gonzo pisze:... ja w zasadzie od początku wątku wiedziałem, że to rozmnożona celowo kotka "perska", czyli aż tak trudno domyśleć się prawdy nie było

Dzięki:) Nie boisz się pokazać, że
nie całkiem w porządku jest naskakiwanie na mnie.
gonzo pisze:a już zupełnie na marginesie - przez to, że forumowicze skupili się na pomocy kociakom, a nie krzyczeniu od początku, że to pseudohodowla - to te kociaki przeżyły
bo podejrzewam niestety, że kocianiania uciekłaby z forum po pierwszych kilku przykrych słowach - to mogłaby sobie sama nie poradzić z utrzymaniem maluchów przy życiu
A czy ktoś wie co oznacza często przeze mnie używana ikonka :

Tak się czułam od samego początku... Ale to oczywiście jest przeoczone... Jak ktoś nie przeczytał całego wątku, a tylko na końcu naskakuje to nawet nie dziwne.
Marylo, nie jestem małym dzieckiem, które trzeba głąskać po główce. Jestem dorosłą osobą, która potrawi się przyznać do własnych błędów i kilka razy przyznałam się do własnej głupoty. A że nie każdy jest taki światły jak Wy

Niestety...
Olinko, ponoszę odpowiedzialność za swoje decyzje i za swoje błędy, ale co mam zrobić, jeśli ktoś niesłusznie mnie oskarża?? przyjąć tak poprostu i się zamknąć?? Nie kłamałam nawet przez chwilę, na każde pytanie odpowiadałam zgodnie z prawdą, mogłam napisać w pierwszym poście, fakt. Nie napisałam, bo nie myślałam, że o to może być taka burza. A co by to w sumie zmieniło?? Już bym nie była ,,paskudnym" pseudohodowcą?? Ci którzy chcieli zauważyć, że kociaki są skąd są, to zauważyli.
Kociaki już są i tego nie zmienicie. Ja decyzję o kastracji kotów podjęłam bez waszej pomocy, zanim się kocięta urodziły, po odchowaniu małych. Ale wierzcie mi, że gdybym nie miała takiego zamiaru to takim postępowaniem nie wpłynęlibyście na mnie pozytywnie

No bo niby czym?? Niesłusznym oskarżaniem?? Może da Wam to do myślenia...
Jano, wiesz po nieprzespanych pięciu nocach takie słowa otuchy były mi potrzebne. Dziękuję za nie bardzo. Jak było Ci nieprzyjemnie to czytać, to nikt Ci nie kazał.
Belowien, piszę raczej, bo nie rozmawiałam konkretnie na ten temat. Ale z rozmów tak wynika. Napisałabym że napewno to też by ktoś się doczepił słowa.
Przepraszam, że nie wszystko cytowałam, pogubiłabym się w połowie
Jeszcze tylko jedno:
Nie kłamałam i nie kłamę. Nic nie ukrywałam. Pomiędzy pisaniem o mleku, wzdęciach, śmierci maluszka ['] miałam pisać o tym, że to moja kotka i mój kot są rodzicami... Sorki, nie pomyślałam...
Już mnie tu nie ma, ani moich pseudorasowych kotów.