Milusia i Dyzio. Nowe foty kotów - 9.7.09

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 21, 2006 9:17

Chyba faktycznie na rozum, jak odrazu ciąć to nie powinno nic się dziać. Nie zdąży. Ja jednak z Szarotką czekałam 2 miesiące :oops: (zbierałam kasę na super warunki z narkozą wziewną ze wzgl. na jej porąbany układ moczowy - a w końcu ta narkoza jeszcze jej zaszkodziła :( ). I to był mój pomysł, a nie mojego weta.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 21, 2006 9:27

Anka pisze:Chyba faktycznie na rozum, jak odrazu ciąć to nie powinno nic się dziać. Nie zdąży. Ja jednak z Szarotką czekałam 2 miesiące :oops: (zbierałam kasę na super warunki z narkozą wziewną ze wzgl. na jej porąbany układ moczowy - a w końcu ta narkoza jeszcze jej zaszkodziła :( ). I to był mój pomysł, a nie mojego weta.

Nie, nie, Anka - przecież tu nie chodzi tylko o ropomacicze.
Tu na pewno nic się nie stanie.

Problemem są dalsze, odwleczone w czasie konsekwencje podania dużej dawki hormonów.
Nadmiar estrogenów ma działanie onkogenne niestety - i prawdziwym zagrożeniem nie jest ropomacicze tylko ewentualny rak sutka.
Kilka forumowych kotek miało takie problemy po jednokrotnym podaniu hormonów nawet.
I to tu jest prawdziwe ryzyko - dlatego tak duże kontrowersje budzi przerywanie rujki.

Niestety, problem w tym, że rujka permanentna lub bardzo częsta mocno wyczerpuje kotkę, więc trzeba zrobić bilans ryzyka.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto mar 21, 2006 9:49

Rozumiem. dlatego mój wet Agatce, rujkującej czasami posterylkowo też nie pali się do podawania hormonów. A ona przecież macicy nie ma, więc i ropomacicze nie grozi.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 21, 2006 16:42

Nieźle mnie nastraszyliście.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Wto mar 21, 2006 21:56

Wiesz, owszem, ale z drugiej strony bez paniki. W drugim wątku o rujce piszą, że tabletki nie tak mocne jak zastrzyki, więc jak się poda, a potem prędko sterylka, to nie powinno nic być.
Więc chyba po prostu zdroworozsądkowo. Swojej wetce ufasz, inni też mają dobre doświadczenia, proonuje właśnie tabletkę, a potem sterylkę - więc może to jest dla Milusi najlepsze.
Przepraszam, że rozpętałam całą tą dyskusję :oops:
A dla Milusi miliony głasków :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro mar 22, 2006 11:02

Co u Milusi? przestała płakać za kocurkami?
Mizanki dla kotuni :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro mar 22, 2006 11:25

Milusia ma się dobrze. Uspokoiła się, maszeruje po całym domu, psów się nie boi. Jednak ciągle jest pod moją obserwacją. Znajduję niestey, ślady moczu w roznych miejscach, jakby znaczyla teren, a wczoraj i dzisiaj duże kałuże obok kuwety. Wszystko inne załatwia w odpowiednim miejscu. Może to wyraz niezadowolenia, ze zamknęłam ją na 5 godzin w pokoju? Ma tam wszystko, łącznie z zabawkami i sporo przestrzeni, ale może woli pełną swobodę? Nie rozumie, że boję się ją jeszcze zostawiać bez nadzoru z psami?

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Śro mar 22, 2006 23:54

To sikanie faktycznie może martwić :( . Miejmy nadzieję, że to minie :?

A są może nowe fotki Milusi? Chętnie by się popatrzyło :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw mar 23, 2006 6:36

Dziś po pracy zajadę do weterynarza, umowię się w sprawie dalszego postęowania z badaniami, lekami, sterylizacją, szczepieniami. Może coś poradzi w sprawie siusiania.
To dziwne, że zdarzylo się to 2 razy po moim powrocie z pracy. Moze się boi, bo moje psy witaja mnie bardzo żywiołowo, szaleją, jak tylko uslyszą samochód i to z daleka.
Nowe zdjęcia będą w niedzielę. Tymczasem mogę tylko powiedziec, że Miluńka przybiera na wadze. Wciąż z niej chudzinka, ale boczki zaczęly się wypełniać.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Czw mar 23, 2006 8:21

Słoneczko kochane :D . Cieszę się, że ma tak dobrze. I że kościotrupek jakim była na początku w oczach się zmienia. Faktycznie nawet pod koniec pobytu u mnie np. przy okrąglutkiej Myszce wyglądała jak jej cień. A co było na początku to szkoda mówić. W końcu wschronisku ledwo ledwo coś pogryzała.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw mar 23, 2006 16:01

Moja ulubiona pani doktor od zwierzątek mnie uspokoiła. Jutro Miluńkę zaszczepimy, sterylke zrobię za 3 tygodnie, bo potem mam urlop i będę mogła jej doglądać, a do tego czasu zupełnie się zaaklimatyzuje, uspokoi i odżywi.
Dziś kałuży nie było, bo moje pieski były czymś zajęte i nie zrobiły zwyczajowego rabanu. Moja wczorajsza teoria wydaje się więc bardzo prawdopodobna.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Czw mar 23, 2006 17:13

Cieszę się :D :D :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw mar 23, 2006 21:41

Anka, mowiłam odbierając od Ciebie Miluńkę, ze sie postaram nią dobrze opekować. Możesz być spokojna.
Milkuńka wkrótce zapomni o schronisku jak mój Fuks. Jest już nasza.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Czw mar 23, 2006 21:55

Wiem :D
Teraz Babunia u mnie zapomina powoli o schronisku :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 24, 2006 6:28

Naprawdę widać, ze kochasz te zwierzaczki. Ja mam "tylko" czworo podopiecznych i wiem, że trzeba im poświęcić sporo czasu. Ale dostaje się też od nich dużo dobrego. Nie wyobrażam sobie siedzenia w pustym domu, choć czasami złoszczę się, że ciągle wycieram ślady łapek z podłogi. "Złość" jednak mija, gdy popatrzę na szczęśliwe pyszczki.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 30 gości