Koty kotiki, a może kotika kotów.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 12, 2006 1:02

Cudne :1luvu:
Majeczko, kto by pomyślał, że Cię na początku reklamowano jako agresywną :roll: :?
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie mar 12, 2006 20:18

Kotek z szafy,lub tajemnica Mrocznego Księcia.

Ostatnio jestem bardzo "bezczasowa",dlatego i na forum bywałam krótko i rzadko.
W czwartek wieczorem zadzwoniła moja "zakocona przyjaciółka",że jej znajoma,która jest wolontariuszką w schronisku,
powiedziała jej o kocie,którego pracownicy trzymają w osobnym pomieszczeniu,żeby się czymś nie zaraził.
Kot podobno zamieszkał w szafie,ale długo zostać tam nie może.
Zajrzałam na stronę,gdzie było jego zdjęcie.
Pomyślałam,że skoro nie było potrzeby,abym wzięła Nusię,może pomogę temu kotu,który na pewno szybko znajdzie dom.
Następnego dnia też byłam bardzo zajęta i dopiero z pracy zadzwoniłam do schroniska.
Rozmawiałam z kierownikiem,który stwiedził,że jestem pierwszą opsobą,kktóra się kotem interesuje,że to pewnie przez ptasią grypę
i mogę go zabrać
Najlepiej jak najszybciej.
Dowiedziałam się tez,ze wet ocenił go na 5 lub 6 lat i że jest to wykastrowany kocur,norweg leśny.
Powiedziałam,że przyjadę następnego dnia.
Tu pewna dygresja.
Kilka lat temu chcieliśmy wziąść psa ze schroniska,pojechaiiśmy,wybraliśmy i umówiliśmy się na następny dzień.Kupiliśmy
smycz,obrożę,karmę itp,zaangażowaliśmy znajomych z samochodem i okazało się,że godzinę wcześniej pracownik wydał psa komuś innemu.
Przez pomyłkę.Podobno.
wybieraliśmy jeszcze dwa psy,obydwa podobno zdechły w trakcie kwarantanny.Może mieliśmy pecha?
Dwa lata temu chcieliśmy wziąść kota ze schroniska,powiedziano nam,że jest zarezerwowany,gdy znajomi byli dwa miesiące pózniej w schronisku,
kot był tam nadal.Dachowiec zresztą.
Daliśmy sobie spokój.
Nic więc dziwnego,że w sobotę zadzwoniłam aby się upewnić,czy w ogóle mam po co jechać.
Bardzo miła pani stwierdziła,że kierownik powiedział,że kot ma czekać na mnie.
Kot chociaż miał zrobione legowisko,spał w szafie.Pani powiedziała,że w ogóle prawie z niej nie wychodzi.
Kot dość duży,chociaż nie można powiedzieć wielki,ale się odkarmi.
Chociaż na zdjęciu wygląda czarny,nawet nazwano go tu mroczny książe,w rzeczywistości kryzę i ogon ma rudawy,
no i w ogole nie wszystkie włosy takie kruczoczarne.Zostawiono nas samych.Przysmaków kocich nie chciał.
Na kolana wszedł,głaskanie lubi,drapanie za uszkiem i pod bródką bardzo.
Po pewnym czasie zaczął nieśmiało mruczeć.
Pani,która weszła,stwierdziła,że to miłość od pierwszego spojrzenia.
Do kontenerka wszedł.
Tu wielkie dzięki dla pana,który podwiózł nas do domu(pewnie tego nie przeczyta,bo adoptował ślicznego pieska,
który od czterech lat przebywał w schronisku).
Kot śmierdział i mimo,że nie widać tego na zdjęciach,cała jego kryza(i nie tylko) to kołtuny,zbite na kamień.
Ma też okropny łupież.
To nie stało się w krótkim czasie,kot był zaniedbywany od dawna,od bardzo dawna.
Stwiedziłam,że nie da się,trza kota wykąpać.
Kot był bardzo grzeczny,jakby codziennie brał prysznic.
Po kąpieli czesanie,oczywiście tylko to co się dało i suszenie suszarką.
Kot był bardzo cierpliwy,tylko suszarkę czasemj pacnął łapą.
Kołtuny będę wycinać jutro,lub pojutrze,dałam mu odetchnąć.
Kot na pewno straci na urodzie,niestety nie ma szansy aby to rozczesać.Profilaktycznie zaaplikowałam frontline.
Kota zostawiłam w Lazience,aby sobie ochłonął.
Gdy weszłam po dwóch godzinach,kocio siedział przy drzwiach,znaczy chciał wyjśc,miał dość samotności.
Spokojnie zareagował na koty i co dziwniejsze one na niego,nawet Maja go nie zaatakowała.
Trochę burczał na psa,widać,że zna go tylko z obrazka.
Usiadł na komodzie i nie było kota,tylko posążek.
Maja swoją frustrację okazała w ten sposób,że zaczeła gderać pod nosem i nasyczała na Misia i na psa,z którym normalnie się
bardzo lubi i buziakuje.
Jak widać kawał wiedzmy jeszcze w niej tkwi. :twisted:
Kotek jest piękny mimo kołtunów,mimo łupieżu.
Cudny jest jego nosek i pazurki,czarne,aż granatowe.
Kocio jest naprawdę kocim aniołeczkiem :aniolek: jeśli chodzi o charakter i to jeszcze gorzej świadczy o poprzednim właścicielu.
Nazwałam go Weg,bo jest jakby z innej planety,na co dzień oczywiście Weguś.
Chociaż biorąc go nie myślałam o sobie,to Weguś zawojował mnie zupełnie.:1luvu:
I co ja mam zrobić?



