W środę 15 marca zaszalałam. Wybrałam się z Kotą7 do schroniska, aby zobaczyć niedawno przyjęte koty. Najbardziej interesowały mnie 2 niemłode kocury oddane po śmierci właścicielki. Kobieta była osobą samotną i koty oddali sąsiedzi. Koty wyglądały na zrezygnowane a że nie są zbyt atrakcyjne to szanse na szybką adopcję miały nikłe. Zabrałam je. Dzisiaj wiem, że biały ma na imię Nutek a czarny Murzynek. Wieku kotów nie znam. Koty nie były kastrowane, więc najpierw zabrałam je na zabieg. Oba koty miały świerzb uszny.
Nutek jest kotem wiekowym i na dodatek zaniedbanym.
Na lewe oko nie widzi a i prawe nie jest normalne. Ma tylko 4 trzonowe zęby, na których jest straszny kamień. Prawe ucho jest zdeformowane, wewnątrz lewego też są zmiany.
W uszach miał taką kopalnię. Zdjęcie przedstawia malutką cząstkę tego, co zostało wydłubane z uszu Nuta. Na razie karmię go na siłę gdyż sam nie chce jeść. Sam pije wodę, więc nie jest źle. Wysadzam do kuwety. Od pierwszej nocy przychodzi do łóżka i śpi obok mnie. Kiedy biorę go na kolana bardzo mocno wtula się i mruczy. Staram się aby zaczął normalnie funkcjonować.
Murzynek jest dużo młodszy i tylko wystarczyło pozbyć się jąder i świerzbowca.
Pierwszego dnia obsikał mi mieszkanie, ale na szczęście jego mocz nie ma intensywnego zapachu. Teraz chodzi tylko do kuwety i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Szybko zaprzyjaźnił się z resztą kotów. Potrafi bawić się jak mały kociak. Miziać można go po wszystkich częściach ciała. Chodzi za mną i ociera się o nogi. Murzynek to bardzo miły i delikatny kocurek.
Kiedy uporałam się tamtej środy z kastracją kocurów i wybijaniem świerzbowca wracając do domu zauważyłam w okienku piwnicznym niedaleko mojej klatki schodowej kotkę. Siedziała na murku skulona. Zakiciałam na nią a ona przyszła i mrucząc zaczęła ocierać się o moje nogi. Oczy ledwo otwierała i oddech miała świszczący. Do tego spory brzuszek. Dzisiaj miała robione USG i wykazało, że jest ciężarna. Ma zbyt mocny katar, aby poddać ją narkozie i sterylce aborcyjnej. Na razie leczę oczy i katar. Jak zacznie swobodnie oddychać to skonsultuję się jeszcze raz z wetem. Nie ma pomysłu na imię dla kotki.
Otrzymałam wsparcie finansowe od Koty7 i to pokryło koszty wizyt z kocurami u weta, za co bardzo dziękuję.
Na środę jestem umówiona z wetem na rwanie zębów Gucia.
Kameo nie bij. Ja wydam koty. Obiecuję, że któreś wydam.