Jesteśmy już w domu. Droga minęła dość spokojnie, chociaż kicia chwilami próbowała roznieść kontenerek.
Koteczka przywitała się, połasiła. Powąchała mięsko, chrupki i mokre. I na tym się sielanka skonczyła.

Ranki zostały posmarowane bez problemu, ale już na szafie. Rodzina nie zgodziła się na umieszczenie kotki w pokoju, z obawy przed posikiwaniem, więc wylądowała na razie w garderobie.Tam jest bardzo ciepło. Na szafie jest chyba ok. 30 stopni.
Jest wystraszona, ale nie ucieka. Wcisnęłam jej żółtko. Były komentarze i na końcu protest pazurkowy.

Jak weszłam przed chwilą to kotka najpierw podstawiała łebek do miziania, a za chwilę warczała na mnie.
Za godzinę dostanie saszetkę dla rekonwalescentów. Tylko jak ja ją nakarmię na szafie, jak ona warczy i odsuwa się w kąt. Przyniosłam drabinę do garderoby na okoliczność karmienia. Jak będzie problem to przeniosę ją do swojego pokoju. Tylko co z rezydentką? Wolałabym ich na razie nie zapoznawać.
Kto wie ile wody wlać do saszetki, żeby rozrobić karmę do 20 ml. strzykawki? Czy mam podać całą saszetkę jednorazowo? To będzie raczej trudne.
Jutro rano na śniadanko będzie serek "ostrowia", bo łatwy do podania.
Na razie jest niewesoło, bo kota stawia opór w jedzeniu. Awantura w domu też już była.
Mamie Blueart dziękujemy za wyprawkę i leki.
