udalo sie, Mela trafila do nowego domku

Rozmawialam z Cleo, wszystko wydaje sie w najlepszym porzadku, Mela-Toska ma kolege, nie siedzi juz w lazience tylko buszuje po calym mieszkaniu, w sobote bedzie miala odwiedziny
cytuje z innego forum relacje Cleo:
Kochane, kochani,
Dzieki pomocy babki71, jej dobremu sercu, cierpliwosci do mnie glupiej i
wiecznie nie majacej czasu, Tosia wczoraj trafila do nowego domu. Na
szczescie, domek ten znajduje sie niedaleko mojego. Dziewczyna - Beata -
widac ze ma dobre serce i podejscie do kotkow. Ode mnie wzielysmy Tosie, i
pojechalysmy do niej. Beata ma juz kocurka. Powiem, ze jak na moj gust,
zwierzeta zachowywaly sie cakiem niezle - moze jednak Tosia troiche sie u
mnie oswoila, bo widzialam znaczna roznice w jej zachowaniu u mnie na
poczatku i u Beaty, gdzie byla juz nacznie pewniejsza.
Bedzie dobrze - mam nadzieje... Sama plakalam rozstajac sie z Tosia, bo juz
sie do niej przyzwyczailam, ech, same wiecie, byla u mnie 3 miesiace...
Beata nie ma netu, ale gdzies tam chyba dostep do niego znajdzie; poradzilam
jej, aby zajrzala tu, wiele z Was ma doswiadczenia w dokacaniu, wiele sie od
Was moze nauczyc, przynajmniej pewnie tyle co ja - ze trzeba dac czas, ze
trzeba byc cierpliwym, ze koty krzywdy sobie nie zrobia, nawet jak sie
potulka lapami.
Dziekuje Wam za wsparcie. Dziekuje z pewna gorycza (wobec siebie samej),
poniewaz ponioslam porazke - a nie jestem do tego przyzwyczajona...
Ponioslam porazke i stracilam Tosie. Bedzie mi jej brakowac, juz brakuje, ale
mowie sobie, ze nie moge byc egoistka, ze jej tam bedzie lepiej. Nie ma psa,
ktory podgryzalby jej futerko...
pozdrawiam