Po odwiedzinach. Tomaszek bedzie mial w deche dom

I to nie sam
Byl nawet uprzejmy przyjac gosci na salonach, znaczy sie w kuchni. Dotknac, to nie, nie beda sie goscie z Tomaszkiem spoufalac, co to, to nie. Ale pokazal sie i z prawej strony, i z lewej, i z tylu, i jak biega ladnie, nawet pysio pokazal i oczka, jakie ma piekne.
Potem ladnie pozegnal gosci, zadek znikajacy w salonie pokazujac.
Potem jadl z nami kolacje. Taka kolacja w towarzystwie Tomaszka to emocjonujace przezycie. Rozegralam z nim walke sparringowa o maslo, jajecznice, chleb i herbate. Wygralam w trzech rundach. Maslo mi ukradl. I znokautowal gazete, ktora sie pracowicie i bojowo zaslanialam.
Teraz sie gotuje ptasia grypa... tfu, znaczy sie kuraczek. Bedzie na kolacje
To byl strasznie bardzo pracowity dzien Tomaszka.
P.S. Tomek spiewa w kuchni gotujacemu sie ptaku
