Kwestia sumienia...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 27, 2006 20:22

jak sie ma 1 miot, czas, mozliwosci... i decyzje do podjecia sprawa jest latwiejsza

jak sie w tym samym czasie ma kilka miotow, kilkanascie innych malych i duzych kotow do wydania, swoje prywatne sprawy na glowie - robi sie dylemat i rozwiazanie nie jest juz latwe. I czasami nawet wbrew sobie sie podejmuje bolące do konca zycia decyzje.

to moje zdanie, podoba mi sie tytul estravena

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 27, 2006 20:24

Może i Maryla ma swoje racje tylko że takie "naskakiwanie" na Iwcię ja odbieram jako okropne. To nie była dla niej łatwa decyzja- dodatkowe 4 koty to dodatkowe troski, obawy, że nie wspomnę o kosztach czasie dojazdach..... W takim momencie ostre słowa u mnie spowodowałyby taką reakcję, że następnym razem zastanowiłabym się 10 razy zanim bym tu napisała o jakiejś swojej trosce czy radości. A u Iwci pewnie te dwa stany własnie się mieszają. Myślałam, że tworzymy tu pewną społeczność gdzie wszyscy kochają zwierzęta, chcą dla nich jak najlepiej, mają stosunkowo do reszty społeczeństwa dużą wiedzę i po prostu SIĘ WSPIERAJĄ. Ale może znowu idealizm przeważył nad racjonalizmem....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 27, 2006 20:32

Slonko_Łódź pisze:Maryla i xagax- bez urazy -mogły by się czasami zastanowić co mówią. A mówią dużo i autorytarnym tonem. Niestety nie jest to poparte ani wiedzą ani doświadczeniem (że nie wspomnę o takcie). Krzyczeć jest łatwo, robić coś trudniej. Szkoda, że krytykują najbardziej Ci, którzy sami nie robią nic.


Nie bardzo rozumiem. Do kogo odnoszą się te słowa? Do Maryli? 8O 8O 8O

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lut 27, 2006 20:38

Iwciu zrobiłabym dokładnie to samo co Ty zrobiłas:) Zycze Ci powodzenia w odchowaniu dzieciaczkow i znalezieniu im wszystkim domkow:)

Jestes wielka dziewczyno:))))))

Co do komentarzy to jestem zaskoczona....... :roll: no coz nie pierwszy raz... :roll:
<a href="http://www.fundacjakot.prv.pl">
<img src="http://koty.karolin.pl/pl/baner/banerkalendarz.jpg" border="0"></a>
<a href="http://www.fundacjakot.prv.pl">
<img src="http://koty.karolin.pl/pl/baner/banercieplo.gif" border="0"></a>

Aga 995

 
Posty: 2114
Od: Nie lip 03, 2005 23:47
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lut 27, 2006 20:46

Maryla pisze:Zosiu, to nie są pretensje
nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu bo w takiej sytuacji nie byłam
ale uważam że ludzie zajmujący się bezdomnymi zwierzętami, również Ci w schronisku powinni na problem patrzeć szerzej
ja sie nigdy nie cieszę z narodzin nowych kotów, tak już mam
ze znalezienie kolejnych też nie


Marylo ja Cię o pretensje nie posądzałam i nie posądzam i rozumiem doskonale co Chciałaś powiedzieć. Wypowiedż kordoni też rozumiem.

Tak jak pisałam wcześniej przebywanie w lecznicy nauczyło mnie szacunku do życia i tego będę się trzymać do końca.

Oczywiście jestem za sterylizacją aborcyjną to nie podlega dyskusji.

Szlag mnie trafia kiedy Pani X przynosi do uśpienia dwa razy do roku miot ślepaczków a kotki nie wysterylizuje.
Gdy Pani Y robi kotce raz w roku kociaki, bo to miło jak maluchy biegają po domu a potem oddaje je byle komu nawet wtedy kiedy wie,że "ręce" są nie odpowiednie.
Na to nie mam wpływu.

