No to agresor wrócił do nas.
Wcale nie jest tak źle. Tylko całe towarzystwo sie rozsyczało. Teraz Liluch jest biedny, bo co się nie ruszy to zawsze z któregos kata cos na niego syknie, prychnie i zawarczy. czasami nawet inne zawodza na jego widok.
A Liluch chodzi i pomiałkuje. Rany, ile ten kot gada. Człowiek nie nadąża z odpowiadaniem. [Mi się juz znudziło, tylko mój syn ciagle zapytuje miałkacza: no co jest? co się stało?]
Liluch bardzo potrzebuje domu. [oczywiście ze zdecydowanie mniejsza ilością zwierząt]