Z Milki najpierw zrobila się Emilka wg pomysłu Oli, ale teraz w domu mówimy na nią Milusia albo Miluńka i to sie przyjęło najbardziej.
Zastanawialam się, ile lat "mam" zawsze jakiegoś zwierzaczka. Wyszlo mi 16. A zaczęło się od wioskowego wedrowniczka Misia, ktory "dokarmial się" w domach nauczycielek i bibliotekarki. Przyszedl na kilka dni, pomieszkal, podjadl i poszedł. Niby mial dom w sąsiedniej wsi, ale zawsze urwal sznurek od budy.
Kot Kicek jest z nami 13 lat. "Budował" nasz dom. Przywoziliśmy go tutaj w kartoniku. Azę podrzucono jako szczeniaczka 12 lat temu. Ona nawet przez otwartą furtkę nie ucieka. Mimo wszystko dbamy, by nie wychodziła na zewnątrz, bo złych ludzi nie brakuje.
Kiedy mieszkała u nas przez rok Ola ze swoja "domową" Milką, nauczyliśmy sie patrzeć stale pod nogi i zamykać drzwi tak, by kotek nie wychodził nawet do ogrodu.
Teraz układamy swoje życie z Miluńką. Niby kroczy spokojnie, ale błyskawicznie wskoczyć na szafkę też potrafi, szczególnie w porze karmienia.
Jak nauczyć ją korzystania z drapaka? Staram się minimalizować ewentualne szkody.