Przyjme/kupie kotka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 20, 2006 11:47

Boszeee ale wsiedliscie na dziewczyne! Nie ona jedna miala kotka wychodzacego i nie jej jednej przytrafil sie pryzkry wypadek :( to przykre-wiadomo ale kazdemu z was moze sie to niestety przytrafic. Nie wyobrazam sobie uwiazac kota na smyczy w ogrodku jesli jest kotem wychodzacym.no ludzie! wszystcy kochamy swoje malenstwa i ne chcemy ich krzywdy, to chyba oczywiste?!

Agniecha

 
Posty: 803
Od: Czw kwi 14, 2005 20:58
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon mar 20, 2006 11:53

Tak, Agniecha - tylko trzeba kochać mądrze, a nie robić krzywdę tą miłością.
Zdaję sobie sprawę, ze są koty, których nie można utrzymać w domu, ale robienie z kota wychodzącego "bo będzie szczęśliwszy" i narażanie w ten sposób jego życia rozsądne nie jest.
A w ogrodzie zawsze można zrobic wolierę dla kota.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 20, 2006 11:55

Agniecha pisze:Boszeee ale wsiedliscie na dziewczyne! Nie ona jedna miala kotka wychodzacego i nie jej jednej przytrafil sie pryzkry wypadek :( to przykre-wiadomo ale kazdemu z was moze sie to niestety przytrafic. Nie wyobrazam sobie uwiazac kota na smyczy w ogrodku jesli jest kotem wychodzacym.no ludzie! wszystcy kochamy swoje malenstwa i ne chcemy ich krzywdy, to chyba oczywiste?!


Nie może - od 17 lat mam koty niewychodzące 8). W mieszkaniu mi kota samochód nie przejedzie. Koty traktuję jak członków rodziny - dziecka też bym samego nie puściła na ulicę.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon mar 20, 2006 12:02

Nie bronie i nie atakuje. Ale w mieszkaniu latwiej. W domku jednorodzinnym koty zazwyczaj sa wychodzace-chyba? Moze sie myle ale koty, ktore sa wziete z podworka czy od zawsze byly wychodzace poprostu to kochaja. Co innego wziasc kanapowca i raptem kazac mu uczyc sie przetrwac na podworku. Jasne, ze kochac trzeba rozsadnie...nie neguje wrecz popieram! Ale nie mozna tak naskawikac na dziewczyne. Zdazylo sie, to bardzo przykre ale kot mial gdzie spac, co jesc i byl kochany. W mieszkaniu na kota moze spac szafka np.podczas naszej nieobecnosci.i co wtedy? tez bedziemy nieodpowiedzialnymi wlascicielami futtrzakow? Krytykowac i oskarzac powinnismy tych, ktorzyz powodu ptasiej grypy wyrzucaja swoich pupilkow. I teraz ida za tropem dalej...taka sytuacja jaka ma miejsce, mam na mysli PG, faktycznie powinna dac nam do myslenia i powinnismy niestety zamknac kociaki w 4scianach.
TIKA Moja tosia to tez moj clzonek rodizny, taka mala, wlochata corcia :lol: nigdy bym jej nie wypuscila na dwor, bo raz mieszkam w bloku, dwa nie bylo kotem wychodzacym, trzy umarlabym ze strachu nie majac jej na oku 8)

Agniecha

 
Posty: 803
Od: Czw kwi 14, 2005 20:58
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon mar 20, 2006 12:05

No właśnie, przy psychozie z okazji ptasiej grypy wypuszczanie kotów to podwójne ryzykowanie ich życiem - zawsze może się znaleźć nadgorliwiec, który "usunie" błąkającego sie kota :?

I nie, nie wszystkie koty mieszkające w domkach jednorodzinnych są wychodzące. Wiele z nich jest niewychodzących bądź wychodzących do woliery/zabezpieczonego ogrodu.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 20, 2006 12:08

Chcialam jeszcze zauwazyc...Agatko jesli chcesz pomoc jakiemus kociakowi bo kochasz koty wybierz sie do schroniska w swoim miescie. tam jest ich sporo i kazdy potzrebuje milosic i bedzie Ci bardzo, baaaardzo wdzieczny za domek. A jesli chcesz zalatac dziure po stracie swojej ukochanej kotki to mozesz innego kociaka skrzywdzic niechcacy. co jesli kot bedzie podobny wizualnie a bedzie mial inny charakter?oddasz go albo nie bedziesz kochala?
Mysle, ze schronisko to najlepszy pomysl. A i tu na forum jest sporo kotkow poszukujacych swojego pana.

