Stawia niestety opór, jeżeli można tak to nazwać.....jak tylko zobaczył że wchodze z kontenerem już uciekał - ma jeszcze siły, wczoraj pojadł solidnie - a dziś taki kryzys..

Wymiotował też 2 razy śliną, która mu potem z pyszka kapała. On strasznie boji się ludzi, mnie pozwala się delikatnie dotknąć głowy, ale i tak widze że jest cały spięty i gotowy do ucieczki. Biedak prawie nie otwiera oczu - cały czas leją sie łzy...Nie wiem co mam zrobić....wydaje mi się że jest w beznadziejnym stanie, choć miał siłę żeby uciec. Jutro spróbuje go jeszcze raz złapać...Boję się też, że jeżeli odejdzie i ktoś znajdzie jego ciałko to rozpęta się panika ptasio-kocia grypowa..

A ja nie wiem co mu się tak nagle stało- fakt, że kichał tak jak reszta ekipy piwnicznej, ale dziś to jakiś koszmar. MOże zjadł coś trującego? skąd taki spadek formy i to poranne zataczanie??
Mruczek nie gniewaj się za zaśmiecanie Twojego wątku, ale przecież wszystkie koty nasze są...