Krople dr Bacha - czyli o tym jak pomóc kociej psychice

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 28, 2006 15:03

izaA pisze:Będzie dobrze, spokojnie pracuj :D, to mogła być , ale nie musiała reakcja na krople, może po prostu redydentka miała słabszy dzień, a Nala to wyczuła? :(


Mam nadzieje że masz racje :P :P
Jestem chyba przewrażliwiona :lol:
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Wto lut 28, 2006 21:34

Toffik wrócił po dwóch dobach. Po jego zachowaniu - jak byk chłopak się marcuje 8)
Dziś dostał tylko jedną porcje kropelek. Na dzień dobry po dwóch dniach nieobecności wpieprzył Matyldzie :evil:
Ehhh...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lut 28, 2006 21:40

Witaj Toffiku, łobuzie i szwendalcu jeden, żeby się Pańcia tak o Ciebie musiała martwić, niewartyś tego, oj nie :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lut 28, 2006 21:43

O! Dobrze Ciotka IzA mówi :wink:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lut 28, 2006 23:38

Jogi poszerza terytorium o pufy 8O
Ale tylko w mojej obecności, kontakty z TZem nadal słabiutkie :roll:

scholastyka

 
Posty: 664
Od: Sob lut 04, 2006 19:14
Lokalizacja: mokotovo

Post » Śro mar 01, 2006 10:35

Jutro minie 5 tygodni kuracji. Po niedzielnym wyczynie Mrufki (otarcie się o TŻ-ta) nie ma śladu dalszej poprawy :( Syczenie słychać ze zdwojoną siłą :(
Dlaczego ona go tak nie lubi?? :evil:
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 01, 2006 11:36

U mnie na początku Tigra syczała na TŻ-ta i chciała się na niego rzucać, podejrzewam że dlatego iż chciał ją do siebie przekonać na swój sposób, mocno ją przytulając i oczekując, że nagle stanie się słodka i uległa... :? a przy nerwowych kotach to chyba niekoniecznie dobra strategia, ja osobiście wolę je zostawić w spokoju i cierpliwie czekać aż zaciekawione same się zbliżą lub wyjdą z inicjatywą :wink:
Teraz już Tigra nie reaguje tak nerwowo na TŻ-ta, nie wiem jak by było gdybyśmy mieszkali razem, może niedługo się przekonamy. W każdym razie widzę, że choć już na niego nie syczy, to jednak przy każdej próbie gwałtowniejszej zabawy (Niuńka już się do jego stylu przyzwyczaiła, znosi to cierpliwie lub po prostu odchodzi :lol: ) Tigra ujawnia swój potencjał obronno-atakowy.
Obrazek

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 01, 2006 12:25

kamena pisze:Jutro minie 5 tygodni kuracji. Po niedzielnym wyczynie Mrufki (otarcie się o TŻ-ta) nie ma śladu dalszej poprawy :( Syczenie słychać ze zdwojoną siłą :(
Dlaczego ona go tak nie lubi?? :evil:


Obserwując moich chłopaków - dwunożnych, którzy są w trakcie kuracji mogę tylko powiedzieć, że po nagłych poprawach - przychodzą też nagłe regresy. Kuracja u ludzi przewidziana jest na 3 miesiące, TŻ ma już za sobą okres potwornych regresów i okres bardzo dobrej poprawy, od paru dni znów nawracają regresy, ze zmniejszoną siłą, ale są. Zostało mu jeszcze kropelek na jakieś dwa tygodnie. Mam nadzieję, że po tym okresie regresików, będzie już tylko dobrze :D
Tylko kicia mogłaby ci powiedzieć, dlaczego nie lubi Twojego TŻ-ta. Moim zdaniem, będą jeszcze powtórki z niedzielnego wyczynu :D i to coraz częstsze. Masz jeszcze zapas kropli, więc je po prostu wykorzystaj. Może się okazać, że dopiero ostatnia dawka będzie przełomowa :D oby stało sie to dużo wcześniej, czego oczywiście Wam życzę :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro mar 01, 2006 17:22

Na pocieszenie wklejam fragment listu od pani Wandy:

Nie wiem, czy pisałam, że czasem w trakcie terapii może się zaznaczyc
krótkotrwałe; kilkugodzinne czy jedno-dwudniowe nasilenie jakiejś negatywnej emocji jak rozdrażnienie, strach, zamkniecie w sobie itp objawy, które już wcześniej występowały ale zostały wytłumione. Jest to de facto pozytywny objaw, bo oznacza , że ta emocja odblokowała się, wypłynęła na zewnątrz i wkrótce zostanie przerobiona, by móc trwale zaniknąć. Niektórzy, w tym i koty tak własnie reagują na leki homeopatyczne, do których zaliczają się i esencje Bacha.


Ja cały czas czekam na przesyłkę 8) - oby terapia pomogła!
Pozdrawiam wszystkich - T.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro mar 01, 2006 17:25

Tika pisze:Na pocieszenie wklejam fragment listu od pani Wandy:

Nie wiem, czy pisałam, że czasem w trakcie terapii może się zaznaczyc
krótkotrwałe; kilkugodzinne czy jedno-dwudniowe nasilenie jakiejś negatywnej emocji jak rozdrażnienie, strach, zamkniecie w sobie itp objawy, które już wcześniej występowały ale zostały wytłumione. Jest to de facto pozytywny objaw, bo oznacza , że ta emocja odblokowała się, wypłynęła na zewnątrz i wkrótce zostanie przerobiona, by móc trwale zaniknąć. Niektórzy, w tym i koty tak własnie reagują na leki homeopatyczne, do których zaliczają się i esencje Bacha.