Natomiast miałam wpływ na życie tych trzech kociaków i tej decyzji się nie wstydzę.
To nie takie proste pomóc kotce przy porodzie, patrzeć w jej oczy zabrać maluchy i uśpić.
Tak jak napisał Estrawen tu chodziło o trudną decyzję - została ona podjęta. Kociaki dostały szansę.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 27, 2006 20:46

Wydaje mi się, że nie ma sensu ciagnąc tej dyskusji w formie personalnych wypominek, co kto zrobil, czego nie zrobil,czy sie ucieszyl, czy ma sumienie, prawo itp.
Kazdy ma prawo do wlasnego zdania, kazdy sam przed soba bedzie kiedys musial na te dylematy odpowiedziec. Natomiast nie podoba mi sie sznur nieskonczony nagonek personalnych na zadna ze stron, mysle, ze nie po to forum istnieje, by sie teraz przerzucac postami, cytatami, tym bardziej, ze o ile znam Iwcie (IMHO), to nie podobaloby sie jej to cale zamieszanie, ona jest wspanialym czlowiekiem czynu, ktory nie potrzebuje bicia piany dookola, a Maryla tez jest wspanialym czlowiekiem czynu zapewne, wiec nie ma sensu trwonic czasu i energii nad jednym czy dwoma niefortunnymi zdaniami.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto lut 28, 2006 10:54

zosia&ziemowit pisze:Tak jak pisałam wcześniej przebywanie w lecznicy nauczyło mnie szacunku do życia i tego będę się trzymać do końca.

Natomiast miałam wpływ na życie tych trzech kociaków i tej decyzji się nie wstydzę.
To nie takie proste pomóc kotce przy porodzie, patrzeć w jej oczy zabrać maluchy i uśpić.
Tak jak napisał Estrawen tu chodziło o trudną decyzję - została ona podjęta. Kociaki dostały szansę.


I chwała Wam za to - Zosiu, iwciu :1luvu:

Ciekawe, że ci, którzy myslą inaczej - nie mają problemów z własnymi wyrzutami sumienia.
Nikt nie jest bogiem i nikt nie ma prawa decydować o śmierci żywych istot.
A na tym forum - niestety - bywają tacy, którzy za bogów się uważają.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Wto lut 28, 2006 11:24

Są różne sytuacje w życiu każdy kolejny miot powoduje ,większą bezdomność zwierząt , ale w tym konkretnym przypadku podziwiam Iwcię ,kocięta sie urodziły i maja prawo do życia, najważniejszą sprawą jest zdrówko kociaków i dobre domki ,serdecznie podrawiam

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 28, 2006 11:36

Elżbieta P. pisze:Tak jak pisałam Ciekawe, że ci, którzy myslą inaczej - nie mają problemów z własnymi wyrzutami sumienia.
Nikt nie jest bogiem i nikt nie ma prawa decydować o śmierci żywych istot.
A na tym forum - niestety - bywają tacy, którzy za bogów się uważają.

Chyba przesadzasz. Tu nikt za Boga się nie uważa. Ja mam bardzo ostrożny stosunek do omawianych kwestii, ale jestem w stanie zrozumieć racje Maryli. Nie ma to nic wspólnego z uzurpowaniem sobie boskości :roll: .
Co do wyrzutów sumienia - nie jesteś w stanie stwierdzić, Elu, czy ktoś je ma czy nie. Twoje ostre słowa mogą kogoś bardzo skrzywdzić.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Wto lut 28, 2006 11:49

zgadzam sie z Kid, jeżeli chodzi o wyrzuty sumienia są zawsze i bedą , ja nie potrafiłam poddać eutanazji mojego psa ,chorego ,starego ,który się naprawdę męczył ,gdyż uważałam wtedy że każdy ma prawo do życia i nie nam ludziom o tym decydować, przyznam sie sterylke aborcyjną byłabym gotowa zrobić we wczesnym stadium ciąży , uśpić narodzonych kotów też bym nie potrafiła ,ale rozumiem ludzi i doceniam kiedy musza o tym decydować ,