Agniecha

 
Posty: 803
Od: Czw kwi 14, 2005 20:58
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon mar 20, 2006 12:14

Agniecha miałam przyjemnośc opiekować się kotami podwórkowymi, które na tzw wolności były od urodzenia.
Po wzięciu do domu za żadne skarby nie chciały wyjść na dwór.
Zuza ma trzy kotki, które były kiedyś podwórkowe.
W tej chwili nawet nie są ciekawe co się dzieje za drzwiami wejściowymi.
Nie jest prawdą ze kot który zasmakował wolności musi wychodzić.
Kot Mamy Myszyxww wychodził chyba przez 8 lat.
Teraz siedzi w domu i jakoś nie domaga się wypuszczenia.
Znam osoby mieszkające w domkach jednorodzinnych których koty nie wychodza.
I gdyby choć jeden z moich kotów umarł rozjechany przez samochód, rozszarpany przez psy, zameczony przez ludzi, to stanęłabym na uszach żeby każdy następny już nie był narażony na niebezpieczeństwo.
Owszem w domu też kotu może stać sie krzywda.
Tylko w domu mogę zareagować-jechać do weterynarza chociazby.
A kot na dworze nierzadko nie ma juz siły zeby wrócić do domu.
I umiera parę dni.
Przerażony, cierpiący.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Pon mar 20, 2006 12:17

Aguś jasne, mas zracje. Staram sie tylko zrozumiec Agate. Sama tez bym nie wypuscila, chyba ze na smyczy z dala od zgielku miasta...ale tyle osob ma koty wychodzace, nie tylko Agata. wiec ataki chyba sa troche przesadzone na jej osobe. owszem mozna wytlumaczyc, wyjasnic. zreszta co ja tam wiem :lol: dobro kota najwazniejsze!

Agniecha

 
Posty: 803
Od: Czw kwi 14, 2005 20:58
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon mar 20, 2006 12:20

Wiem że trudno utrzymać jest kota wychodzącego ,ale naprawdę to możliwe u nas to trochę trawało nim kotka sie nauczyła, wiec uwazam ze dla dobra kota jest to konieczne, gdybym miała oddać kota do adpocji nie wydałabym dla takiego domku ,rozmumiem troske i dbanie o zwierzeta , ale podstawową sprawą jest bezpieczeństwo a w twoim przypadku jest zaniechane :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon mar 20, 2006 12:21

Agniecha pisze:Nie bronie i nie atakuje. Ale w mieszkaniu latwiej. W domku jednorodzinnym koty zazwyczaj sa wychodzace-chyba? Moze sie myle ale koty, ktore sa wziete z podworka czy od zawsze byly wychodzace poprostu to kochaja. Co innego wziasc kanapowca i raptem kazac mu uczyc sie przetrwac na podworku. Jasne, ze kochac trzeba rozsadnie...nie neguje wrecz popieram! Ale nie mozna tak naskawikac na dziewczyne. Zdazylo sie, to bardzo przykre ale kot mial gdzie spac, co jesc i byl kochany. W mieszkaniu na kota moze spac szafka np.podczas naszej nieobecnosci.i co wtedy? tez bedziemy nieodpowiedzialnymi wlascicielami futtrzakow? Krytykowac i oskarzac powinnismy tych, ktorzyz powodu ptasiej grypy wyrzucaja swoich pupilkow. I teraz ida za tropem dalej...taka sytuacja jaka ma miejsce, mam na mysli PG, faktycznie powinna dac nam do myslenia i powinnismy niestety zamknac kociaki w 4scianach.
TIKA Moja tosia to tez moj clzonek rodizny, taka mala, wlochata corcia :lol: nigdy bym jej nie wypuscila na dwor, bo raz mieszkam w bloku, dwa nie bylo kotem wychodzacym, trzy umarlabym ze strachu nie majac jej na oku 8)