Ja cały czas czekam na przesyłkę 8) - oby terapia pomogła!
Pozdrawiam wszystkich - T.


widzę, ze dostałyśmy ten sam list 8)

scholastyka

 
Posty: 664
Od: Sob lut 04, 2006 19:14
Lokalizacja: mokotovo

Post » Śro mar 01, 2006 17:42

Dziękuję za słowa otuchy :D Jeżeli kuracja dla ludzi jest przeznaczona na 3 miesiące, to moja oporna kicia ma jeszcze trochę czasu :wink: P. Wanda miała nadzieję, że u tak młodej kotki zmiany nastąpią szybciej, ale wspomniała też, że jeżeli kotka odziedziczyła tę nieufność po mamie, to trzeba ją będzie stymulować dłużej. Posiadam zapas zarówno cierpliwości jak i kropli, więc nie jest tak źle :D
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 01, 2006 17:57

gocho80 pisze:U mnie na początku Tigra syczała na TŻ-ta i chciała się na niego rzucać, podejrzewam że dlatego iż chciał ją do siebie przekonać na swój sposób, mocno ją przytulając i oczekując, że nagle stanie się słodka i uległa... :? a przy nerwowych kotach to chyba niekoniecznie dobra strategia

Mrufki przytulić nie mogę nawet ja, już taka ona jest, mało kontaktowa. Marzę o pogłaskaniu jej po brzuszku, ma tam niesamowicie puchate futerko.. Cóż, wystarcza mi mruczenie, układanie się przy mnie i buziaczki :wink:
Ja przekonywałam ją do siebie miesiąc, każdą wolną chwilę spędzając leżąc na brzuchu z głową pod meblami i zachęcając do kontaktu. TŻ nie ma takiej cierpliwości :roll: Ale Mruf nie daje mu żadnych szans, gdy tylko go widzi, nawet z daleka, syczy i się chowa :?
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 01, 2006 20:07

Sonia miała 7 miesięcy, kiedy do nas przyjechała. Wyrwana została ze stada i od swojej niedołężnej Pani. Przez 24 godziny nie jadła, nie piła, nic nie robiła. Potem zaczęła jeść i korzystać z kuwety, ale całymi dniami na ogół przebywała pod łóżkiem albo za szafką z telewizorem. Miała okropnego świerzba, musieliśmy zdjąć dwa materace z naszego łóżka, żeby ją wydostać i podać stronghold, o czyszczeniu uszu aż do terapii Bacha nie było wcale mowy, no raz możesz mnie złapać w ręcznik, ale potem miesiąc nie schylaj się w moim kierunku :evil: Na widok TŻ-ta spie.... był strasznie zły, bo to ona przede wszystkim chciał kota :oops: Swój stosunek do Soni zmienił pod wpływem lektury książki "Mój kot i ja", zrozumiał, że zaufanie można zdobyć cierpliwością i ... żarełkiem :D

Sonia weszła mi pierwszy raz na kolana dwa miesiące po przyjeździe, kiedy siedziałam przed telewizorem i płakałam (3-ci kwietnia), przyszła mnie pocieszyć :cry: była tak zdenerwowana, że ugniatając mi kolana przez dżinsy - mocno mnie poraniła. Od tej pory przychodzi na kolana, oczywiście nieporównywanie rzadziej niż Otis, który ładuje się nawet w toalecie :D

Jeśli chodzi o nasze kontakty, to męczymy Sonię czyszczeniem uszu dwa razy dziennie do 7 tygodni, TŻ ją trzyma, ja czyszczę, no i znów go nie lubi, szczególnie gdy jest w kuchni, bo to oznacza, że ma złe zamiary. Mamy nadzieję, że kuracja już się kończy i że nasza Sonia znów się do niego przekona...

Tak to już jest z tymi kociastymi, jak sobie coś ubzdurają, to trudno im to z głowy wybić 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw mar 02, 2006 10:12

izaA pisze:TŻ ją trzyma, ja czyszczę, no i znów go nie lubi

No właśnie, u nas jest tak samo, tzn. TŻ tylko trzyma, to ja ją wyciągam z szafy lub łapię, TŻ trzyma głaszcząc delikatnie po główce i uspokajająco mówiąc, a ja w tym czasie pakuję obrzydliwości do pysia albo smaruję czymś mokrym. I co? Do mnie można się przytulić a TŻ to wróg nr.1 :?

Już sama nie wiem. Może Mrufka jest szczęśliwa na swój sposób, mieszkając w szafie i mając z nami tylko sporadyczne kontakty, a my staramy się ją na siłę zmienić?
kamena & mruf
Obrazek Obrazek

kamena

 
Posty: 119
Od: Śro kwi 13, 2005 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 02, 2006 10:19

Może coś w tym jest?
Toffik też jest szczęśliwy żyjąc sobie obok nas, sam sobie dla siebie. Żadnych mizianek, żadnego brania na ręce czy mruczenia.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Hana, Patrykpoz, puszatek i 210 gości