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 28, 2006 11:58

Elżbieta P. pisze:[(...)Ciekawe, że ci, którzy myslą inaczej - nie mają problemów z własnymi wyrzutami sumienia.
Nikt nie jest bogiem i nikt nie ma prawa decydować o śmierci żywych istot.
A na tym forum - niestety - bywają tacy, którzy za bogów się uważają.


Elżbieta, ale odpowiedz na pytanie, co byś zrobiła, gdyby kilka kotek jednocześnie okociło się, i byłabyś jedyną osobą, która może i chce im pomóc.
Wiesz, nigdy nie uważałam się za boga, ale miałabym większe wyrzuty sumienia, gdybym spokojnie patrzyła na kotkę, która urodziła kocięta na środku trawnika na wielkim osiedlu, niż po tym, kiedy te kociaczki zaniosłam do uśpienia, a matkę wysterylizowałam.
Własciwie, gdybym tego nie zrobiła, to i tak zdecydowałabym o ich śmierci, tyle, ze w większych cierpieniach.
Pomyśl o tym.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto lut 28, 2006 12:28

Podejmowanie decyzji w sprawie czyjegoś życia lub śmierci rzecz straszna. Nie wierzę, żeby ktokolwiek podejmował taką decyzję lekko i nie miał żadnych wątpliwości, niezależnie od tego jaką opcję ostatecznie wybrał.
Wszystkim nam tutaj zależy na dobru kotów. Nawet zgadzamy się co do tego, na czym owo dobro polega (zasadniczo staramy się ograniczać kocią populację a zarazem dbamy o znalezienie opuszczonym kotom dobrych domów). To, czy ktoś się zdecyduje na wykonanie sterylki aborcyjnej lub uśpienie ślepych miotów sumienia. Bo rozum mówi, że tak jest lepiej, bo na świecie jest taka masa cierpiących, opuszczonych przez człowieka, chorych kotów, że pozwolenie na powiększanie ich grona staje się wręcz grzechem. Ale sumienie mówi, że uśmiercenie (czy to płodów, czy narodzonych już kociąt) jest również czymś złym. Jak by nie było, ta śmierć spada bezpośrednio na sumienie osoby, która taką decyzję podejmie. To już nie choroba, głód, zimno, tylko TY zabijasz. I jest to odebranie życia, odebranie jakiejś szansy.

Wspólnie z mary2004 zadecydowałyśmy o dokonaniu sterylki aborcyjnej kotce, którą w styczniu mary uratowała od zamarznięcia. Nie zmieniłabym tej decyzji, nadal uważam że była słuszna. I gdyby taka sytuacja się powtórzyła, też bym postąpiła podobnie. Ale gdyby te kocięta się urodziły, nie byłabym już w stanie ich uśmiercić. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem. Ale znajduję w sobie tak silny sprzeciw, że wiem na 100%. Zrobiłabym wtedy co w mojej mocy, żeby je odchować i znaleźć im dobre domy. Owszem, mam świadomość, że zabrałabym wtedy potencjelne domy tym kotom, które cierpią w schroniskach.
Jak mówiłam, w takich sytuacjach nie ma łatwych decyzji.

