Wszystko zaczyna się klarować u czarnej.
Prawie na 90% jestem pewna, że ataki i kurcze kotki mają podłoże hormonalne. Weci, niestety, tego nie wiedzą, ale ja to przeszłam z Trusią. Długie tygodnie leczenia, a w domu baliśmy się kotki tak szalała z powodu kurczów. Poznał się na niej technik weterynaryjny, który polecił kastrację. Nie zdecydowałam się wtedy na to. I to był mój błąd. Później diagnozę potwierdził wet z Zabrza.
Ale to było naście lat temu i inne czasy.
Czarna się wyraźnie męczy. Muszę ją wykastrować. Niestety, ma od dzisiaj rujkę. Cieszę się nawet, bo przynajmniej wiem na 100%, że nie była sterylizowana. Ataki nasilały się od tygodnia, a po rujce może być jeszcze gorzej.

Jednak Czarna była w narkozie 10 dni temu i chcę trochę odczekać. Niech minie rujka, potem trochę ją odkarmię i dopiero po ok. 2 tygodniach sterylka.
Nie wiem jak to wytrzymam. Kotka obecnie nie nadaje się do adopcji. Ja sama boję się jej w czasie ataków. Nie wyobrażam sobie jej w domu ze starszą osobą. Po sterylce trzeba odczekać znów jakiś czas aż hormony się uspokoją i ataki osłabną.
Co jeszcze odkryję u tego kota? Teraz, w czasie rujki, znów mało je.