Chciałam zrobić mu nowe zdjęcia,ale nie wszedł w dostępny mi rejon,a nie mam normalnego aparatu.
To zdjęcie z ogłoszenia.
Nie wiedziałam,że Weguś narobił takiego zamieszania na kociarni.


Obrazek
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Pon mar 13, 2006 17:02

czarna owca w rodzinie musi być :!: :twisted:
Piękny kawaler :!: :D

chyba go nie oddasz co? :wink:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Pon mar 13, 2006 17:18

Czy to ten "norweg" z Kokoszek?..;)

kotika, ciesze sie ze trafil w rece forumowiczki :)

nezumi

 
Posty: 1316
Od: Pon sty 31, 2005 22:19

Post » Wto mar 14, 2006 22:34

Luuudzieeeeeeeeee zna ktoś może bezludną wyspę na Bałtyku???

Bez wścibskichnielubiącychzwierzątograniczonych sąsiadów.
Pewnie gdybym miała pchłę,to by się okazało,że za wysoko i za głośno skacze :evil: :wink:
To tyle na temat stosunków międzysąsiedzkich.
Dokucza mi też ostatnio całkowity czasu brak. :(

Teraz trochę wieści o Wegusiu. :love:
Na początku rzucał się na jedzenie,zwłaszcza mokre,uzupełniał suchym.
teraz je już spokojniej,chociaż jeszcze tak fajnie mniamnia.
W schronisku,nie powiem,miał w miseczce mokre,obok stało suche i woda,ale może było gorszej jakości,a może lepiej smakuje w domku.
Weguś podchodzi i ociera się o moje nogi,gdy go głaszczę nadstawia bródkę i mruczy.
Nie włącza traktorka na cały regulator,jak Miś,mruczy delikatnie.
Jeszcze mu nie obcięłam kłaków,nie chcę wykorzystywać jego łagodności,narazie powoli,jeszcze rozczesywuję to co sie daje.
Łupież okropny,zobaczymy co się da z tym zrobić

Klaudia pisze:czarna owca w rodzinie musi być :!: :twisted:
Piękny kawaler :!: :D


Rozum mówi,że nie powinnam,ale... jeśli wszystkie Norwegi są takie...
A może to wyjątek,wyjątkowy wyjątek. :1luvu:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Wto mar 14, 2006 22:44

Majeczka po prostu śliczna :love:

A co do czarnej owcy - zupełnie się zgadzam z Klaudią :lol: (moja czarna owca właśnie siedzi mi na kolanach i miza się, czarne owce sa the best :D )

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro mar 15, 2006 7:49

Kotiko, ale pięknej 'czarnej owcy' się dorobiłaś. :D :love:
Gratuluję! :D

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro mar 15, 2006 22:28

Wawe pisze:Kotiko, ale pięknej 'czarnej owcy' się dorobiłaś. :D :love: :D


Teraz pewnie ja zostanę czarną owcą w rodzinie.

Weguś jak tylko wróciłam z pracy zgłosił sie po jedzonko.
Dziś był łosoś z krewetkami:mniammniam.
Gdyby moje koty tyle jadły,pewnie byłyby małymi baryłkami.
Swoją drogą jak się odkarmi,trzeba pomyśleć o specjalnej karmie dla kastratów.
Potem Weguś uwalił sie brzuchem do góry i smacznie zasnął. :P
Widok był rozkoszny:kot na pleckach,łapki na wszystkie cztery strony świata.Niestety Weguś to kot "nadrzewny",więc nie mogłam go sfocić.

