowały. Strachy, lęki i opory kocic nagle zmalały drastycznie.
Maybach nie spowodował, że koty się cywilizują. Dał pole do takiej możliwości.
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 11:19

Czarna bierze krople od tygodnia, ale na razie efektu nie widać. Jest dalej bojaźliwa i z daleka warczy jak widzi innego kota.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw mar 23, 2006 12:40

cinsio pisze:Tak więc wszystko powoli szło w dobrą stronę.... Baaaaaaaardzo powoli :lol:
Krople maybacha spowodowały to, że poprawa nastąpiła błyskawicznie. Dobre rzeczy sie spotęgowały. Strachy, lęki i opory kocic nagle zmalały drastycznie.
Maybach nie spowodował, że koty się cywilizują. Dał pole do takiej możliwości.


:P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw mar 23, 2006 13:04

Iza, weź na KTD wklej to zdjęcie Soni z podpisu ale duże i w całości plis :)

A ja mam nowy aparat i postaram się w ikent zrobić parę fotek. Zastrzegam jednak, że nie będzie to takie cudum niewidum jak u Ciebie 8)
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Czw mar 23, 2006 13:12

Po pierwsze dostałeś PW :D
Po drugie - nie wszystkie koty chcą współpracować. Sonia to mała Księżniczka - jej ani obiektyw ani lampa nie przeszkadza, za to Otis się wstydzi swojego zeza - i mam dopiero kilka zdjęć z otawrtymi oczami, ale słoneczko przyświeca i wreszcie można lampę wyłączyć i trochę postrzelać....
Po trzecie - na kociej giełdzie są próbki moich i TŻ-towych tapet. Chyba nam fotki wychodzą :oops:

Czekam na weekendowy dorobek z ciekawością wyrytą na twarzy :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt mar 24, 2006 8:03

Dopiszę coś jeszcze, żeby nie było, że defetyzm sieję :wink:
Kibicuję z całego serca wszystkim kotom jadącym na maybachu i myślę, że zawsze warto spróbować. Przecież dużej większości kotów krople Bacha pomagają, a minimalny odsetek niepowodzeń zawsze będzie. I jeszcze jedno: jeżeli to moja Mruf jest w tym 1% terapii nieudanych to tym bardziej inne koty mają szansę - rachunek prawdopodobieństwa :D Czeka jeszcze 99% do zapełnienia :D
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 24, 2006 9:25

Witam wszystkich!
Mam takie nieśmiałe pytanie czy ktoś konsultował podawanie kropli z weterynarzem jeżeli tak to co on na to.Pytam się dlatego bo też mam problem starszej kotki (12 lat) z nową młodą , starsza bardzo się boi.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pt mar 24, 2006 10:24

Ja konsultowałam. Moja wetka jest po kursie homeopatii dla kotów i sama stosuje te terapie przy np. przewlekłych chorobach i mam efekty. Wetka uważa, ze jeśli można coś załatwić szybciej metodą konwencjonalną - to pisze konwencjonalnie. Ona jest świadoma, że ludzie wolą podać jedną tabletkę albo pójść na zastrzyk niż podawać 4 razy dziennie kilka granulek przez np. dwa miesiące. Osobiście powątpiewała w skuteczność kropli Bacha jak jej opowiadałam, na początku kuracji. Teraz sama nie może wyjść z podziwu, jak oboje przyjeżdżają do niej w jednym transporterze, bo to ona dała nam Otisa i nawet przyjeżdżała do nas do domu, żeby zobaczyć jaki jest niegrzeczny. Prawdę mówiąc mam wykupione w domu relanium dla niego, ale Wetka jak była u nas mówiła, że to raczej nie pomoże, bo on jest spokojny - dopóki jej nie widzi i nie ma sensu go faszerować na pusto.

Podsumowując - weci nie widzą przeciwwskazań (niektórzy pewnie też sensu nie widzą :wink: ), myślę, że możesz spróbować 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt mar 24, 2006 10:33

Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pt mar 24, 2006 10:36

zunia pisze:Witam wszystkich!
Mam takie nieśmiałe pytanie czy ktoś konsultował podawanie kropli z weterynarzem jeżeli tak to co on na to.Pytam się dlatego bo też mam problem starszej kotki (12 lat) z nową młodą , starsza bardzo się boi.

Basma ma ponad 12 lat i jest po trzech tygodniach maybacha w świetnej kondycji.


AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea:
:idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea: :idea:

wczoraj Giga sobie siedziała w zielonówce na kanapce.
przyszła Basma i nie zwarzając na pomruki Gigon wlazła na kanapkę,
zrobiła śfinksa i tak sobie siedziały z 15 minut.
a potem Basma sobie poszła.
:dance: :dance2: :torte: :dance2: :dance: :torte: :surprise: :dance2: :surprise: :torte: :dance2: :dance: :dance2: :dance: :surprise: :torte: :dance2: :dance: :torte: :s2:
:s4: :s5: :s1: :balony: :balony: :balony: :birthday: :birthday:
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot] i 125 gości