» Wto lut 28, 2006 21:48
:0
Tak, Tarnobrzeska ma domek. Tak jak mowilam, nie jest to palac - ale Pani domu, znana mi od lat ma serducho 10 ***. W domku jest jeszcze jeden kotuch, okolo trzyletni, wykastrowany, miziaty, przyjazny...wczesniej nie byl jedynakiem, wiec pewnie polubia sie z Krysia. Dzis okolo 19.00 zakonczylysmy rozmowe...Do tej Pani zawsze podrzucano koty, kocieta...a ona cierpliwie holubila je, znajdowala im domki. Ta Pani chce aby jej koty byly niewychodzace ze wzgledu na lokalizacje domku - ale domek jest dobrze zabezpieczony, a Pani odpowiedzialna i naprawde wspaniala.
Nie potrafie Wam powiedziec jak bardzo sie ciesze...Dotychczas dzialalam sama, a kiedy dolaczylam do Was , to tak bardzo sie balam - nowa, cos probuje robic ..a tu klapa totalna...Wiec siadalam do komputera naprawde z dusza na ramieniu. Wszystkie czarne scenariusze mi sie snily.
Teraz tylko musimy wieeziec, kiedy Krysia T. bedzie mogla pojechac na pobyt staly...Pani byla troche zaskoczona, ze to nie odrazu, ze ona doprowadzilaby Krysie do dobrego stanu sama, ale wytlumaczylam jej, ze takie sa obyczaje schroniska, ze w takim stanie kotki nie oddadza.
Az mi sie nie chce wierzyc, ze mi sie to udalo...Szlam do domu i sie poryczalam, nad Krysia, nad innymi kotuchami...
Domek...dwa pokoje, kuchnia, lazienka, duzy ganek z kuwetka...okna, przez ktore mozna sobie wygladac i patrzec co sie dzieje dokola. No i w razie jakichs problemow - ja, o pare domow dalej.
Dlaczego ja nie moglam Krysi wziac - powod prosty. moj dom jest wychodzacy, nasze koty maja swoje sciezki, znaja okolice - mieszkamy tu juz szesc lat...kotka rezydentka o cztery lata dluzej, a moj osobisty kotuch - najpierw w bloku z nami, a potem rozsmakowal w wychodzeniu. Teren jest bezpieczny - ale dla kici z niesprawna nozka to mogloby byc roznie.
wiec bedziemy z Krysia sasiadkami a wiadomosci o niej beda na biezaco.