
Dla mnie jest to zupełnie nowe doświadczenie ale wydaje mi się że przebieg rujki jest łagodny. Poza upierdliwym zaczepianiam Tadka i wykładaniem się przed nim, Mikasia znajduje czas na jedzenie, zabawę, spanie i normalne przychodzenie na mizianki.
Biedny Tadek nie wie o co chodzi tej małej chudzinie bo on chce się bawić i biegać a ona leży przed nim plackiem i tylko pupke wystawia.

Mikasia upatrzyła sobie tylko Tadka. Z Alberta zrezygnowała jak zobaczyła jego minę jak do niego pierwszy raz wystartowała. Powiem szczerze że Albert to umie zniechęcić

Sprawy kuwetkowe idą w bardzo dobrym kierunku. W weekend tylko 2 razy nie trafiła do kuwety. Raz jak jej rezydenci zagrodzili wyjście z kuchni a 2 raz jak natknęła się na ręcznik leżacy na pododze.
Tak w ogóle Mikasia zwana Pikaczu jest jedną z najsłodszych koteczke jakie znam.
