Dresiarze i Nocka - to już rok bez Ciebie, Noceńko

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 24, 2006 13:15

No proszę, proszę - miał być słodki kotecek a wyjec jakiś wyrósł - a może wilkołak? Z tymi czarnymi to jednak nigdy nie wiadomo. :lol: :lol: :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt lut 24, 2006 13:38

Galla,
i znów sie w pracy wydało, że zajmuję się nie tym, za co mi płacą...
no bo jak oplułam monitor i spadłam z krzesła czytając Twój ostatni opis postępków Nocki, to wiadomo, że taki wybuch radości nie został spowodowany wyjątkowo atrakcyjnym plikiem excelowym, serią powiadomień o ustarkach w systemach tudzież mailem z przemówieniem prazesa, chociaż to ostatnie...? ;-)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pt lut 24, 2006 13:43

no niektóre przemówienia prezesów mogą wywoływać skrajne reakcje, z opluciem monitora i upadkiem z krzesła włącznie :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 05, 2006 3:54

Patrzę sobie na Antosia i widzę, że on dopiero od niedawna zaczął się czuć u nas naprawdę dobrze.
Dopiero z perspektywy czasu widać, że przez te kilka miesięcy, spędzone u nas, nie do końca czuł się w pełni dobrze.
Dopiero niedawno zaczął wchodzić na sofę - sam z siebie - po to, by się przytulić.
Od niedawna nie ucieka od nas w panice, gdy założymy buty.
Od niedawna nie chowa się po kątach, gdy wracam do domu i chcę się przywitać z kotami, gdy jeszcze mam na sobie płaszcz i szalik.
Antoś przestał się bać tego wszystkiego całkiem niedawno, chociaż nie mogę powiedzieć, że zupełnie przestał się tego bać. Ciągle zdarza mu się ucieczka, gdy widzi, że zbieram się do wyjścia.
Tak naprawdę dopiero teraz, gdy widzę te "postępy" w jego zachowaniu, zdałam sobie sprawę z tego, jaką ten kochany kot przeżył traumę.
Myślałam sobie - Nocka też przeżyła ciężkie chwile. Ale.
Ona ich nie pamięta - nie pamięta plastikowego worka, z którego została wyrwana, a w którym miała opaść na dno rzeki. Była za mała, by to pamiętać.
Klemens - on w życiu nie zaznał niczego złego od ludzi - jedynym ciężkim dla niego przeżyciem było przejście z jednego, rozpieszczającego go domu, do drugiego - takiego samego. Od urodzenia był rozpieszczany, miziany i kochany.
A Antek pamięta.
Ciągle mam wrażenie, że upewnia się, że jest kochany i akceptowany.
Gdy odsłania mi brzuch do głaskania, patrzy na mnie badawczo przez chwilę. Jakby pytał - na pewno mnie kochasz? Powiedz mi, że tu zostanę, że to mój dom na zawsze.
Mówię mu wtedy, że jest moim kotkiem. Że jest moim cudownym i mięciutkim słoneczkiem. Że nie oddam go nikomu. Mówię mu to również wtedy, gdy zrobi siusiu na jakąś szmatkę, leżącą na podłodze - bo co jakiś czas mu się to zdarza. I pewnie będzie się zdarzało, bo walka ze struwitami nie trwa 3 dni, tylko kilka, albo i więcej, miesięcy. Poświęcam mu bardzo dużo czasu - więcej niż pozostałej dwójce. Bo, wbrew pozorom, psychika Antosia jest szalenie delikatna. Jego zdolność przystosowywania się do zmiany miejsca indukowana była koniecznością, a nie charakterem.
I - kiedy kolejny raz nie ucieka z sofy, gdy go na niej posadzę, gdy kolejny raz nie ucieka, gdy widzi mnie w butach, gdy kolejny raz kładzie się koło mnie, gdy siedzę na sofie i czytam coś w internecie - myślę sobie, że wygrywam walkę o jego zaufanie. I mam tylko nadzieję, że w końcu wygram ją całkowicie...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 06, 2006 9:20

A ja myślę - a nawet jestem pewna, że Ty już wygrałaś. :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon mar 06, 2006 14:52

kociabanda pisze:A ja myślę - a nawet jestem pewna, że Ty już wygrałaś. :lol:


