Nie wiem dlaczego dopiero trafiłam na wątek Stefana.
Jest taki cudny, że ja bym mu wybaczyła prawie wszsytko...

no, może dlatego że moje koty już mają za soba najgorsze wariactwa.
Ale też przechodziam regularne wysypywanie połowy ziemi z doniczek (duża dracena z tego powodu pojechała na placówkę do rodziców); kosz na śmieci, tak wygodnie stojący kiedyś w kącie, powędrował do szafki, froterowanie podłogi całego mieszkania ręcznikiem łazienkowym już siękotom znudziło. Coraz mniej przedmiotów mam na wierzchu, a doniczki mam plastikowe.
Moje diabły też codziennie około 5 rano upierają się wchodzić za roletę, i bardzo często doniczka lądowała na mojej głowie. co z tego że plastikowa, ci co przeżyli, wiedzą jak się dosypia z ziemią w zębach i włosach
Ale nauczyłam się jedyny sypialniany kwiatek przestawiać na komodę na noc i wiecie co? On to polubił
I może dlatego z rozczuleniem czytam o Stefanie
Miziaki dla dwójeczki!