Ouups :roll:
Wczoraj Maja czekała na mnie w łóżku(jak zwykle zresztą) ,potem przyszła do mnie i zaczęła mruczeć,a nie wiedziałam,że w ogóle potrafi.
Cichutkie mruczando na dobranoc.
Świat się przewraca do góry nogami. :spin2:

Jak byłam w schronisku,to rzuciłam okiem(niestety brak czasu) i zobaczyłam piękną śnieżnobiałą koteczkę,a niektórzy poszukują takich kotków.
Były też śliczne kocięta,jedno całe czarne z białą końcóweczką ogona.
Cukiereczek. :love:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Czw mar 16, 2006 23:25

Dzis powtórka z rozrywki.
Weguś po komsumpcji uwalił sie brzuszkiem do góry.
Śmieszny jest niesamowicie z tymi łapkami w górze. :smiech3:

Kłopot to mam z Majką.
Od pewnego czasu ustanawia swoje rządy.
Polega to na tym,że ustawia Misia.
Wlepia w niego te swoje żółte ślepia,a potem ganie.
Krew się nie leje,no najwyżej kilka kłaków sie póżniej poniewiera.
Próbowała tego samego z Balu,on jednak jest większy od Misia i bardziej leniwy,po prostu nie chce mu sie uciekać.
Mój Miś-muminek kochany,sreberko,migotek,filigranek,pluszaczek mały,staje się powoli "kuchennym" kotkiem.
Tam jest więcej zakamarków gdzie można sie ukryć.
Czy jak Miś urośnie,to ona przestanie mu dokuczać???
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie mar 26, 2006 20:58

Czarna owca w rodzinie to wbrew pozorom post o Maji,a nie o Wegusiu.:evil:
W stosunku do mnie Maja jest mizialska,wrecz upierdliwie nakolankowa.
Małych nie dopuszcza do mnie do łóżka,ale sama czeka na mnie,mruczy mi przy twarzy,budzi w nocy,chce głasków.
Jest łagodna i delikatna.
Ale goni Misia.
Miś do pokoju prawie nie wchodzi,w kuchni łatwiej się ukryć.
Do tej pory tylko latały białe pióra,ale w sobotę.
Weszłąm do kuchni słysząc dzikie wrzaski.Miś miał oczko całe zalane krwia,krew skapywała na podłoge,brudziła jego futerko.
Na szczęście okazało sie,że zadrapanie było bardzo blisko,ale obok oczka.
Oczko całe trzeba było tylko je przemywać,a dzis jest już całkiem dobrze.
Wyglądało to jednak tragicznie i nie zwróciłam uwagi,że Maji tez sie oberwało i to też było oczko.Przemywam i jej,ale jeszcze je mruży.
Juz nie wiem co robić.
Żal mi Misia,nie chcę zeby musiał bać się w swoim domku. :cry:
Balu się nie daje,jest większy,bardziej leniwy,więc stara się nie przejmowac atakami złosnicy.
Myślę,że Maja tylko dlatego nie atakuje Wegusia,że doskonale wie,że jest dużo od niego mniejsza.
Ze sterylką czekamy,bo wet powiedziała,że lepiej poczekać aż sie odkarmi i wzmocni,potem rujka i znów szczepienie wzmacniające,a teraz chyba znów początki rujki.
Nie wiadomo też czy sterylka pomoże.
Są te jakieś krople uspokajające,ale to chyba byłaby ostatecznośc.
Majka jest taka delikatna,je jak ptaszek,ale gdzieś drzemią w tym kruchym ciele pokłady agresji...
Co ją spowodowało?


Na pocieszenie kilka fotek.

Maja dziś udawała ducha.W worku foliowym przespała pół dnia.

Obrazek

Lubi wylegiwać się w słońcu.
Obrazek

Na zabawę nie miała dziś ochoty.
Obrazek

Balu również nie był w nastroju do zabawy.
Obrazek

Miś najpierw ostrożny,póżniej całkiem się rozbrykał.
Obrazek

Obrazek

Dzielnie sekundował mu Alik.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Balu choć melancholijny...
Obrazek

...na koniec dał się skusić i z Misiem udawali nietoperze. :spin2:
Obrazek
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie mar 26, 2006 22:16

Kotiko, a może spróbować z kroplami Bacha? To esencje kwiatowe, a nie chemia. A działają często skutecznie. Poszukaj wątku.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie kwi 09, 2006 13:11