Chyba jeszcze nie do końca, ale w znacznym stopniu :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 13, 2006 1:33

Pojechaliśmy dziś (a raczej wczoraj) zrobić Nocuni ten nieszczęsny drugi test na białaczkę. Przez pierwsze minuty nic nie wychodziło, wetka już się cieszyła, ale niestety - po kilku minutach krecha wylazła. Najpierw blada i niepełna, potem - wyraźna i jednoznaczna - Nocka ma białaczkę :(
Dowiadywaliśmy się już o interferon, na razie mamy informacje u ludzkim, chcę się jeszcze skonsultować z doktorem Jagielskim w sprawie kociego interferonu. Czas na szczęście mamy, bo Nocka nie choruje, tylko jest nosicielem w chwili obecnej. No ale trzeba zawalczyć, żeby nosicielem pozostała. A, patrząc na przypadki forumowe, żeby nawet nosicielem być przestała. No ale wiadomo już, że do tego potrzeba całej kuracji. Zobaczymy tylko jak zostanie poprowadzona.
U weta Noceńka została zważona - panienka waży 3 kg. Przypuszczam, że już dużo więcej jej nie przybędzie, jest drobniutka. Ale za to jaka waleczna - nie ma mowy o tym, by pannę postawić na stole u weta i cokolwiek przy niej zrobić. Wszelkie weterynaryjne czynności odbywają się na rękach TŻta lub moich. Czasem ręce zamieniane są na plecy lub pas :wink:
Dzisiejsze pobieranie krwi dokonane zostało na rękach - Nocka wczepiła się TŻtowi w koszulę i pozwoliła jedynie na odgięcie łapki na tyle, by można było pobrać krew. Ponieważ była trzymana mocno i stanowczo, i nie mogła nasrać na podłogę - obsrała w zamian koszulę TŻta, zahaczając o swój własny ogon. Domyślam się, że celem była raczej pani doktor, ale powiedzmy, że robienie kupy na panią doktor w momencie, gdy jest się przytrzymywanym od spodu, sprawia pewne problemy.
Siku na szczęście było nam oszczędzone, bo zrobiła w domu przed wyjściem. Przypuszczam, że gdyby wiedziała, dokąd jedzie - powstrzymałaby się przed wizytowaniem kuwety i u weta zaprezentowałaby cały wachlarz swoich możliwości :wink:
W domciu mina z ogona musiała zostać umyta, a że Noculka z wdziękiem rozsmarowała sobie kupsko po całym ogonie - konieczne było mycie całego zadu. Panna na szczęście przyjęła to spokojnie, a nawet z pewnym znudzeniem - podczas zabiegu mycia zajęła się wylizywaniem podgolonej łapki.
Postanowiliśmy ją też dziś doszczepić - czyli zafundowaliśmy jej łosz end goł - 2 zabiegi w jednej wizycie, bo i po co znowu z nią jechać i ryzykować, że w końcu trafi kupalem albo sikiem w panią doktor :wink:
Teraz maleńka leży i wydycha szczepionkę - złe samopoczucie poszczepienne w końcu ją dopadło. I tak tym razem dłużej czuła się dobrze - przy poprzedniej szczepionce źle poczuła się po 1,5 godz. po szczepieniu, tym razem po kilku godzinach szaleństw ją zmogło.

Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że każdy z naszych kotów coś ma:
Antek - struwity i małą nadwagę.
Nocka - białaczkę i urośnięte cycki.
Klemens - zaczerwienione oczy i fioletowego fiutka.

Ale powiem wam jedno - jedynymi rzeczami, których z tego całego dobytku się nie pozbędziemy na pewno, jest fioletowy fiutek Klemensa i urośnięte cycki Nocki:wink:
Z resztą będziemy walczyć :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 13, 2006 8:13

Trzymam kciuki za powodzenie :wink:
A taką miałam nadzieję na inny wynik testu ....

