Byłam, widziałam ...
Mirko, nie wiem skąd przyszlo Ci do głowy, że będe Cię obsmarowywać

( no dobra jestem wredna ale też sprawiedliwa

). Jedyne co moge napisac to to, co Tobie mówilam a mianowicie, ze spodziewalam sie gorszego stanu kotuchów. Koty mirki t. są zadbane, wypielęgnowane i miziaste. Mój prywatny kocur, w porównaniu z kotami mirki, jest dziki

.
I tutaj musze napisac jeszcze jedno: według mirki, ten czy tamten kot sie nie nadaje do adopji bo ma np. katar lub cokolwiek innego a prawda jest taka, że te koty po przyjściu do nowego domu, jezeli beda otoczone indywidualna opieka na pewno szybko dojda do siebie, ponieważ one sa zdrowe tylko potrzebują np. witamin. A przy takiej ilosci kotów niemożliwościa jest indywidualne podejscie do każdego, chociaż i tak jestem w szoku, że mirka nadąża za każdym z osobna
Mysle, że dopóki nie uporamy sie z ponadlimitem kotów u Mirki, trzeba jej pomóc finansowo i w adopcjach. Ja wiem, ze mirka nie chce wyadoptowywac kotów ale dobry dom na pewno ją przekona
Z mojej strony zaczynam od Pusi a poźniej "biore się" za kolejne adopcje

.
Osobiście chciałabym mieć tyle cierpliwości co mirka t.
Wszystkie koty ją kochają, patrzą w nią jak w obrazek, to widać, że są wdzieczne mirce za opiekę.
Cudowny widok

.