Wiele kotów wziętych z ulicy przestaje wychodzi, bo taka jest decyzja opiekuna. Bywa też tak że koty po przejściach za nic w świecie nie chcą wychodzić z domu bo wolność kojarzy im się z bólem i głodem.
Przejrzałam wątek i nie widze nadmiernego naskakiwania. Jest dyskusja z argumentami a nie naskakiwanie. Ja się wcale nie dziwię, że osoby, które zajmują się ratowaniem, leczeniem, odchowywaniem i adopcjami kotów tak nerwowo reagują na wiadomość typu "miałam kota ale samochód mi go przejechał, nowy kotek jak bedzie bardzo chcial to też będzie wychodził". W chwili obecnej gdybym miała kota do adopcji i autorka wątku byłaby nim zainteresowana to kota bym nie wydała. Brakowałoby mi pewności że kot będzie bezpieczny. Każdy mail przyprawialby mnie o atak serca a każdą wiadomośc czytałabym ze strachem że zobaczę cos takiego "niestety kotek został przejechany przez samochód, wyszedł z domu jak zwykle ale nie wrócił po 3 dniach sąsiedzi powdzieli że widzieli przejechanego kota w rowie 200 metrów od domu, na początku myślałam że to inny kot ale jak wypłukalam futerko pod kranem to się okazało ze to jednak moj.".
Co do spadających szafek to jest to rzadki wypadek, z typu których nie można przewidziec co do samochodów rozjeżdzających koty trudno jest mówić o rzadkości i niemożności przewidzenia.
Ten wątek nie jest o PG tylko o planach adopcyjnych agaty - air. Wątki o PG znajdziesz dzięki wyszukiwarce.
Albert, Fisia Haczyk, Tadeuszek

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

Post » Pon mar 20, 2006 12:25

ten watek to przegiecie..

agata ty sie nieprzejmuj!

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Pon mar 20, 2006 12:26

no to teraz i mnie sie oberwie. Doskonale wiem, ze nie jest to temat o PG- no glupolem to ja nie jestem. Ciekawa jestm ilu osobom z forum zdazyla sie podobna sytuacja tylko przemilczaly aby nie zostac skrytykowane. Nie jestem tu po to by umoralniac i sie klocic czy madrzyc bo nie mam prawa ale po to by sie czegos madrego dowiedziec, wymienic poglady. wiec temat dla mnie zamkniety. A agata jak sie uprze zmieni nicka i ktos jej kota odda.zycie.

Agniecha

 
Posty: 803
Od: Czw kwi 14, 2005 20:58
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon mar 20, 2006 12:29

Koty które na forum są do adopcji to przewaznie koty wzięte z ulicy, schroniska.
Koty które były bardzo chore, wystraszone.
Koty w które osoby opiekujące sie nimi włożyły mnóstwo serca, czasu, miłości, czasami płaczu. No i niestety pieniędzy również.
Dlatego wcale nie dziwie się reakcji dziewczyn na posty Agaty.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Pon mar 20, 2006 12:35

gagucia pisze:ten watek to przegiecie..

agata ty sie nieprzejmuj!

Ja bardzo przepraszam ale gdzie Ty tu widzisz przegięcie?

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Pon mar 20, 2006 12:37

Agniecha pisze:no to teraz i mnie sie oberwie. Doskonale wiem, ze nie jest to temat o PG- no glupolem to ja nie jestem. Ciekawa jestm ilu osobom z forum zdazyla sie podobna sytuacja tylko przemilczaly aby nie zostac skrytykowane. Nie jestem tu po to by umoralniac i sie klocic czy madrzyc bo nie mam prawa ale po to by sie czegos madrego dowiedziec, wymienic poglady. wiec temat dla mnie zamkniety. A agata jak sie uprze zmieni nicka i ktos jej kota odda.zycie.

Zdecydowana większość forumowiczów nie milczy tylko pisze to co uważa za słuszne i podpiera to argumentami. Jak toś milczy bo się boi krytyki to moim zdaniem oznacza że nie do końca pewny jest swojego zdania co oznacza że chyba czas je zmienić :wink:
I czego się dowiedzialaś z tego wątku?
Jak chcesz wymieniac poglądy kończąc jednocześnie rozmowę?
Albert, Fisia Haczyk, Tadeuszek

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, northh, septicemia i 240 gości