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 13, 2006 14:10

Ja też tak po cichu liczyłam, że może jednak tamten była fałszywie dodatni...
No ale cóż - jest jak jest, ja się nie załamuję, przygotowana na taki obrót spraw w jakimś stopniu byłam.
Jak to powiedział TŻ - coś białego Nocka musi mieć :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 13, 2006 16:16

Moj Pusio ma bialaczke, tzn. jest nosicielem i leczymy go kocim interferonem, teraz ma miec juz ostatnia dawke. Koci jest bardzo drogi, nam cala seria to wyszlo cos ok. 1800-1900 zl ale ceny byly negocjowane przez nasza wetke i ona dla siebie nic nie brala. Pierwszy raz podaje ten lek i tez chciala sie czegos nauczyc. Koci interfeon mozna kupic tylko przez weta, bo dzwonilam kiedys do tej hurtowni co to rozprowadza to nawet mi tam nie chceili podac orientacyjnie ile kosztuje. Ten lek podaje sie podskornie poszukam watkow i cos wtedy wkleje.
Nasz Pusio po leku czuje sie normalnie, nie ma zadnych skutkow ubocznych, nawet zrobil sie tluscioszek:)
Podobno ten lek ma mu starczyc do konca zycia, ze juz nigdy nie bedzie musial dostawac zadnych innych bo nie zachoruje, pisze podobno dlatego ze ten lek jest nowy i nikt nie wie jak to tak naprawde z nim jest.
Ale wiem jedno- bialaczka wcale nie oznacza wyroku- na forum jest wiele przykladow ze kotki normalnie zyja:) Mam nadzieje i wierze w to, ze moj Pusio tez bedzie na to dowodem.

bo niestety moj Tajgus odszedl za TM zbyt pozno odkrylismy, ze jest chory, bo byl w bardzo zaawansowanym stanie:(


Najwaznieszje ze wasza kicia nie ma zadnych objawow i jest czas na leczenie.
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Pon mar 13, 2006 16:30

Nas też cieszy w tym to, że objawów nie ma, Nocka jest w bardzo dobrej kondycji (odpukać :!: ), więc czas mamy.
W sprawie interferony chcę się skonsultować z wetem, który ma praktykę w podawaniu i jednego i drugiego interferonu - przede wszystkim chcę go zapytać o porównanie efektów w leczeniu kocim i ludzkim, zwłaszcza w sytuacji, gdy kot ma się dobrze i kuracja ma na celu zapobieżenie rozwojowi choroby.
Wiem, że kot Magiji wyszedł z białaczki całkiem - wynik testu miał po kuracji ujemny. Czytałam też o jeszcze jednym kocie, nie pamiętam teraz jego imienia - on też wyszedł z tego całkowicie.
Kurację ludzkim interferonem mamy rozpisaną na dopyszczną. Muszę się jeszcze dowiedziec, czy to standardowa kuracja, czy też jest kuracja taka uderzeniowa, stawiająca na szybki efekt.
Na razie jestem dobrej myśli :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 13, 2006 16:39

Wierzyłam, że test będzie negatywny. Teraz będę bardzo mocno trzymała kciuki za Nocunię. Ten kotek, który wyszedł z białaczki to Kacperek od Zosi i Ziemowita. Nocka też z tego wyjdzie. Nie ma innego wyjścia. Trzymajcie się! :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon mar 13, 2006 16:45

kociabanda pisze:Ten kotek, który wyszedł z białaczki to Kacperek od Zosi i Ziemowita.


No to Kacperek jest rzecim kotkiem, o którym już wiem :D
Ten drugi, to Wiesław, kot Malgorzaty, przypomniałam sobie.
To mamy coraz więcej wyzdrowieńców :D
Oby i Nocka dołączyła do tego zacnego grona :D

Wszystkim bardzo dziękujemy za kciuki :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 15, 2006 8:20

Trzymam kciuki za Nockę - będę śledzić postępy w leczeniu
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 15, 2006 12:36

galla pisze:Ja też tak po cichu liczyłam, że może jednak tamten była fałszywie dodatni...
No ale cóż - jest jak jest, ja się nie załamuję, przygotowana na taki obrót spraw w jakimś stopniu byłam.
Jak to powiedział TŻ - coś białego Nocka musi mieć :wink:

Galla i masz bardzo dobre nastawienie
trzeba kontrolowac,
trzeba leczyc i wzmocnic co sie da
ale najwazniejsze, zeby sie nie zalamywac
jestescie w dobrych rekach :D

i duzo cieplych mysli dla Was

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, muza_51 i 43 gości