Jak trudno znależć dobrego kociego fryzjera dowiedziałam sie szukając fachowca dla Wegusia.
Po pierwszych oględzinach zrozumiałam,że sama nie dam rady i trzeba znależć fachowca.
Większość chciała zastosować narkozę,albo wręcz żądała,aby przywieżć juz uśpionego kota :!:
Jasne,że nie mogłam się na to zgodzić.
Narkoza może jest potrzebna dla zwierzaka,który jest całkowicie skołtuniony,aby oszczędzić mu cierpień,ale nie po to aby oszczędzic fryzjerowi kilku zadrapań.
W końcu znalazłam jednego,który zgodził sie zrobić to bez narkozy i w sobotę cale dopołudnia zeszło nam na tej wizycie.
Fryzjer zgodził sie abym była obecna przy kocie i okazał sie naprawdę wspaniałym fachowcem i znawcą kotów,mimo młodego wieku.
Wiekszość kołtunów udało mu się rozczesać,ale część trzeba było wyciąc.
Mimo łagodności Wegusia,fryzjer zarobił kilka zadrapań,ja mimo,że mu pomagałam trochę przytrzymać Wega,wcale. :wink:
Kotek od razu poczuł sie lepiej,ostatnio bardzo się drapał,ale coż kolejki są duże,choc większośc zwierzaków,to psy.
Całe popołudnie przespał,grasował trochę w nocy,dzis znów śpi,więc fotek narazie nie będzie.
Śpioch z niego okropny. :wink:
Kocio po wizycie u fryzjera,a ja nie zdążyłam ze swoją fryzura. :wink:

Reszta bez zmian.
Wszystkim rządzi Maja-Żelazna Dama.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Wto kwi 11, 2006 11:15

Widziałam "własnoocznie" przecudne stadko Kotiki :D
Weguś nie chciałzejść do gościa i miałam przyjemność oglądać wspaniałego pana tylko z zadartą głową, na szafie pod sufitem. Ale i tak to co zobaczyłam sprawia imponujące wrażenie.
Miś płochliwy, siedfział sobie w kontenerku.
Balu wprawdzie też nie poufalił się, ale też nie uciekał i mogłam podziwiać całą jego urodę. Jego ogon to bajka :D
No a Majusia to prawdziwa Żelazna Dama. Przechadzała się krokiem władczyni po swoich włościach, wąchała moje ręce (ciekawe czy pamięta, że kiedyś 2 tygodnie u mnie spędziła), ale na próby głaskania jej wysokość karciła łapką i prychaniem. Pewno, co to za spoufalanie się z dynastką :wink:
Kotika, masz pięęęękne koty :1luvu:
Oczywiście psa też - przemiły :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto kwi 11, 2006 22:26

Dzięki Anka.
Twoje piękne stadko też miałam okazję podziwiać,choć wtedy byłam zbyt podekscytowana Maja.

Zapomniałam,że mam kilka fotek Wegusia od fryzjera.
Postanowił wstawić je na swoją stronę internetową.
Oto on.

Obrazek

Obrazek

Tu już w domu,ale nie chciałam go stresować fotkami.

Obrazek
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie kwi 16, 2006 18:52

Coraz bardziej przekonuję się,że Weguś jest najgrzeczniejszy z moich kotków.
Jeśli ostrzy pazurki,to tylko w kartonie,jeśli nie ma kartonu,to on poczeka.

Obrazek

Obrazek

Daje się czesać,chociaż nie mogę powiedzieć,aby to uwielbiał.
Mimo,że czasem Maja go atakuje,on nie oddaje ciosów,raczej próbuje ją odstraszyć warczeniem.(Niestety nie zawsze się to udaje.) :cry:
Weguś woli mokre w odróznieniu od reszty moich kotów,ale suchego też zawsze skubnie. :wink:

Obrazek

Weguś jest piękny,z łupieżem chyba sobie już poradziliśmy,sierśc jest w coraz lepszym stanie,choć jeszcze sporo zostało do zrobienia.
Zanim odrośnie w miejscu kołtunów upłynie spoooro czasu.

Obrazek

Jeśli zrobić zdjęcia umiejętnie nie widać tego.lecz jego urodę. :1luvu:

Obrazek

Obrazek

Dziś wszystkie kociaste dostały nową myszkę.
Tu Maja ze swą czerwoną myszką.

Obrazek

A tu Balu leniuszek.

Obrazek

Maja tu wcale nie wyglada na Żelazną Damę.

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 58 gości