Ale boli mnie, kiedy widzę jak różnie bywają traktowane na forum osoby opiekujące się takimi nowonarodzonymi maleństwami - dziewczyna, która świadomie dopuściła do rozmnożenia swojej pseudorasowej kotki (kocianiania) dostała masę wsparcia i cennych porad. Nie oceniam tu teraz kociejniani, uważam że nie ma to sensu, szczególnie że ona sama wyraziła skruchę i zrozumiała, jaki błąd popełniła. Podkreślam za to postawę forumowiczów - pełnych dobrej woli, przejętych, podających cenne rady. Bardzo mi się to wtedy podobało, że nikt nie naskoczył na dziewczynę tylko skupiono się na kociakach, bo to właśnie im należała się pomoc i opieka.
Zupełnie inna reakcja była na informację od Iwci, która przecież nie zawiniła w żadnym stopniu, bo nie przyczyniła się do powołania tych kociaków na świat. Ona jedynie nie dpuściła do ich śmierci, kiedy już się narodziły. W dodatku sama ma wątpliwości i wyrzuty sumienia względem podjętej decyzji. Moim zdaniem zasługuje na 100x większe wsparcie i ciepło, niż kocianiania. Choćby takie minimum. A zamiast tego otrzymała na wstępie garść cierpkich słów. I wygląda to tak, jakby kociaki kociejniani były bardziej wartościowe i zasługiwały na więcej niż kociaki Iwci...
Tylko to mnie boli.
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Wto lut 28, 2006 12:29

iwcia pisze:nie popieram beztroskiego rozmnażania kotów, ale to nie wina kotki, że miała takiego „opiekuna”, ta sytuacja była wyjątkowa

żeby nie powtarzać, to zacytuję
zawsze jestem przeciw celowemu rozmnażaniu nierasowych, ale od reguł sa wyjątki
nie zazdroszczę przymusu podejmowania trudnych decyzji
niech się kotki zdrowo chowaja i znajdą dobre domki
Od-vetowy Snus
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57970
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Wto lut 28, 2006 12:42

Słuchajcie ta kwestia była już omawiana wczoraj.
Nie ma co tego ciągnąć. Kociaki żyją, mają się świetnie ich mama również i to jest teraz najważniejsze.
Jak pisałam wiem co chciały mi (nam) przekazać Maryla z kordonią.
Wiem doskonale o czym mówią.
Czasem jednak jest tak,że postępujesz wbrew rozumowi.
I dodam jeszcze,że właśnie miejsce, w którym przyszły maluchy na świat było impulsem do podjęcia takiej decyzji.
Mam bardzo duży szacunek do tego co robi Maryla, Elżbieta P., kordonia i wiele innych wypowiadających się tu osób.
Wiem ,że one również do tego co robię Ja, moja siostra, iwcia i wiele innych dziewczyn z Łodzi.
Nigdy nie jest tak,że wszyscy mają jedno zdanie.
Maryla napisała,że nie musiała robić takich wyborów, bo nie była w takiej sytuacji.
Że, zapobiega i to powinno być naszym celem zapobieganie by do takich sytuacji nie dopuszczać.
Takie jest moje zdanie, i wiem,że nie tylko moje.
Dlatego w tej chwili dalsza dyskusja nie ma sensu, wszyscy jesteśmy za sterylizacją .

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 28, 2006 13:06

Czytam cały wątek z wielką uwagą, bo wiem, że wkrótce będziemy postawieni w sytuacjach bez wyjścia. Wczoraj karmicielka mi opowiadała, że u niej na osiedlu zlokalizowała 7 dzikich kotek, które trzeba złapać i wysterylizować. Opowiadała że to są kotki, które urodziły się w ubiegłym roku albo nie dały się złapać i powiedziała mi coś takiego " rok temu kotki nagle w jednym czasie przyprowadziły mi tam gdzie karmię ponad 25 kociąt... myslałam że padnę!".
Dodam, że jest to osiedle gdzie działa bardzo prężna grupa karmiąco - sterylizująca...
Niestety cokolwiek zrobią to jest niweczone przez rozmnażaczy i nieodpowiedzialnych ludzi, którzy wypuszczają niewykastrowane koty :(
Modlę się, żebym nie była postawiona wobec wyboru: uśpić noworodki czy je odchować...
Nie wiem jak postąpić :(
Albert, Fisia Haczyk, Tadeuszek

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 76 gości